Roman Šebrle – mistrz wieloboju

Roman Sebrle

Data publikacji: 30 listopada 2018, ostatnia aktualizacja: 10 kwietnia 2024.

W wieloboju lekkoatletycznym liczy się przede wszystkim wszechstronność. Złoty medalista olimpijski z Aten, Roman Šebrle, jako dziecko uprawiał kilka różnych dyscyplin, co zaprocentowało już w nastoletnim wieku, kiedy to odkrył w sobie miłość do królowej sportu.

Lekkoatleta z przypadku

„Séba”, jak go nazywają, najbardziej lubił piłkę nożną, tenis oraz koszykówkę. Z futbolem wiązał nawet pewne nadzieje, ale jako trzynastolatek w 1987 roku złamał kość strzałkową, po czym swoje zainteresowanie przekierował na lekkoatletykę.

– Lekkoatletyka jakoś nigdy za bardzo mnie nie interesowała, ale gdy zobaczyłem w telewizji dziesięciobój, zakochałem się po uszy – zwierza się. – W wieku siedemnastu lat postanowiłem, że to jest właśnie to, co chcę w życiu robić. Jiří Čechák zasugerował mi treningi pod swoim okiem w Pardubicach. W 1996 roku brałem udział w sześciu mityngach i po raz pierwszy złamałem granicę ośmiu tysięcy punktów. Nigdy nie marzyłem nawet o tym, że pewnego dnia zostanę mistrzem i rekordzistą świata. Starałem się po prostu dawać z siebie wszystko, a reszta przychodziła naturalnie.

Pierwsze znaczące trofeum

Reprezentant Czech na arenie międzynarodowej po raz pierwszy błysnął w 1997 roku, kiedy wywalczył na Sycylii złoty medal uniwersjady, a podczas mistrzostw świata w Atenach uplasował się na dziewiątej pozycji. Naprawdę wielki sukces Šebrle odniósł natomiast rok później, sięgając w Maebashi po brązowy krążek halowych mistrzostw świata w siedmioboju.

– Kiedy przystępowałem do rywalizacji, moim celem było dać z siebie wszystko i pobić życiówkę – mówi. – Jako siedemnastolatek podczas lokalnego spotkania sportowców zobaczyłem medale wywalczone przez innych i postanowiłem sobie, że pewnego dnia też będę miał swoją kolekcję trofeów. Gdy wywalczyłem pierwszy medal, pragnąłem, żeby kolejny był już złoty. Później stawiałem sobie za cel mistrzostwo świata i mistrzostwo olimpijskie. Jeden zrealizowany cel nakręcał kolejny, ponieważ na każdych zawodach chciałem być najlepszy.

Atlanta 1996 i Sydney 2000

W 1996 roku w Atlancie brązowy medal olimpijski w dziesięcioboju zdobył dla Czech Tomáš Dvořák, który trzy lata później ustanowił rekord świata. Šebrle w międzyczasie musiał uznać wyższość o dwa lata starszego kolegi podczas halowych mistrzostw Europy w Gandawie, ale na igrzyskach w Sydney w 2000 roku lepszy od Romana okazał się tylko Estończyk Erki Nool. Dvořák rywalizację w Australii zakończył na dopiero szóstym miejscu.

– W sporcie potrzeba pasji, wytrwałości i samodyscypliny – tłumaczy. – Jeśli komuś zależy tylko na pieniądzach, to nigdy nie wygra, ani nawet nie będzie dobry w swojej dyscyplinie. Wielobój wymaga bardzo wyczerpującego treningu. Potrzeba mnóstwo czasu, żeby nabrać umiejętności i wyćwiczyć powtarzalność. Bez dyscypliny oraz treningu nie ma tu czego szukać.

Medale MŚ i ME

Znakomita passa „Séby” trwała do kolejnych igrzysk. Urodzony w Lanškroun wieloboista zgarnął złote krążki w Lizbonie (2001, HMŚ), Wiedniu (2002, HME), Monachium (2002, ME) i Budapeszcie (2004, HMŚ), srebro w Paryżu (2003, MŚ) oraz brąz w Birmingham (2003, HMŚ). Nie powiodło mu się tylko w 2001 roku na mistrzostwach świata w Edmonton, gdzie uplasował się na dziesiątej lokacie.

– Na dwa tygodnie przed mistrzostwami świata w Edmonton doznałem kontuzji – wspomina. – To była największa porażka w mojej karierze. Po zakończeniu rywalizacji poddałem się operacji, ale takie jest życie. Urazy w sporcie się zdarzają i czasem trzeba poświęcić trochę czasu na ich wyleczenie.

Sezon 2001 pomimo katastrofalnego występu w w Kanadzie jest dla Romana wyjątkowy. Reprezentant Czech podczas mityngu w Götzis ustanowił rekord świata i jako pierwszy dziesięcioboista w historii przekroczył granicę dziewięciu tysięcy punktów. Wynik Šebrle to dokładnie 9026 oczek, na które złożyły się wyniki w biegu na 100 metrów, skoku w dal, pchnięciu kulą, skoku wzwyż, biegu na 400 m, biegu na 110 m przez płotki, rzucie dyskiem, skoku o tyczce, rzucie oszczepem oraz biegu na 1500 m.

– Pokonanie tej granicy to było marzenie każdego dziesięcioboisty – twierdzi. – Wiele osiągnąłem w swojej karierze, ale ten wynik zostanie zapamiętany na zawsze.

Ateny 2004 i czas po igrzyskach

Do olimpijskiej rywalizacji w Atenach w 2004 roku „Séba” przystępował jako faworyt i nie zawiódł oczekiwań kibiców, sięgając z wynikiem 8893 punkty po złoto i bijąc przy okazji rekord olimpijski. W kolejnych latach triumfował w Madrycie (2005, HME), Göteborgu (2006, ME), Birmingham (2007, HME) i Osace (2007, MŚ), w Helsinkach był drugi (2005, MŚ), a w Moskwie trzeci (2006, HMŚ). Wybierając się w 2008 roku na igrzyska w Pekinie miał już na karku niemal trzydzieści cztery lata, ale nad zakończeniem kariery jakoś specjalnie się nie zastanawiał.

– Niektórzy sportowcy nawet nie chcą myśleć o emeryturze – zauważa. – Po latach treningowego reżimu ciężko im jest się przystosować do normalnego funkcjonowania. Młodzi ludzie dla realizacji marzeń poświęcają często swoje życie osobiste, a po wszystkim bywa, że popadają w problemy finansowe i nie potrafią odnaleźć się na rynku pracy.

Pekin 2008 i Londyn 2012

W stolicy Chin przyszło jednak wielkie rozczarowanie i dopiero szósta lokata. Wiek i liczne kontuzje dawały o sobie znać, lecz Šebrle za cel postawił sobie wyjazd na kolejne igrzyska. Po drodze udało mu się zgarnąć jeszcze brązowe krążki HME w Turynie (2009) i Paryżu (2011), ale olimpijskich zmagań w Londynie niestety nie ukończył.

– Kiedy moje wyniki były coraz gorsze, ciężko mi było zaakceptować tę sytuację, ale w końcu postanowiłem skończyć z wielobojem – mówi. – To nie była łatwa decyzja, ponieważ w wieku trzydziestu ośmiu lat wciąż byłem czynnym zawodnikiem.

Emerytura

W czerwcu 2012 roku należący do Romana Šebrle rekord świata w dziesięcioboju pobił późniejszy dwukrotny mistrz olimpijski Ashton Eaton, a sam „Séba” ostatecznie pożegnał się z wyczynowym sportem latem 2013.

– Gdy kochasz to co robisz, nigdy nie tracisz motywacji – tłumaczy. – Cudownie bawiłem się przez te wszystkie lata, rywalizując i zdobywając medale. Czasem chciałem się poddać, lecz ostatecznie zawsze walczyłem do samego końca. Nie pamiętam nawet ile razy łapałem kontuzje w najgorszych możliwych momentach, ale zawsze powtarzałem sobie: „Wywalczyłeś dwa srebrne krążki z rzędu, więc następny będzie złoty”.

Słynny wieloboista nie siedział bezczynnie w domu zbyt długo. Zgłosiła się do niego rodzima telewizja Prima z propozycją pracy w roli prezentera.

– Oferta wydawała się naprawdę atrakcyjna, a z racji, że wcześniej nie miałem okazji pracować w mediach, postanowiłem spróbować – mówi. – To jednak coś zupełnie innego od lekkoatletyki i przez pierwszych kilka miesięcy musiałem naprawdę ciężko pracować, żeby nabrać odpowiednich umiejętności.

Roman Šebrle jest żołnierzem Czeskich Sił Zbrojnych w stopniu majora. W 2000 roku poślubił lekkoatletkę Evą Kasalovą, z którą ma dwójkę dzieci. Po zakończeniu kariery wieloboisty nie zerwał ze sportem na dobre, a jego nową obsesją stał się golf.

Bibliografia:

  • huffingtonpost.com,
  • New York Times.

Foto: gettyimages.com

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *