Jay-Jay Okocha – piłkarski artysta z Nigerii

Jay-Jay Okocha

Data publikacji: 25 lutego 2020, ostatnia aktualizacja: 8 kwietnia 2024.

Nigdy nie wygrał mundialu czy Ligi Mistrzów, ale swoim tańcem z piłką wprawiał w zachwyt cały futbolowy świat. – Każda sekunda spędzona na boisku to dla mnie piękne wspomnienie. Cieszyłem się każdym momentem swojej kariery w każdym zespole, w jakim występowałem – mówi Jay-Jay Okocha – jeden z najbardziej rozpoznawalnych afrykańskich piłkarzy w dziejach.

Ksywka po bracie

Augustine Azuka Okocha, bo tak brzmią jego właściwe personalia, przyszedł na świat 14 sierpnia 1973 roku w nigeryjskim mieście Enugu. Przydomek Jay-Jay otrzymał w „spadku” po starszym bracie, który również spędzał całe dnie na kopaniu futbolówki. Chłopak przejawiał spory talent do tego fachu, ale dopiero jako siedemnastolatek dołączył do zespołu z prawdziwego zdarzenia – Enugu Rangers. Tam zasłynął z wielu spektakularnych popisów, a najchętniej wspominany jest ten, w efekcie którego pokonał doświadczonego bramkarza BCC Lions – Williama Okparę.

– W dzieciństwie byliśmy w stanie grać w futbol przy użyciu właściwie każdego przedmiotu, który miał kulisty kształt – wspomina. – Kiedy jakimś cudem pojawiała się okazja, żeby zagrać prawdziwą piłką, to czuliśmy się wówczas naprawdę wyjątkowo. Dla każdego z nas było to niesamowite przeżycie.

Wyjazd do Niemiec

Wielki przełom w życiu młodego Nigeryjczyka nastąpił w wakacje 1990 roku, które spędził w RFN. Tamtejsza reprezentacja narodowa dopiero co wygrała mundial, a przyjaciel Okochy, Binebi Numa, występował tam w trzecioligowej Borussii Neunkirchen. Jay-Jay pewnego dnia przyszedł razem z kumplem na trening i zapytał trenera, czy może dołączyć do ćwiczących chłopaków. Coach wyraził zgodę, a następnego dnia na stole leżał już kontrakt. Okocha okazał się na tyle dobrym zawodnikiem, że niedługo później miał krótki romans z drugoligowym 1. FC Saarbrücken, by ostatecznie zakotwiczyć w najwyższej klasie rozgrywkowej w ekipie Eintrachtu Frankfurt.

– Prawdę mówiąc, jako dzieciak nie miałem w ogóle pojęcia, że gra w piłkę może być pracą – zauważa. – Biegałem po boisku tylko i wyłącznie z miłości do futbolu, bez trenera i bez przynależności do jakiejkolwiek drużyny. Po prostu kopaliśmy sobie z kumplami na bosaka po lekcjach. To był nasz cały świat i nie zdawałem sobie sprawy z tego, że można w ten sposób zarabiać na chleb. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego życia, bo kocham piłkę tak bardzo, że byłbym w stanie płacić za możliwość gry, a to mi płacono za robienie tego, co uwielbiam.

Eintracht Frankfurt

Pierwsze sezony w barwach Orłów były dla Nigeryjczyka naprawdę udane. Klub z Frankfurtu mistrzem kraju nie został wprawdzie ani razu, ale meldował się w górnej połówce tabeli 1. Bundesligi na lokatach gwarantujących udział w europejskich pucharach. Szczytem możliwości Eintrachtu był wówczas ćwierćfinał Pucharu UEFA w kampaniach 1993/94 i 1994/95. Posuchę w gablocie z trofeami pomocnik rekompensował sobie indywidualnymi popisami, z których najbardziej pamiętny jest ten z 31 sierpnia 1993 roku podczas meczu przeciwko Karlsruher SC. Tamto trafienie zostało później okrzyknięte golem roku w Niemczech.

– Byłem wówczas jeszcze bardzo młodym zawodnikiem i nie miałem wyrobionego nazwiska – mówi. – Trener Klaus Toppmöller zdecydował, że zacznę to spotkanie na ławce rezerwowych, z czego nie byłem szczególnie zadowolony. Przy naszym prowadzeniu 2:1 coach postanowił w końcu wpuścić mnie na boisko. Naciskali nas dość ostro, a moim zadaniem było utrzymanie piłki w środku pola. W pewnym momencie znalazłem się jednak w polu karnym przeciwnika, osaczony przez czterech lub pięciu obrońców. Zacząłem dryblować, poszedłem w jedną stronę, potem w drugą, a na końcu wyprowadziłem w pole bramkarza, którym był sam Oliver Kahn.

Pierwszy mundial

W 1994 roku Eintracht objął legendarny dziś Jupp Heynckes, z którym niestety Jay-Jay popadł w pewnym momencie w konflikt. Z niemieckim szkoleniowcem na pieńku miało też kilku innych piłkarzy, w efekcie czego sezon 1995/96 Orły zakończyły na przedostatnim miejscu w tabeli, co poskutkowało spadkiem do 2. Bundesligi. Tam natomiast Nigeryjczyk nie widział już dla siebie miejsca i za równowartość trzech i pół miliona euro przeniósł się do Fenerbahçe Stambuł. Dla Eintrachtu Frankfurt zagrał łącznie w 118 meczach, strzelił 25 goli i zanotował 18 asyst. W międzyczasie Okocha wybrał się również z reprezentacją Nigerii do USA na mundial. Tam Superorły wygrały swoją grupę z Bułgarią, Argentyną i Grecją, ale w 1/8 finału uległy Włochom 1:2 po dogrywce. Jay-Jay na amerykańskiej ziemi pełnił głównie rolę rezerwowego, ale w spotkaniu z Italią wybiegł już w pierwszej jedenastce.

– Wydaje mi się, że trochę zawaliliśmy tamte mistrzostwa – wspomina. – Stać nas było na sprawienie jakiejś niespodzianki, ale chyba po prostu nie byliśmy wówczas świadomi własnej wartości. To był nasz pierwszy mundial i chyba za bardzo skupialiśmy się na tym fakcie. Gdybyśmy wygrali wtedy z Włochami, to moim zdaniem dotarlibyśmy aż do finału. Futbol w mojej ojczyźnie jest religią. Jeśli są wyniki, to nastroje społeczne są pozytywne. To więcej niż po prostu jakaś gra, więcej niż sport. To część naszej kultury.

Fenerbahçe i PSG

W Turcji Okocha otrzymał nawet obywatelstwo tego kraju, w związku z czym oficjalnie występował na tamtejszych arenach jako Muhammet Yavuz. W Stambule zabawił wprawdzie tylko dwa sezony, ale to właśnie w koszulce Fenerbahçe zadebiutował w Lidze Mistrzów i zyskał miano specjalisty nie tylko od dryblingu, ale również od rzutów wolnych. W żółto-czarnych barwach Jay-Jay wystąpił w 73 spotkaniach i zapisał na swoim koncie 31 goli oraz 17 asyst. Latem 1998 roku przeniósł się do Paris Saint-Germain za niemal dwanaście i pół miliona euro. Nigdy wcześniej za afrykańskiego piłkarza nie zapłacono aż takich pieniędzy, ale transfer ten okazał się tylko połowicznym sukcesem. Okocha dla paryskiej ekipy zagrał w 112 meczach, strzelił 20 goli i przy 8 asystował, lecz kontuzje nie pozwalały mu na pełne rozwinięcie żagli. W barwach PSG Nigeryjczyk zdołał sięgnąć po krajowy Superpuchar oraz zwycięstwo w Pucharze Intertoto, a także zostać mentorem wchodzącej gwiazdy rodem z Brazylii, czyli Ronaldinho.

– W Paryżu spędziłem cztery wspaniałe lata – wraca pamięcią do tamtych chwil. – To tutaj urodził się mój syn, więc zawsze będę to miasto dobrze wspominał. Uwielbiam tu wracać od czasu do czasu. Na murawie na pierwszym miejscu zawsze stawiałem dobro zespołu. Z indywidualnych umiejętności oczywiście trzeba korzystać, jeśli jest się w stanie wpłynąć nimi na obraz gry, ale należy to robić umiejętnie. Tak, żeby zespół na tym skorzystał. Zwłaszcza, kiedy mamy do czynienia z meczem walki. W swojej karierze zawsze czułem w związku z tym dodatkową presję. Na szczęście jakoś udało mi się to wszystko pogodzić i uważam, że z całkiem niezłym efektem.

W reprezentacyjnej koszulce

Klubowa kariera Jay-Jaya Okochy nie toczyła się idealnie po jego myśli, gdyż zawodnik o takich umiejętnościach kontrolowania piłki mógł mierzyć znacznie wyżej niż gra w europejskich średniakach, ale za to na gruncie reprezentacyjnym wiodło mu się już całkiem nieźle. Po mundialu w 1994 roku pomocnik wystąpił jeszcze na dwóch kolejnych imprezach tej rangi, ale niestety bez sukcesów. Wraz z Superorłami świętował jednak wywalczenie Pucharu Narodów Afryki A.D. 1994, a w roku 2000 wystąpił w finale tych rozgrywek, przegranych przez jego zespół po rzutach karnych z Kamerunem. Lata 2002, 2004 i 2006 przyniosły natomiast Nigerii brązowe medale PNA. Największy sukces Okochy w reprezentacyjnej koszulce to naotmiast złoty krążek igrzysk olimpijskich A.D. 1996 w Atlancie, gdzie ekipa z Czarnego Lądu pokonała w finale 3:2 Argentynę, mającą w składzie takich zawodników jak Javier Zanetti, Claudio López czy Hernán Crespo.

– Koszulka reprezentacji Nigerii była dla mnie wszystkim – tłumaczy. – Nosiłem ją z wielką dumą. Kadra borykała się z wieloma problemami, w tym finansowymi, ale za możliwość usłyszenia hymnu przed meczem oddałbym wszystko, co mam. Możliwość reprezentowania ojczyzny była najlepszą rzeczą, jaka spotkała mnie w całym futbolowym życiu.

Bolton i przygoda w Katarze

Latem 2002 roku Jay-Jay pożegnał się ze stolicą Francji i na zasadzie wolnego transferu przeniósł się do Bolton Wanderers. Z klubem tym nie podbił Premier League, ale stał się ulubieńcem kibiców i doczekał się nawet kapitańskiej opaski. Największy sukces The Trotters z Okochą w składzie to natomiast finał Pucharu Ligi 2003/04, przegrany 1:2 z Middlesbrough. W barwach Boltonu reprezentant Nigerii rozegrał łącznie 141 meczów, w których strzelił 18 goli i zanotował 3 asysty. Tymczasem w lipcu 2006 roku Jay-Jay zamienił Europę na Azję, ale w Qatar SC nie zabawił zbyt długo.

– Opuściłem Katar po roku, ponieważ nikt nie przychodził na nasze mecze – opowiada. – Nigdy jakoś szczególnie nie dbałem o pieniądze, ponieważ piłka nożna to moja pasja, a kibice dodają zawodnikom wielkiego wsparcia. Nie sądzę, że bez fanów osiągnąłbym aż tyle.

Powrót na Wyspy

W sierpniu A.D. 2008 Okocha powrócił na Stary Kontynent i parafował umowę z Hull City, występującym wówczas na zapleczu Premier League. Jay-Jay miał pomóc temu klubowi w uzyskaniu historycznego awansu i choć ten rzeczywiście nastąpił, to jednak afrykański pomocnik z uwagi na kontuzje zagrał w zaledwie kilkunastu spotkaniach i zakończył rozgrywki bez gola na koncie. Niedługo później piłkarz z Czarnego Lądu ogłosił zakończenie sportowej kariery.

– Nie powiedziałbym, że przejście na sportową emeryturę było dla mnie jakimś wielkim wyzwaniem – mówi. – Wiadomo jednak, iż jeśli przez wiele lat wkładasz w coś całe serce, to nie jest tak łatwo z tym zerwać. Z biegiem czasu przyzwyczaiłem się do swojego nowego życia. Teraz mogę więcej czasu poświęcać rodzinie, a w piłkę nożną grywam do dziś, ale już tylko dla zabawy.

Piłkarz wyjątkowy

Okocha nie miał okazji do występów w żadnym klubie z europejskiego topu. W jego czasach o rządach Nassera Al-Khelaïfiego w PSG nikt bowiem nawet jeszcze nie śnił. Według wielu ekspertów to jednak właśnie urodzony w Enugu futbolista jest najlepszym piłkarzem w dziejach Nigerii. Jay-Jay nagrodę dla najlepszego zawodnika w swoim kraju zdobywał w latach 1995, 1997, 2000, 2002, 2003, 2004 oraz 2005, co potwierdza, że należał do futbolistów wyjątkowych. Jednym z ostatnich przebłysków jego geniuszu był Puchar Narodów Afryki 2004, podczas którego Nigeria zajęła trzecie miejsce, a on sięgnął po koronę króla strzelców oraz nagrodę dla najlepszego gracza turnieju.

– Pochodzę z piłkarskiej rodziny, więc było mi trochę łatwiej niż innym, ponieważ mogłem podpatrywać swoich braci – zauważa. – Zawsze chciałem osiągnąć więcej od nich, więc wspięcie się na ich poziom lub przewyższenie go stanowiło dla mnie swego rodzaju wyzwanie. Na szczęście udało mi się przebić ich dokonania. Jako profesjonalista miałem natomiast okazję grać z wieloma naprawdę dobrymi zawodnikami. Tym, który najbardziej się wyróżniał, był Ronaldinho. W drużynie narodowej również miałem u boku wielu tuzów, ale też stawałem naprzeciw mnóstwa wybitnych zawodników.

Na emeryturze

Jay-Jay Okocha od 1997 roku jest żonaty z Nkechi, z którą ma dwójkę dzieci. Nigdy specjalnie nie myślał o karierze trenerskiej i na piłkarskiej emeryturze skupia się głównie na działalności charytatywnej oraz biznesie. W czerwcu 2019 roku został oskarżony o pranie pieniędzy w Szkocji.

Bibliografia:

  • austinemedia.com,
  • bbc.co.uk,
  • fifa.com,
  • fussballtransfers.com,
  • lifebogger.com,
  • naijiant.com,
  • soccerbible.com.

Foto: gettyimages.com

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *