Franziska van Almsick – cudowne dziecko zjednoczonych Niemiec

Franziska van Almsick

Data publikacji: 16 grudnia 2019, ostatnia aktualizacja: 12 czerwca 2024.

– Chociaż pochodzę z byłego NRD i nigdy o tym nie zapomnę, to jednak zawsze było dla mnie jasne, iż Niemcy są jednym narodem. Być może byłam takim kamienieniem milowym jeśli chodzi o proces zjednoczenia po upadku muru berlińskiego. Możliwe też, że kraj potrzebował wówczas takiego małego, czternastoletniego bachora z Berlina – mówi Franziska van Almsick, dziesięciokrotna medalistka olimpijska w pływaniu, o której świat usłyszał podczas igrzysk w Barcelonie w 1992 roku.

Franzi, jak ją zdrobniale nazywają, przyszła na świat 5 kwietnia 1978 roku w Berlinie. Wraz z rodzicami i bratem późniejsza gwiazda sportu zamieszkiwała w trzypokojowym mieszkaniu w dzielnicy Treptow.

– Mój starszy o pięć lat brat Sebastian pewnego dnia odebrał mnie z przedszkola, po czym zabrał ze sobą na basen, gdyż nie mogłam zostać bez opieki – wspomina w rozmowie z „Berliner Zeitung”. – W domu powiedziałam rodzicom, że pływanie jest super i też chcę je trenować. On był zapisany do TZ Helmut Just, więc siłą rzeczy ja też tam wylądowałam. Z Treptowa musieliśmy przejechać cztery stacje kolejką miejską, żeby znaleźć się na pływalni.

Zdolniacha

Talent Van Almsick ewoluował w mgnieniu oka. W 1989 roku dziewczyna wzięła udział w spartakiadzie dzieci i młodzieży, podczas której zgarnęła aż dziewięć złotych medali. Pewnego dnia Franzi otrzymała od taty nalepkę z napisem „Barcelona 1992”. Choć była wówczas jeszcze dzieckiem, to wyjazd na te właśnie igrzyska stał się jej życiowym celem numer jeden. Pogodzenie szkoły z wyczynowym sportem nie należało jednak do najłatwiejszych zdań. Młoda pływaczka jako pierwsza z domowników budziła się i opuszczała lokum, a jako ostatnia wracała na miejsce i kładła się spać.

– Kolejne sukcesy motywowały mnie do jeszcze cięższej pracy – dodaje. – Dzięki temu cały czas szłam przed siebie. Bywały nieco trudniejsze chwile, kiedy te sukcesy pojawiały się rzadziej, ale koniec końców pływanie zawsze stanowiło dla mnie przede wszystkim dobrą zabawę. Jako piątoklasistka trafiłam do szkoły sportowej w Hohenschönhausen. Na tamtejszych obiektach trenowali najwięksi enerdowscy sportowcy, tacy jak Jörg Woithe czy Andrea Pollack. Młodzież musiała ćwiczyć głównie na świeżym powietrzu, gdyż kryty basen przeznaczony był dla starszyzny i dzieciaki wpuszczano tam tylko od czasu do czasu.

Barcelona 1992

Piekielnie utalentowana Franzi niemal od razu została rzucona na głęboką wodę. Pierwszą imprezą międzynarodową były dla Niemki… igrzyska olimpijskie w Barcelonie! Latem 1992 roku Van Almsick sięgnęła po aż cztery medale: srebrne na 200 m stylem dowolnym i w sztafecie 4 x 100 m zmiennym oraz brązowe na 100 i 4 x 100 metrów kraulem. Dziewczyna miała wówczas zaledwie czternaście lat, co czyni ją jedną z najmłodszych uczestniczek olimpijskich zmagań w całej ich nowożytnej historii.

– Uczestnictwo w igrzyskach olimpijskich z perspektywy dziecka to coś niesamowitego – tłumaczy. – Zabrałam ze sobą torbę pełną amuletów szczęścia, a posiadanie ich wszystkich było dla mnie ważniejsze niż odpowiedni strój kąpielowy i okulary do pływania. Nie ciążyła na mnie żadna presja. Byłam zupełną egzotyką – słodką dziewczynką z lokami. Z taką lekkością jak do igrzysk w 1992 roku nie podeszłam już później do żadnych innych zawodów.

Na 200 metrów stylem dowolnym Franziska przegrała złoto z Amerykanką Nicole Haislett o zaledwie 0,1 sekundy, czyli dosłownie o włos. Van Almsick na początku było trochę przykro z tego powodu, lecz później zrozumiała, że bez tej porażki być może nie świętowałaby później innych sukcesów.

– Z perspektywy czasu wydaje mi się, że zeżarła mnie ambicja – wraca do tamtych chwil. – Myślę jednak również, że gdybym wygrała tamten finał, to moja kariera mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej. Bez złota na szyi zawsze miałam motywację do tego, żeby się poprawić. Zapewne dlatego udało mi się wziąć udział w aż czterech igrzyskach.

Rozchwytywana

Po powrocie ze stolicy Katalonii utytułowana, a do tego piękna i młoda Franziska van Almsick, stała się w swojej ojczyźnie medialną postacią numer jeden. Jej menadżerem został dziennikarz sportowy Werner Köster, a nastoletnia pływaczka podpisała multum kontraktów reklamowych, dzięki czemu non-stop pojawiała się w radiu, telewizji czy na okładkach różnych czasopism. Wcześniej porównywalnym zainteresowaniem w Niemczech mógł się cieszyć tylko tenisista Boris Becker po tym jak w roku 1985 wygrał Wimbledon.

– Popularność czasem w ogóle mi nie przeszkadzała, ale bywały momenty, kiedy chciałam się gdzieś schować przed całym światem – mówi w wywiadzie dla magazynu „Focus”. – Podczas zakupów nakładałam na głowę kaptur, ale ludzie i tak mnie rozpoznawali. Gapili się, a gdy siedziałam w restauracji, to podchodzili z prośbą o autograf. To były dla mnie naprawdę stresujące sytuacje, zwłaszcza gdy akurat znajdowałam się w towarzystwie kogoś z rodziny. Z drugiej jednak strony popularność miała też swoje plusy. Kiedy chciałam pójść do kina na film dozwolony tylko dla pełnoletnich, to moich rówieśników przy kasie odsyłano z kwitkiem, a ja nie miałam żadnych problemów.

Rekordzistka świata

Popularność popularnością, ale na pływalni Van Almsick nie zadowoliła się pierwszymi sukcesami i w latach 1993-1995 wywalczyła trzynaście medali mistrzostw Europy (w tym jedenaście złotych) i cztery krążki mistrzostw świata (w tym jeden złoty). Na MŚ w Rzymie A.D. 1994 Franzi udawała się jako wielka faworytka na 200 m kraulem, ale ku zdumieniu obserwatorów nie dostała się nawet do finału. Tam znalazło się osiem najlepszych zawodniczek z eliminacji, a ona została sklasyfikowana na dziewiątej pozycji. Wiedziała, jakie są wobec niej oczekiwania i najchętniej zapadłaby się wówczas pod ziemię. Cała roztrzęsiona pobiegła więc do toalety, żeby się wypłakać. W pewnym momencie okazało się jednak, że Dagmar Haase rezygnuje ze swojego miejsca w finale, wobec czego Franziska będzie mogła w nim wystąpić. Młoda pływaczka nie była przekonana do tego czy w takiej sytuacji ma moralne prawo konkurować o medale, ale mama ostatecznie przekonała ją do tego pomysłu, a wyścig skończył się dla Van Almsick złotym medalem oraz… rekordem świata.

– To było po prostu niesamowite i nigdy tego nie zapomnę – opowiada. – Rano ryk w kibelku, a potem cały ten dramat zamienia się w czas 1:56,78. Totalny happy end. Wówczas zrozumiałam, że z każdej beznadziejnej sytuacji da się wyjść obronną ręką.

Atlanta 1996, Sydney 2000 i MŚ 2002 w Berlinie

Z igrzysk olimpijskich w Atlancie w 1996 roku reprezentantka Niemiec wróciła z trzema kolejnymi medalami: srebrnymi na 200 i 4 x 200 metrów kraulem oraz brązowym w sztafecie tym samym stylem, ale na dystansie o połowę krótszym. Olimpijska porażka z reprezentantką RPA, Claudią Poll, bardzo dotknęła Franzi, która w kolejnych kilku latach krążki najważniejszych imprez zdobywała tylko w sztafetach. Podczas igrzysk w Sydney w 2000 roku, skąd wróciła „zaledwie” z brązem na 4 x 200 m kraulem, doszło nawet do tego, że ci, którzy do niedawna bezgranicznie ją uwielbiali, zaczęli nagle szydzić z jej wyglądu, który przecież zawsze stanowił wielki atut Franzi. Na szczęście podczas mistrzostw Europy A.D. 2002 w Berlinie nastąpił wielki przełom. Van Almsick zgarnęła wówczas aż pięć złotych medali, w tym dwa indywidualnie, a na dodatek czasem 1:56,64 poprawiła swój niemal ośmioletni rekord globu na 200 metrów stylem dowolnym.

– To były po prostu ciosy poniżej pasa – stwierdza. – Nie życzę nikomu podobnej sytuacji, bo mnie ta cała nagonka strasznie zabolała. Podczas mistrzostw Europy w Berlinie chciałam udowodnić, że wciąż mnie stać na dobre wyniki. Pragnęłam wykrzyczeć: „Wszyscy mnie poniżaliście twierdząc, że jestem leniwą bułą, która tylko siedzi na tyłku i obżera się frytkami. Ja wam jednak zawsze powtarzałam, że znów mogę być na szczycie, a teraz to udowodniłam!”.

Ateny 2004

Olimpijskie zmagania w Atenach w roku 2004 to ostatnia wielka impreza, podczas której Franziska van Almsick rywalizowała w basenie. Na swoim koronnym dystansie, czyli 200 metrów kraulem, uplasowała się na piątym miejscu, ale koniec końców ze stolicy Grecji wróciła z dwoma brązowymi krążkami na szyi, wywalczonymi w sztafetach.

– Kiedy zaczynałam na poważnie pływać, nigdy nie myślałam o tym, że sport może mi przynieść bogactwo i sławę – zwierza się w wywiadzie na łamach „Berliner Zeitung”, przeprowadzonym przez Karin Bühler. – Zaangażowałam się w tę dyscyplinę, ponieważ ją kochałam. Pływanie należało do tych rzeczy, które wychodziły mi lepiej niż innym i bardzo mi się to podobało. Nigdy również nie osiadałam na laurach. Każdy nowy rok stanowił dla mnie nowy sportowy rozdział, który rozpoczynałam z czystą kartą. W tym momencie nie mam pojęcia, gdzie się podziały niektóre moje medale i puchary, ponieważ na koniec roku zawsze wszystko pakowałam do pudła i gdzieś je chowałam. Brak starych trofeów na widoku pozwalał mi się skoncentrować na celach, jakie sobie stawiałam przed nowym sezonem.

Utytułowana, ale bez złota olimpijskiego

Sportowy dorobek Franziski van Almsick to dziesięć medali olimpijskich, sześć krążków mistrzostw świata oraz dwadzieścia jeden medali mistrzostw Europy i pięć ME na krótkim basenie. Niemka dwukrotnie ustanawiała też rekord świata oraz posiada multum nagród dla najlepszej pływaczki i sportsmenki zarówno w Niemczech, jak i w Europie czy na świecie. Jedynym istotnym trofeum, po które nigdy nie udało się jej sięgnąć, jest złoty medal olimpijski.

– Z perspektywy czasu wydaje mi się, że w moim przypadku dobrze się stało, iż nie udało mi się wygrać wszystkiego – mówi. – Jestem szczęśliwą kobietą i cieszę się życiem, jakie mogę w tej chwili prowadzić. Mam wspaniałą rodzinę z dwójką dzieci, a to, że nigdy nie spełniłam swojego największego marzenia, nauczyło mnie pokory.

Franzi wzięła udział w aż czterech igrzyskach olimpijskich i za każdym razem wracała do domu z chociaż jednym medalem. W takiej dyscyplinie jak pływanie taka statystyka budzi ogromny szacunek zwłaszcza jeśli zauważy się fakt, iż Niemka przeszła na sportową emeryturę w wieku zaledwie dwudziestu sześciu lat. Van Almsick na swoje drugie igrzyska jechała dopiero co po uzyskaniu pełnoletności, a to wiele mówi o tym jak wyglądało jej dzieciństwo. Było ono od początku do końca podporządkowane pływaniu, ale Niemka dziś nie żałuje ani jednej chwili spędzonej w basenie.

– W ogóle nie czuję, żeby coś mnie ominęło – zarzeka się. – Do kina czy na imprezę mogę przecież wyskoczyć choćby dziś, a życie sportsmenki naprawdę mi się podobało. Dzięki pływaniu wykształciłam też w sobie cechy charakteru, które pozwalają mi pracować nad wieloma projektami, którymi zajęłam się na sportowej emeryturze. Sukcesy, które odniosłam na pływalni, dały mi olbrzymi zastrzyk pewności siebie.

Na sportowej emeryturze Franziska van Almsick spełnia się głównie jako komentatorka telewizyjna, działaczka sportowa oraz autorka książek dla dzieci. Od połowy lat dziewięćdziesiątych do marca 2000 roku była związana z pływakiem Steffenem Zesnerem, później spotykała się z piłkarzem ręcznym Stefanem Kretzschmarem, a od niemal dwudziestu lat jej partnerem jest biznesmen Jürgen B. Harder, któremu urodziła dwóch synów. Para mieszka obecnie w Heidelbergu.

Foto: gettyimages.com

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *