Stefan Kraft. Heros, który pozostał człowiekiem. Historia legendy skoków narciarskich

Stefan Kraft

Data publikacji: 9 maja 2024, ostatnia aktualizacja: 9 maja 2024.

Stefan Kraft jest jednym z najbardziej utytułowanych skoczków narciarskich w dziejach. Austriak zdefiniował swoją karierę nie tylko fenomenalnymi osiągnięciami sportowymi. Jego postawa zarówno na skoczni, jak i poza nią może stanowić inspirację dla młodych sportowców dążących do równowagi między sukcesem zawodowym a osobistym.

Śladami Ahonena, Ammanna i Morgensterna

„Krafti”, jak go pieszczotliwie nazywają, przyszedł na świat 13 maja 1993 roku w Schwarzach im Pongau, leżącym na granicy Alp Salzburskich i pasma Radstädter Tauern. Zainspirowany przez przyjaciela Christiana Reitera, swoje pierwsze kroki na skoczni postawił jako dziesięciolatek w lokalnym klubie. Trener Christian Wallner szybko dostrzegł wyjątkowy talent i determinację młodzieńca. – Stefan zawsze miał jeden cel: wygrywać i dotrzeć na sam szczyt – mówi szkoleniowiec w rozmowie z serwisem meinbezirk.at. – Jego technika pozwalała niwelować fizyczne niedoskonałości, z którymi się zmagał jako dziecko.

Młodziutki Stefan za sportowe osiągnięcia podziwiał Janne Ahonena, chociaż nie podobało mu się usposobienie Fina, który w ogóle się nie uśmiechał. Pod względem charakteru Kraftowi znacznie bliżej było do innego wielkiego mistrza, Simona Ammanna, jednak jego wzorem do naśladowania na skoczni nie był Szwajcar, a o siedem lat starszy rodak – Thomas Morgenstern.

Klub ze Schwarzach borykał się z ograniczeniami budżetowymi, co skutkowało bardzo skromnym sprzętem treningowym. Nie zraziło to jednak „Kraftiego” do treningów. – Jego pierwsze narty i buty były w tak złym stanie, że inni by je wyrzucili na śmietnik – wspomina Christian Wallner. Ale dzięki wsparciu i determinacji wielu osób, w tym rodziców i trenerów, chłopak mógł liczyć na coraz lepszy ekwipunek, który był niezbędny do kontynuowania drogi ku spełnieniu sportowych marzeń.

W rozwoju Stefana jako skoczka kluczową rolę odegrało umiejętne podtrzymywanie pasji i radości z uprawiania sportu. – Treningi muszą być odpowiednio dostosowane, ale przede wszystkim powinny sprawiać przyjemność – tłumaczy Wallner. – Nie wolno pozwolić, żeby dzieci straciły blask w oczach.

Początki

By móc łączyć naukę z uprawianiem sportu, „Krafti” poszedł do szkoły sportowej w pobliskim Bischofshofen. Na kolejny etap edukacji, wzorem wielu austriackich legend skoków narciarskich, wybrał natomiast słynne Schigymnasium Stams, gdzie zdał maturę. Jak chłopakowi udawało się pogodzić treningi i zawody z uczęszczaniem na lekcje i egzaminami? – Dla mnie to nigdy nie było wielkim problemem, ponieważ zaraz po szkole skupiałem się na sporcie, a wyniki w jednym czy drugim obszarze nie wpływały na siebie – tłumaczy na łamach serwisu ski-schwarzach.at.

Po serii imponujących występów w Alpen Cup 2010/2011, gdzie regularnie plasował się na podium, Stefan Kraft zwyciężył w ostatnim konkursie cyklu w Hinterzarten, co poskutkowało nominacją do reprezentacji Austrii na mistrzostwa świata juniorów w Otepää. Tam zdobył srebrny medal w konkursie indywidualnym oraz złoty w drużynie razem z Michaelem Hayböckiem, Markusem Schiffnerem i Thomasem Lacknerem. Ponadto ustanowił nowy rekord skoczni Tehvandi, który po jego próbie wynosił 100 metrów.

Osiągnięcia skoczka w Estonii przyniosły mu powołanie do kadry na Puchar Kontynentalny, gdzie już w pierwszym swoim starcie w Brotterode odniósł zwycięstwo. W kolejnych konkursach utrzymywał wysoką formę, zdobywając punkty w Kranju, Zakopanem oraz Iron Mountain. Te występy umocniły jego pozycję i otworzyły drogę do kolejnych etapów sportowej kariery.

W sezonie letnim 2011 Stefan nadal rywalizował w Pucharze Kontynentalnym, osiągając kolejne sukcesy, w tym drugie miejsce w Courchevel. Jego debiut w Letnim Grand Prix w Hinzenbach okazał się równie obiecujący, z pierwszymi punktami zdobytymi w zawodach tej rangi. Już wtedy było jasne, że „Krafti” ma wszystko co potrzebne, by rywalizować z najlepszymi.

Pierwsze podium w Pucharze Świata

Debiut Stefana Krafta w Pucharze Świata miał miejsce 6 stycznia 2012 roku podczas zakończenia Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen, gdzie zajął pięćdziesiąte czwarte miejsce. Jednak kolejny rok przyniósł już znaczący przełom. Podczas kolejnej edycji TCS, w styczniu 2013 roku, Austriak zdobył swoje pierwsze punkty, zajmując dwudziestą trzecią lokatę na Bergisel w Innsbrucku. Natomiast zaledwie rok po debiucie w elicie, znów w Bischofshofen, Stefan Kraft stanął na najniższym stopniu podium obok swojego rodaka Gregora Schlierenzauera i Norwega Andersa Jacobsena. Ten wyjątkowy moment nastąpił w dopiero trzecim konkursie Pucharu Świata w jego karierze. – To było naprawdę fajne, kiedy „Schlieri” uchylił przede mną kapelusza. To zaszczyt, ale moim celem jest znaleźć się wkrótce na najwyższym stopniu podium – mówił po zawodach, cytowany przez serwis skispringen.com.

Zaledwie dwa dni później, 8 stycznia 2013 roku, Kraft znów zaskoczył świat skoków narciarskich ustanawiając rekord skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Podczas kwalifikacji Austriak osiągnął odległość 139 metrów. Tamten rezultat był potwierdzeniem jego rosnących umiejętności i adaptacji do wymagań, jakie stawiają zawody najwyższej rangi.

24 stycznia 2013 roku Stefan ponownie stanął na podium mistrzostw świata juniorów. W Libercu, gdzie zdobył brązowy medal, lepiej od niego wypadli tylko Słoweniec Jaka Hvala i nasz Klemens Murańka. Mimo, że z drużyną austriacką nie udało mu się wywalczyć krążka, to indywidualne osiągnięcia Krafta były dowodem na jego nieustający rozwój. Niezwykły był także jego debiut w lotach narciarskich. 16 lutego 2013 roku w Oberstdorfie w pierwszym swoim starcie na mamuciej skoczni zajął wysokie jedenaste miejsce.

Złoty Orzeł

„Skakać z dumą i pasją” – tak brzmiało motto, którym Stefan Kraft kierował się podczas Turnieju Czterech Skoczni 2014/2015. Słowa te odzwierciedlały jego mentalność zwycięzcy i determinację. W wieku zaledwie dwudziestu jeden lat skoczek postawił sobie za cel wykorzystanie całego swojego potencjału podczas tej prestiżowej imprezy. – Jestem przekonany, że zwycięstwo leży w zasięgu moich możliwości – mówił przed inauguracją TCS.

63. Turniej Czterech Skoczni okazał się być sceną, na której „Krafti” rzeczywiście pokazał swój talent. Zaczął od zwycięstwa w Oberstdorfie, co było jego pierwszym triumfem w Pucharze Świata, a potem wytrwale zbierał punkty, by w Bischofshofen na oczach dwudziestu tysięcy entuzjastycznych kibiców machających austriackimi flagami przypieczętować wywalczenie Złotego Orła. – To spełnienie mojego wielkiego marzenia – przyznał po finałowych zawodach w wywiadzie dla kurier.at. Na Paul-Ausserleitner-Schanze Stefan Kraft zachowywał się nie jak żółtodziób, a jak doświadczony weteran. Z uśmiechem na ustach niemal dosłownie leciał po zwycięstwo.

W Bischofshofen „Krafti” walkę o triumf w zawodach oraz całym TCS stoczył ze swoim przyjacielem Michaelem Hayböckiem. Ten w pierwszej serii osiągnął lepszy wynik, ale Stefan nie dał się zbić z tropu. Finałowa seria okazała się być bardziej dramatyczna niż oczekiwano, szczególnie po tym, jak Szwajcar Simon Ammann zaliczył upadek, a inni zawodnicy mieli trudności z lądowaniem. Wtedy Kraft postawił na bezpieczeństwo i osiągnął 132 metry, co wystarczyło, by zachować kilkupunktową przewagę nad Hayböckiem w klasyfikacji generalnej turnieju. – Stałem się nieco nerwowy. To niesamowite, że udało mi się osiągnąć cel. Będę to intensywnie celebrować – zwierzył się po zakończeniu rywalizacji, w pełni świadom tego, że dokonał czegoś wyjątkowego.

W sezonie 2014/2015 Stefan Kraft dosłownie otarł się o Kryształową Kulę. Jednak podczas marcowego konkursu w Trondheim, kiedy prowadził po pierwszej serii, problemy z wiązaniami niemal spowodowały jego upadek w drugiej próbie. Ta niefortunna sytuacja poskutkowała utratą prowadzenia w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata na rzecz Severina Freunda, który ostatecznie wywalczył trofeum. Austriaka wyprzedził również Peter Prevc. Słoweniec zgromadził dokładnie tyle samo punktów, co Niemiec, ale wygrał mniej konkursów i również musiał obejść się smakiem.

Sezon 2014/2015, pełen zarówno spektakularnych zwycięstw, jak i dramatycznych przeciwności, wyraźnie pokazał, że Stefan Kraft jest skoczkiem narciarskim, który potrafi bić się o najwyższe laury. Wprawdzie Austriak zakończył tamte zmagania bez Kryształowej Kuli, ale oprócz triumfu w TCS zapisał na swoim koncie również dwa krążki MŚ w Falun: brązowy na skoczni normalnej i srebro w drużynie.

Cztery medale MŚ 2017 w Lahti

Podczas Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym 2017 w Lahti „Krafti” został pierwszym austriackim skoczkiem, który zdobył indywidualnie złote medale na obu skoczniach – normalnej i dużej. To wyjątkowe osiągnięcie plasowało go w elitarnym gronie pięciu zawodników, którzy wywalczyli podwójne złoto na MŚ. Jako ostatni dokonał tego przed nim Adam Małysz w 2003 roku w Val di Fiemme. Ponadto w mikście Stefan Kraft sięgnął po srebro, a w drużynie zgarnął brąz. Tym samym z dorobkiem czterech krążków stał się jednym z najbardziej utytułowanych skoczków podczas jednego czempionatu, dołączając do grona takich legend, jak Thomas Morgenstern i Gregor Schlierenzauer.

Zawody na dużym obiekcie w Lahti były niezwykle zacięte. „Krafti” zdobył łącznie 279,3 pkt. za dwa skoki na odległość 127,5 m, dzięki czemu o zaledwie 1,3 pkt. wyprzedził Niemca Andreasa Wellingera. Trzecie miejsce zajął Piotr Żyła, a 0,6 pkt. zabrakło do podium Norwegowi Andreasowi Stjernenowi. Po pierwszej serii różnica pomiędzy pierwszym a dziewiątym skoczkiem wynosiła tylko pięć „oczek”, co przekłada się na mniej niż trzy metry. Kraft miał 0,9 pkt. przewagi nad drugim Wellingerm, a Stjernen zajmował trzecie miejsce ze stratą 2,6 pkt. do lidera. Czwarty o 2,9 pkt. za Kraftem był Kamil Stoch, który ostatecznie zajął siódmą lokatę.

Podczas, gdy emocje sięgały zenitu, reprezentant Austrii w trakcie finałowej próby zachował zimną krew. – Wszystko dzisiaj poszło po mojej myśli – cytuje jego słowa serwis fis-ski.com. – Drugi skok był naprawdę dobry. Gdy wylądowałem, wiedziałem że jestem blisko złota. Byłem dużo bardziej zrelaksowany niż na skoczni normalnej, kiedy przede mną również skakał Andreas Wellinger.

Rekordowe 253,5 m i Kryształowa Kula

18 marca 2017 roku osiągając 253,5 metra na Vikersundbakken podczas konkursu drużynowego, Stefan Kraft ustanowił nowy nieoficjalny rekord świata w długości skoku narciarskiego. Tym samym o 1,5 metra poprawił wynik z tego samego dnia, należący do Norwega Roberta Johanssona. To niezwykłe osiągnięcie dodatkowo podkreśliło jego pozycję w tej dyscyplinie sportu.

Po zdobyciu podwójnego złota na mistrzostwach świata w Lahti, „Krafti” nie przestał zadziwiać fanów skoków narciarskich. Jego lot na mamuciej skoczni w Vikersund trwał aż osiem sekund. Z trudem ustał tę próbę i dokładnie pamięta każdy jej moment. – Na setnym metrze poczułem, że to będzie coś wielkiego, może nawet rekord. Na dwusetnym modliłem się tylko, aby się nie przewrócić – wspomina.

Niezwykłość tego osiągnięcia podkreśla fakt, że zaledwie kilka minut przed tą próbą Robert Johansson uzyskał odległość 252 m, bijąc o 1,5 m rekord sprzed dwóch lat, należący do jego kolegi z reprezentacji Norwegii – Andersa Fannemela. Gdy wydawało się, że jeszcze dalsze skoki są zbyt ryzykowne, obawy te zostały niemal natychmiast zrewidowane przez Stefana Krafta, który pokazał, że granice ludzkich możliwości wciąż mogą być przesuwane. – To właśnie dlatego zaczyna się skakać na nartach – puentuje Austriak, cytowany przez serwis spox.com.

W marcu 2017 roku Stefan Kraft zwyciężył także w inauguracyjnej edycji Raw Air, czyli cyklu konkursów rozgrywanych w Norwegii. W „generalce” Austriak minimalnie wyprzedził Kamila Stocha, zdobywając nagrodę główną w wysokości sześćdziesięciu tysięcy euro. Sezon zakończył zwycięstwem w Planicy, czym przypieczętował wywalczenie zarówno Kryształowej Kuli, jak i Małej Kryształowej Kuli za loty. Z MŚ w lotach na Kulm wrócił z dwoma brązowymi krążkami, a smakiem musiał się obejść tylko w Turnieju Czterech Skoczni, który padł łupem Kamila Stocha – zdobywcy drugiego miejsca w Pucharze Świata.

Pjongczang 2018

Debiut Stefana Krafta na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w 2018 roku w Pjongczangu nie spełnił oczekiwań zawodnika. Indywidualnie w Korei Południowej Austriak zajął trzynaste miejsce na skoczni normalnej i osiemnaste na dużej, a w drużynówce jego ekipa uplasowała się na dopiero czwartej pozycji, więc do domu trzeba było wracać bez medalu.

– Te igrzyska nauczyły mnie bardzo wiele – mówił w rozmowie z serwisem jumpandreach.com. Choć spodziewał się lepszych wyników, przyznał że w tamtym momencie nie był w stanie osiągnąć szczytowej formy. – Oczywiście wyobrażałem sobie moje pierwsze igrzyska olimpijskie inaczej i naturalnie chciałem zakończyć je efektownym skokiem, ale to po prostu nie było możliwe. Aktualnie nie jestem jeszcze na poziomie, który pozwoliłby mi rywalizować z najlepszymi. Będę próbował jeszcze nie raz, ale przede wszystkim wiele wyniosę z tej sytuacji i nauczę się dużo na przyszłość. Jestem przekonany, że się poprawię.

W Pjongczangu na skoczni normalnej triumfował Niemiec Andreas Wellinger przed dwoma Norwegami: Johannem André Forfangiem i Robertem Johanssonem. Na dużym obiekcie wygrał Kamil Stoch, drugi był Andreas Wellinger, a na trzecim miejscu uplasował się Robert Johansson. W drużynówce zwyciężyła Norwegia przed Niemcami i Polską. – Medale bez wątpienia trafiły do najlepszych skoczków. Tak było zarówno w konkursach indywidualnych, jak i w drużynówce – ocenia Kraft.

MŚ w Seefeld 2019

Podczas Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym 2019 w Seefeld Stefan Kraft ponownie stanął na podium, zdobywając brązowy medal na skoczni normalnej oraz srebro w konkursie drużynowym. Te pierwsze zawody zostały zapamiętane przede wszystkim z powodu kontrowersji związanych z trudnymi warunkami atmosferycznymi, które znacząco wpłynęły na wyniki.

Austriak, który w pierwszej serii skoczył zaledwie 93,5 metra i był po tej próbie dziesiąty, przegrał ostatecznie złoty medal o zaledwie o 3,5 pkt. Zwyciężył Dawid Kubacki, który po pierwszej odsłonie zajmował… dwudziestą siódmą lokatę. Na drugiej pozycji zawody zakończył Kamil Stoch, a lider po pierwszej rundzie, Ryoyu Kobayashi, spadł z pierwszego miejsca na czternaste.

Tuż po drugim skoku Stefana Krafta na odległość 101 m zaczął intensywnie padać śnieg, co znacznie utrudniło rywalizację pozostałym zawodnikom. – Takiego konkursu jeszcze nigdy nie przeżyłem – mówi „Krafti” w rozmowie ze skysportaustria.at. – Zdobyłem medal, choć nie spodziewałem się, że to będzie możliwe. Na rozbiegu wydawało mi się, że zwalniam, i że ryzykuję na darmo. Myślałem, że skończę piąty lub szósty, ale okazało się, że pech z pierwszej serii się odwrócił.

Chociaż zawody na normalnej skoczni w Seefeld były loteryjne, to jednak ci, którzy byli najlepsi w treningach i kwalifikacjach, znaleźli się na czołowych pozycjach w konkursie. – Byłem bliski łez – dodaje Austriak. – Zdobycie medalu to spełnienie marzeń. Nie spodziewałem się tego.

MŚ w Oberstdorfie 2021

W sezonie 2019/2020 Stefan Kraft po raz drugi zgarnął Kryształową Kulę i Małą Kryształową Kulę za loty, a swoją klasę ponownie udowodnił 5 marca 2021 roku, sięgając po złoty medal na skoczni dużej podczas MŚ w Oberstdorfie. Na podium obok Austriaka znaleźli się jeszcze Norweg Robert Johansson i Niemiec Karl Geiger.

W trakcie zawodów na Schattenbergschanze panowały trudne warunki atmosferyczne, które jednak nie przeszkodziły „Kraftiemu” w oddaniu skoków na odległość 132,5 oraz 134 m. Jego główny konkurent, Robert Johansson, w drugiej próbie osiągnął aż 135,5 metra, ale to nie wystarczyło, by pokonać Austriaka, który wyprzedził go ostatecznie o 4,4 pkt.

Biorąc pod uwagę wyzwania, z jakimi zmagał się Stefan Kraft, jego triumf w Oberstdorfie okazał się szczególnie słodki. Sezon był trudny z powodu pandemii koronawirusa, która wymusiła przerwy w treningach i rywalizacji, a problemy z plecami dodatkowo utrudniały Austriakowi przygotowania. – W Planicy podczas mistrzostw świata w lotach nie mogłem nawet założyć skarpetek – przywołuje tamte chwile w wywiadzie dla ORF. – To niesamowite, co się tutaj wydarzyło.

Tamten czempionat stał się dla Stefana Krafta również sentymentalnym powrotem do przeszłości. To w końcu w Oberstdorfie zawodnik ten odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata. Jego triumf na Schattenbergschanze to również historyczny moment dla Austrii – „Krafti” stał się pierwszym reprezentantem tego kraju, który zdobył trzy złote medale w indywidualnych konkursach na mistrzostwach świata. A warto dodać, że podczas tamtego czempionatu zgarnął jeszcze dwa inne krążki: brązowy w mikście oraz srebrny w drużynie.

Pekin 2022

Podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2022 w Pekinie Stefan Kraft indywidualnie plasował się poza pierwszą dziesiątką, ale w konkursie drużynowym wraz z kolegami z reprezentacji – Danielem Huberem, Janem Hörlem i Manuelem Fettnerem – zdobył swoje pierwsze olimpijskie złoto. To wydarzenie dopełniło długą listę jego sukcesów, potwierdzając należne mu miejsce miejsce na liście najlepszych skoczków narciarskich w dziejach dyscypliny.

– To niesamowite uczucie. Igrzyska były dla mnie fantastyczne. Zdobycie złotego medalu w ostatnim konkursie było dla mnie spełnieniem dziecięcego marzenia i czymś naprawdę wyjątkowym – powiedział Stefan, cytowany przez serwis jumpandreach.com. Na pytanie o pierwsze myśli po zwycięstwie, wyznał: – Poczułem wtedy niesamowitą wdzięczność, że mogłem przeżyć ten moment. To tak, jakby ukończyć dzieło sztuki.

Kraft nie miał jednak nigdy obsesji na punkcie olimpijskiego krążka. Twierdzi, że nawet bez medalu tej imprezy byłby zadowolony ze swojej kariery, ale zdobycie go sprawiło, że poczuł się jak w bajce. Zwrócił też uwagę na to, że bez trenera i całego sztabu ludzi nie byłby w stanie osiągać takich wyników. – Każdy element układanki musi pasować. W kwestii planowania treningów i przygotowania mentalnego całkowicie polegam na moim trenerze – Patricku Murnigu – tłumaczy. – Codzienne rozmowy z nim były ważnymi czynnikami na drodze do tego medalu.

Niesamowity sezon 2023/2024

Sezon Pucharu Świata 2023/2024 był dla Stefana Krafta czasem niezwykłych osiągnięć i rekordów. Austriak zaczął kampanię od czterech zwycięstw z rzędu, demonstrując dominację i doskonałą formę. Jego wyjątkowa seria triumfów pozwoliła mu na dalsze zbliżanie się do ścisłej czołówki historycznych osiągnięć w skokach narciarskich.

21 stycznia 2024 roku, dzięki zwycięstwu w Zakopanem, „Krafti” świętował swoje sto dziewiąte podium w Pucharze Świata, co pozwoliło mu pobić rekord, który do tamtej pory należał do Fina Janne Ahonena. Tym samym Stefan Kraft zapisał się w annałach skoków narciarskich jako jeden z najbardziej konsekwentnych i skutecznych zawodników.

Sześć dni później w Tauplitz/Bad Mitterndorf Austriak osiągnął kolejny historyczny sukces, zdobywając swoje pierwsze złoto mistrzostw świata w lotach. Tamten konkurs indywidualny ze względu na silny wiatr zakończono po trzech seriach, a Stefan Kraft w swojej ostatniej próbie pokazał, że potrafi wykorzystać każdą szansę. Lot na odległość 228 metrów zapewnił mu tytuł mistrza świata.

Drugie miejsce na Kulm zajął Andreas Wellinger z Niemiec, a trzeci był Timi Zajc ze Słowenii. Tamte mistrzostwa były nie tylko testem umiejętności sportowych, ale też wytrzymałości i odporności psychicznej zawodników. Korzystając ze wsparcia domowej publiczności Kraft udowodnił, że nawet najtrudniejsze warunki nie są w stanie powstrzymać go przed osiągnięciem celu. Po zdobyciu złota nie krył wzruszeń: – Nie ma nic piękniejszego niż mistrzostwa świata w domu – powiedział ze łzami w oczach w rozmowie ze ski-austria.com. – Złoto na Kulm jest jak sen na jawie.

Triumf w ojczyźnie był dla „Kraftiego” nie tylko spełnieniem sportowych marzeń, ale też potwierdzeniem jego pozycji jako jednego z czołowych skoczków narciarskich globu. Tamto zwycięstwo przyniosło Austrii pierwsze indywidualne złoto MŚ w lotach od czasu krążka wywalczonego przez Gregora Schlierenzauera w 2008 roku.

W sezonie 2023/2024 Stefan Kraft wygrał aż trzynaście konkursów Pucharu Świata i po raz trzeci w karierze zgarnął dublet, czyli Kryształową Kulę i Małą Kryształową Kulę za loty. Oprócz tego fetował trzecie zwycięstwo w Raw Air oraz pierwsze w kończącym sezon cyklu Planica 7. – To była perfekcyjna zima, ale wciąż widzę obszary, w których mógłbym być lepszy – mówi w rozmowie z Eurosportem. – Od początku wszystko układało się perfekcyjnie, wygrałem przecież cztery pierwsze konkursy. To było szaleństwo, stan którego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Od listopada skakałem perfekcyjnie. Czasem słyszę, że nie wyszedł mi Turniej Czterech Skoczni, ale przecież finalnie zająłem w nim trzecie miejsce. Ryoyu Kobayashi był w tamtym momencie nie do pokonania. Następnie spełniłem swój główny cel na tę zimę, zostając u siebie w domu mistrzem świata w lotach. To był najbardziej emocjonujący moment sezonu, ale cała zima była dla mnie wyjątkowa.

Życie prywatne

Stefan Kraft znany jest nie tylko z osiągnięć sportowych, ale także z harmonijnego życia osobistego. Sukcesy austriackiego skoczka z trybun z przyjemnością podziwiają rodzice – Rene i Margot. Natomiast żona, Marisa, jest jego wieloletnią partnerką.

Historia miłosna Kraftów zaczęła się banalnie – od facebookowego komentarza Marisy, z wykształcenia pielęgniarki, gratulującej skoczkowi zwycięstwa w zawodach. Ubrana w tradycyjne austriackie stroje para wstąpiła w związek małżeński w sierpniu 2022 roku podczas kameralnej ceremonii w Goldegg. Natomiast drugie i znacznie większe wesele miało miejsce rok później w Weinschloss Koarl Thaller w Salzburgu, gdzie Stefan i Marisa, tym razem w sukni ślubnej i garniturze, ponownie złożyli sobie przysięgę małżeńską.

Kraftowie na razie nie mają dzieci. Stefan przyznał w jednym z wywiadów, że chciałby móc obserwować dorastanie swojego potomstwa, co byłoby trudne do pogodzenia z karierą zawodowego sportowca.

Aktualnie Stefan i Marisa mieszkają w Salzburgu. Skoczek ceni sobie możliwość aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu. Za sprawą swojej wyjątkowej kariery sportowej oraz stabilnego życia prywatnego, Austriak jest inspiracją nie tylko dla młodych skoczków narciarskich, ale dla wszystkich, którzy dążą do równowagi między życiem zawodowym a osobistym.

Wzór do naśladowania

Patrząc na swoją kolekcję trofeów, Stefan Kraft czuje dumę i podkreśla, że nie ma czegoś takiego jak cenniejszy czy piękniejszy medal. Według niego każde trofeum ma w sobie ekscytującą historię i pokazuje drogę, jaką należało przebyć do jego osiągnięcia.

„Krafti” dzięki swojej niezachwianej determinacji i niezwykłej umiejętności radzenia sobie z presją zbudował imponującą karierę, która przyniosła mu liczne triumfy na skoczniach narciarskich. Ma idealne warunki do uprawiania tej dyscypliny – waży 56 kg przy wzroście 170 cm, ale cały czas stara się doskonalić. Jego znakiem rozpoznawczym jest nienaganny styl, który pozwala mu uzyskiwać bardzo wysokie noty za skoki. Wypracował go na specjalnym kursie pod okiem austriackich sędziów. Historia Stefana pokazuje, jak ważne w drodze do sukcesu jest połączenie talentu, ciężkiej pracy i wsparcia bliskich. Austriak nie tylko osiągnął spektakularne sukcesy na arenie międzynarodowej, ale również zdobył serca fanów dzięki swojej pokorze i autentyczności.

Małżeństwo z Marisą oraz stabilne życie rodzinne w Salzburgu pokazują, że nawet gwiazdy sportu szukają spokoju i normalności. W miarę jak Kraft wkracza w kolejne fazy swojej kariery, jego dziedzictwo jako jednego z najwybitniejszych skoczków narciarskich pozostanie nie tylko w rekordach i medalach, ale także w inspiracji, jaką przynosi młodym sportowcom na całym świecie.

Zachowując zdrowy balans między życiem osobistym a karierą sportową, Stefan Kraft udowadnia, że prawdziwe mistrzostwo to nie tylko wyniki, ale także umiejętność czerpania radości z życia i dzielenia się nią z innymi. Jego przyszłe lata, niezależnie od tego czy spędzi je na skoczniach, czy poza nimi, z pewnością będą równie fascynujące, jak dotychczasowa podróż.

Foto: gettyimages.com

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *