Bjørn Dæhlie – król, który przedwcześnie abdykował

Bjorn Daehlie

Data publikacji: 9 września 2018, ostatnia aktualizacja: 1 stycznia 2020.

Bjørn Dæhlie ma w dorobku cały worek medali olimpijskich wywalczonych w biegach narciarskich, lecz w dzieciństwie wcale nie ciągnęło go do tej konkurencji. Norweg bardziej skłaniał bowiem ku innym formom narciarstwa klasycznego oraz piłce ręcznej.

– Po raz pierwszy rodzice zabrali mnie na trasę, kiedy miałem trzy lata – wspomina. – Dostałem wtedy parę czerwonych, drewnianych nart. Podczas naszych eskapad od czasu do czasu trafiała się jakaś hopka i w ten sposób zainteresowałem się również skokami narciarskimi. W wieku dziesięciu czy dwunastu lat nawet próbowałem swoich sił w zawodach w tej konkurencji, ale z marnym skutkiem.

Urodzony w Elverum Dæhlie dorastał w otoczeniu natury, wśród lasów i jezior. Takie warunki sprawiły, że utalentowany sportowo chłopak prędzej czy później musiał poważnie zainteresować się najpopularniejszą konkurencją w swojej ojczyźnie.

– Kiedy miałem dwanaście lat, notorycznie biegaliśmy na nartach do szkoły, gdzie również miałem styczność z tym sportem – opowiada. – W końcu razem z przyjaciółmi zaczęliśmy rywalizować w zawodach. Ja początkowo startowałem w kombinacji norweskiej, lecz tam też mi się nie wiodło, więc w wieku piętnastu lat za namową trenera zostałem przy samych biegach.

Dawniej na nartach biegano tylko techniką klasyczną, ale w połowie lat osiemdziesiątych na trasach zaczęła gościć także technika dowolna, czyli tzw. łyżwa. Bjørn swoje pierwsze zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata odniósł 9 grudnia 1989 roku w Soldier Hollow w wyścigu na 15 kilometrów klasykiem. Dwa miesiące później w Szwajcarii triumfował na takim samym dystansie stylem dowolnym.

– Na początku biegałem oczywiście tylko klasykiem, ale gdy miałem szesnaście lub siedemnaście lat, to łyżwa wchodziła do gry i wiedziałem, że będę musiał opanować również tę technikę – mówi. – Na tamtym etapie nie wiedziałem jeszcze który styl bardziej mi odpowiada, ale dużo trenowałem, gdyż to pomagało mi stawać się lepszym sportowcem. Największą uwagę przykładałem do treningu wytrzymałościowego i starałem się w jak najlepszy sposób wypełnić lukę pomiędzy końcem sezonu w kwietniu a początkiem następnego w listopadzie.

Dæhlie debiutował w Pucharze Świata w sezonie 1988/89, kończąc zmagania na czternastej pozycji w klasyfikacji generalnej. W dwóch kolejnych kampaniach był trzeci, po czym nastała era jego wielkiej dominacji. W latach 1992-99 Norweg odebrał sześć Kryształowych Kul, dwie Małe Kryształowe Kule za sprint oraz siedemnaście medali mistrzostw świata, w tym dziewięć złotych. Na trasie zawsze starał się być sobą, choć w młodości lubił podpatrywać starszych kolegów.

– Moimi idolami są oczywiście Norwegowie, ale w latach osiemdziesiątych dobrze radzili sobie również Szwedzi tacy jak Gunde Svan czy Torgny Mogren – zaznacza. – Tego pierwszego chętnie podpatrywałem, chociaż nigdy nie miałem okazji go poznać. Pewnie nie wiedział który to ja nawet wtedy, gdy pokonałem go podczas mistrzostw świata w Val di Fiemme w 1991 roku. On był wówczas drugi, a ja odniosłem swoje pierwsze zwycięstwo na tym poziomie rywalizacji. Svan być może słyszał kiedyś moje nazwisko, ale raczej nic poza tym. Jednym z moich idoli był też Thomas Wassberg, z którym często rozmawiałem i który zawsze służył cenną radą.

Triumfy w Pucharze Świata to niesamowicie cenne osiągnięcia, lecz ukoronowaniem wysiłków dla każdego biegacza są medale olimpijskie. Takich Bjørn Dæhlie wywalczył w swojej karierze aż dwanaście, z czego osiem złotych i cztery srebrne. Zawodnik z Półwyspu Skandynawskiego dokonał tego podczas igrzysk w Albertville (1992), Lillehammer (1994) oraz Nagano (1998).

– Igrzyska olimpijskie w mojej ojczyźnie były niesamowite, a radości ze zwycięstwa przed własną publicznością po prostu nie da się opisać – twierdzi. – W 1988 roku dowiedzieliśmy się, że Norwegia zorganizuje tę imprezę, a następne sześć lat było najlepszym okresem dla mnie jako młodego zawodnika. Dosłownie wszystko się zmieniło, federacja postawiła na profesjonalizację, a na obozy przygotowawcze jeździliśmy po całym świecie.

Bjørn Dæhlie zdobywał złote medale na przeróżnych dystansach, lecz do dziś twierdzi, że w wyścigach na 30 czy 50 kilometrów nie potrafił właściwie gospodarować siłami.

– Na długich dystansach zawsze zbyt mocno zaczynałem i później opadałem z sił – przyznaje. – To była moja słabość. A mocne strony? Byłem silny psychicznie i naprawdę mocny na dystansach do dziesięciu lub piętnastu kilometrów. Gdy byłem w optymalnej formie, to wiedziałem, że mogę wygrać z każdym. Wyścig na dziesięć kilometrów znaczył dla mnie jedno: dwadzieścia cztery minuty na pełnej intensywności. Robiłem to setki razy, lecz na dystansie trzydziestu czy pięćdziesięciu kilometrów zwyczajnie nie potrafiłem złapać odpowiedniego rytmu.

Gdy wydawało się, że dominacja Norwega potrwa jeszcze co najmniej kilka lat, wiosną 1999 roku Dæhlie uległ wypadkowi na nartorolkach, w wyniku którego doznał kontuzji pleców. Uraz okazał się na tyle poważny, że biegacz musiał opuścić cały nadchodzący sezon, a w kwietniu 2000 roku zdecydował się przejść na sportową emeryturę.

– Miałem trzydzieści dwa lata i cały czas widziałem dla siebie przyszłość w tym sporcie – tłumaczy. – Dorobiłem się dwójki dzieci, nigdy nie miałem problemów z treningiem, uwielbiałem to robić i zresztą nadal uwielbiam. Sport jednak nie był jedynym sensem mojego życia.

Choć Norweg z profesjonalnym bieganiem skończył dość wcześnie, to zimą rekreacyjnie nawet kilka razy w tygodniu zakłada deski na nogi i rusza w trasę.

– Latem biegam tradycyjnie, a zimą na nartach – mówi. – Nadal to uwielbiam. Nie liczę kilometrów, ale po każdej pięćdziesiątce na raz wysyłam sms-a do Vegarda Ulvanga. Ostatnimi czasy zdarza się to naprawdę często.

Po zakończeniu kariery sportowej Bjørn Dæhlie zaczął działać na rynku odzieży sportowej oraz w branży nieruchomości. W 2017 roku znalazł się na trzysta dziewięćdziesiątym czwartym miejscu na liście czterystu najbogatszych Norwegów.

Foto: gettyimages.com

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *