Andre Agassi. Open. Autobiografia tenisisty. Recenzja książki

Andre Agassi Open Autobiografia tenisisty czy warto kupić

Data publikacji: 30 kwietnia 2021, ostatnia aktualizacja: 30 kwietnia 2021.

W dzieciństwie i we wczesnej młodości dwójkę moich ulubionych tenisistów stanowili Andre Agassi oraz Steffi Graf. Niemka tytuły wielkoszlemowe zdobywała hurtowo, ale Amerykanin swoją bogatą koniec końców kolekcję skompletował w bólach. Jak się okazuje, w trakcie kariery dokuczał mu nie tylko kręgosłup, a książka pt. Open. Autobiografia tenisisty rzuca nowe światło na wiele spraw, o których w niemal starożytnych już czasach mówiły i pisały media. Aż głupio się przyznać, że do lektury tej perełki zebrałem się dopiero po niemal dziesięciu latach od polskiej premiery.

Kim jest Andre Agassi?

Andre Agassi urodził się 29 kwietnia 1970 roku w Las Vegas. Jest najmłodszym z czworga dzieci Elizabeth Dudley i Emanoula Aghasiego – byłego irańskiego boksera, olimpijczyka z Londynu (1948) i Helsinek (1952), który po emigracji do USA zmienił swe personalia na Mike Agassi. Od najmłodszych lat trenował tenis pod okiem ojca, a następnie trafił do Akademii Nicka Bollettieriego w Bradenton na Florydzie. Na zawodowstwo przeszedł w roku 1986. Jego najsilniejszą bronią na korcie był return. W trakcie trwającej do 2006 roku kariery wygrał sześćdziesiąt turniejów ATP w singlu (w tym osiem wielkoszlemowych) oraz wywalczył złoty medal igrzysk olimpijskich w Atlancie. Jako pierwszy mężczyzna skompletował Karierowego Złotego Wielkiego Szlema w grze pojedynczej, na co składają się triumfy w każdej z czterech imprez wielkoszlemowych i olimpijskie złoto. W latach 1997-1999 był żonaty z aktorką Brooke Shields, a od 2001 roku jest w związku małżeńskim z gwiazdą tenisa lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych – Steffi Graf. Na sportową emeryturę przeszedł jako jeden z najsłynniejszych sportowców wszech czasów.

Open. Autobiografia tenisisty. Andre Agassi. Recenzja, opnie, informacje

Szukasz innej książki sportowej? Tutaj sprawdzisz, czy publikacja o danej tematyce jest dostępna i porównasz ceny →

Open. Autobiografia tenisisty. Kto jest współautorem?

J.R. Moehringer to amerykański pisarz i dziennikarz. Współpracował m.in. z takimi tytułami, jak The New York Times i Los Angeles Times. W 2000 roku otrzymał Nagrodę Pulitzera. W roku 2005 wydał powieść autobiograficzną pt. Bar dobrych ludzi, a w 2007 jeden z jego reportaży stał się inspiracją do nakręcenia filmu pt. Wskrzeszenie mistrza z Samuelem L. Jacksonem w roli głównej.

O czym jest książka Open. Autobiografia tenisisty?

Jak sam tytuł wskazuje, jest to autobiografia Andre Agassiego. Na wstępie autor zabiera czytelnika na swój pożegnalny turniej, czyli US Open 2006, ale później akcja toczy się już chronologicznie. Jest tu sporo o dzieciństwie i treningach pod okiem despotycznego ojca, a także o pobycie w Akademii Nicka Bollettieriego i niechęci do szkoły. Pierwsze piwo, pierwsze zwycięstwa w mniej znaczących imprezach i wygrany Wimbledon A.D. 1992. Kolejne wzloty i upadki na korcie przeplatane są opowieściami o związku i nieudanym małżeństwie z Brooke Shields, przyjaciołach, rywalach czy problemach z narkotykami. Wreszcie mamy też powrót na właściwe tory i szczęśliwy związek ze Steffi Graf. Agassi w swojej książce sporo opowiada o ludziach, którzy z różnych powodów byli i są mu bliscy. Czytelnik poznaje więc jego rodziców, rodzeństwo oraz m.in. Wendi, Perry’ego, Gila i Brada. Ta pierwsza była jego dziewczyną zanim związał się z Brooke. Z drugim jako nastolatek najpierw miał scysję, potem się zakumplował, następnie zaprzyjaźnił, aż wreszcie powierzył mu rolę swojego menadżera. Ten trzeci przez niemal dwie dekady był jego trenerem personalnym, a ten ostatni prowadził go w latach 1994-2002 i sprawił, że z zawodnika, który zazwyczaj zawodzi na ostatniej prostej, stał się numerem jeden w światowym rankingu. Open. Autobiografia tenisisty zabiera czytelnika w różne miejsca i zakątki świata, jednak akcja w głównej mierze toczy się w głowie Andre Agassiego. To także swego rodzaju spowiedź, gdyż ośmiokrotny mistrz wielkoszlemowy często i na wielu płaszczyznach postępował wbrew sobie. Ponadto na pewnym etapie życia zmagał się z depresją, a do tego w młodym wieku zaczął łysieć, co początkowo starał się ukrywać przy pomocy tupecika.

Mój pierwszy finał w szlemie. Mam grać z Gomezem z Ekwadoru, którego pokonałem kilka tygodni wcześniej. Ma trzydzieści lat i jest tuż przed emeryturą – właściwie myślałem, że już skończył karierę. Wreszcie gazety piszą, że Agassi uświadomił sobie swój potencjał.

I nagle – katastrofa. Wieczorem przed finałem biorę prysznic i czuję, że tupecik, który kupił mi Philly, nagle dezintegruje się pod palcami. Pewnie nałożyłem złą odżywkę. Zaczyna się pruć – cholerstwo rozpada się w rękach.

Czując gwałtowny przypływ paniki, wzywam Philla do mojego pokoju.

Porażka, kurwa! Mój tupecik – patrz!

Bada go.

Wysuszymy i przypniemy z powrotem, uspokaja.

Czym przypniemy?

Wsuwkami do włosów.

Przeczesuje cały Paryż w poszukiwaniu wsuwek do włosów. Nie może znaleźć. Dzwoni do mnie i mówi: Co to za wiocha?! Nie mają wsuwek!

W hotelowym lobby spotyka Chris Evert i pyta ją, czy nie ma przypadkiem wsuwek. Nie ma. Pyta go, po co mu one. Philly milczy jak grób. W końcu odnajduje przyjaciółkę naszej siostry Rity, która ma ich całą torbę. Pomaga mi poskładać jakoś to cholerstwo i umieścić na głowie, po czym przymocowuje je przynajmniej dwudziestoma wsuwkami.

Będzie się trzymać?, pytam.

Jasne, że będzie. Tylko się za bardzo nie ruszaj.

Wybuchamy śmiechem.

Oczywiście mógłbym grać bez tupecika, ale po wielu miesiącach drwin, krytyki i docinków zbyt jestem zapatrzony w siebie.

Znienawidzony tenis

Co ciekawe, Andre Agassi nigdy nie marzył o tym, żeby zostać zawodowym tenisistą. To ojciec miał takie plany wobec niego, jak i reszty potomstwa. Gdy nie udało mu się doprowadzić na szczyt Rity, Tami i Philly’ego, swój misterny plan wdrożył wobec najmłodszego syna. Kupił dom na pustkowiu w Las Vegas Strip, a główne kryterium zakupu stanowiła działka o powierzchni odpowiedniej do wybudowania kortu tenisowego. Mężczyzna skonstruował też wyrzutnię piłek, którą Andre nazywał smokiem. Mike nie odpuszczał chłopakowi i od najmłodszych lat katował go ciężkimi treningami, które z biegiem czasu stały się dla niego ważniejsze niż edukacja syna. Agassi junior na korcie czuł się samotny. Pragnął grać w piłkę nożną lub uprawiać inny sport zespołowy, jednak to do tenisa przejawiał największy talent i w pewnym momencie znalazł się w takim punkcie, że jedynie przejście na zawodowstwo gwarantowało mu życiowy byt. Grał więc i wygrywał te wszystkie turnieje, bo nic innego nie wychodziło mu tak dobrze jak odbijanie piłki rakietą.

Mam siedem lat i mówię do siebie, bo się boję i dlatego też, że jestem jedyną osobą, która mnie słucha. Szepczę pod nosem: Rzuć to Andre, poddaj się. Odłóż rakietę i zejdź z tego kortu, no już. Idź do domu i zjedz coś dobrego. Pobaw się z Ritą, Philly czy Tami. Usiądź z mamą, kiedy będzie robić na drutach albo układać swoje puzzle. Czyż to nie miła perspektywa? Byłoby jak w niebie, co nie, Andre? Żeby tak to rzucić? Żeby już nigdy nie zagrać w tenisa?

Nie mogę. Nie tylko dlatego, że mój ojciec ganiałby za mną po domu, wymachując rakietą, ale też dlatego, że coś w moim wnętrzu, gdzieś w środku, jakiś niewidzialny mięsień nie pozwala mi na to. Nienawidzę tenisa, nienawidzę go z całego serca, a mimo to będę grał dalej, odbijał piłki cały ranek, całe popołudnie, bo nie mam wyboru. Bez względu na to, jak bardzo bym chciał przerwać, nie mogę. Błagam się w myślach, żebym przestał, ale wciąż gram, a sprzeczność między tym, czego chcę, a tym, co naprawdę robię, zdaje się kwintesencją mojego życia.

W tym momencie moja nienawiść do tenisa koncentruje się na smoku, machinie do wyrzucania piłek zmodyfikowanej przez mojego zionącego ogniem tatę. Jest czarny jak noc, osadzony na wielkich gumowych kołach i ma na boku wymalowany wielkimi literami napis PRINCE. Na pierwszy rzut oka smok wygląda zupełnie jak machina do wyrzucania piłek, jaką można spotkać w każdym klubie tenisowym w Ameryce, ale w rzeczywistości jest to żywe, zionące ogniem stworzenie rodem wprost z moich komiksów. Smok ma mózg, ma wolę, czarne serce oraz straszliwy głos. Zasysając kolejną piłkę do swego brzucha, wydaje serię upiornych odgłosów. Kiedy w jego gardzieli zwiększa się ciśnienie, ryczy straszliwie. Gdy piłka z wolna podchodzi mu do pyska, skrzeczy. Przez chwilę smok wydobywa z siebie dość głupkowate dźwięki, podobne do machiny do produkcji krówek, połykającej Augustusa Gloopa w Charliem i fabryce czekolady. Ale kiedy bierze mnie na cel i strzela we mnie piłką z prędkością dwustu kilometrów na godzinę, słychać mrożący krew w żyłach ryk. Za każdym razem się uchylam.

Mój ojciec celowo stworzył takiego potwora. Dodał mu aluminiową tubę i wąski aluminiowy łeb, które odrzuca całym korpusem, kiedy bucha ogniem. Tato ustawił smoka tak, że strzela kilka stóp wyżej, i przesunął go tak, że zrównał z siatką, dlatego smok góruje nade mną. Mając siedem lat, jestem mały jak na swój wiek. (Wydaję się drobny, z powodu stałego skrzywienia ust i wizyt u fryzjera co dwa tygodnie, gdzie przycinają mi włosy od garnka). Kiedy staję na wprost smoka, wyglądam filigranowo. Czuję się drobny. Bezradny.

Steffi Graf

Choć Andre Agassi nienawidzi tenisa, to jak na ironię jego żoną w 2001 roku została dwudziestodwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa w singlu – Steffi Graf. Niemka dla Amerykanina zakończyła swój długoletni związek z kierowcą wyścigowym – Michaelem Bartelsem. Graf i Agassi doczekali się dwójki dzieci. Andre podkochiwał się w Steffi już jako młokos. Gdy w 1992 roku oboje wygrali Wimbledon, nie mógł się doczekać na tradycyjny bal, podczas którego zwycięzca zmagań mężczyzn tańczył ze zwyciężczynią rywalizacji kobiet.

Podkochuję się w Steffi, od kiedy zobaczyłem ją, jak udziela wywiadu dla francuskiej telewizji. Jakby mnie piorun strzelił, byłem oszołomiony jej niewymuszoną gracją oraz naturalną urodą. Sprawiała wrażenie – nie wiem, jak to ująć – że wspaniale pachnie. Ponadto można było wywnioskować, że jest dobra, skończenie, nieodwołalnie, z natury, emanując prawością oraz swoistą godnością, o którą już dzisiaj bardzo trudno. Wydawało mi się, że widziałem przez mgnienie oka aureolę nad jej głową. Starałem się posłać jej wiadomość po ostatnim French Open, ale nie odpowiedziała. Teraz nie mogłem się doczekać, aż zawirujemy na salonach, bez względu na to, że nie mam większego pojęcia o tańcu.

Wendi wie o moich uczuciach wobec Steffi i wcale nie jest zazdrosna. Nasz związek jest otwarty, powtarza mi. Obydwoje mamy ponad dwadzieścia jeden lat. W końcu w przeddzień finału idziemy do Harrodsa, żeby kupić mi smoking, na wszelki wypadek, i Wendi niby żartem rzuca do sprzedawczyni, że chciałem wygrać turniej tylko po to, by zatańczyć ze Steffi Graf.

I tak, po raz pierwszy w życiu wbity w smoking, z Wendi u boku, wchodzę dziarsko na bal. W jednej chwili otaczają nas srebrzystowłose brytyjskie pary. Mężczyźni mają włosy w uszach, a kobiety pachną niczym stary trunek. Wydają się zachwyceni moim zwycięstwem, ale głównie dlatego, że oznacza to napływ świeżej krwi do ich klubu. Kogoś nowego, z kim można porozmawiać na temat tych strasznych, potwornych wydarzeń, jak ktoś określa. Wendi i ja stajemy do siebie plecami niczym para nurków w basenie z rekinami. Staram się rozszyfrować niektóre trudniejsze brytyjskie akcenty. Próbuję wyjaśnić pewnej starszej damie, która wygląda jak Benny Hill, że jestem bardzo podekscytowany tradycyjnym tańcem ze zwyciężczynią Wimbledonu w grze kobiecej.

Niestety, mówi kobieta, w tym roku nici z tego tańca.

Słucham?

Zawodnikom nie za bardzo się to podobało w latach poprzednich. Dlatego też zrezygnowano z tego.

Widzi, jak rzednie mi mina. Wendi odwraca się i też to widzi – wybucha śmiechem.

Nie puszczam się w tany ze Steffi, ale zostaje mi to w pewien sposób zrekompensowane: zostaniemy sobie oficjalnie przedstawieni. Wyczekuję tego przez cały wieczór. Ściskając dłoń Steffi, mówię jej, że starałem się dotrzeć do niej podczas ostatniego French Open i mam nadzieję, że nie zrozumiała tego opacznie. Dodaję: Bardzo chętnie zamieniłbym z tobą dwa słowa przy okazji.

Nie odpowiada. Uśmiecha się tylko enigmatycznym uśmiechem, a ja nie jestem w stanie stwierdzić, czy jest zadowolona z tego, co właśnie powiedziałem, czy tylko zdenerwowana.

Potrzebny czytnik ebooków? Sprawdź ceny na Kindle, inkBook, PocketBook i inne →


Open. Autobiografia tenisisty. Czy warto przeczytać?

W mojej opinii to jedna z najlepszych książek sportowych, jakie ukazały się w naszym kraju, więc zdecydowanie warto ją przeczytać. Co ważne, autobiografia Andre Agassiego napisana jest w taki sposób, że czyta się ją jak dobrą powieść, a nie typową literaturę faktu. Postacie, które pojawiają się na życiowej i sportowej drodze narratora, są barwnie nakreślone, a urodzony w Las Vegas sportowiec ze swobodą opowiada zarówno o ich zaletach, jak i wadach. Open. Autobiografia tenisisty to książka, która dostarcza cały wachlarz emocji. Czasem jest sentymentalnie, czasem refleksyjnie, czasem śmiesznie, a czasem przygnębiająco. Zawarte w tytule słowo Open doskonale obrazuje to, czym tak naprawdę jest ta publikacja. Tytuł z jednej strony nawiązuje do tenisa, a z drugiej sugeruje, że autor otwiera się przed czytelnikiem. Momentami może wydawać się, że Agassi nie otwiera się do końca, gdyż np. wątek narkotykowy został potraktowany trochę po macoszemu, ale gdy spojrzy się na całość szerzej, to książka ta jawi się jako naprawdę przełomowa, gdyż niemal wszystko to, co wcześniej wiedzieliśmy na temat Andre, było jedynie zafałszowanym obrazem rzeczywistości.

Dla kogo jest książka Open. Autobiografia tenisisty?

To jedna z niewielu autobiografii sportowców, po którą śmiało może sięgnąć również ktoś mający niewiele wspólnego z tematem. Wprawdzie opisów meczów trochę tu jest, ale zaserwowane zostały one w sposób, który spodoba się zarówno laikom, jak i ludziom, którzy na tenisie zjedli zęby. Jednak sport stanowi tu tylko tło dla bałaganu w głowie Agassiego, z którym legendarny tenisista stara się rozprawić. Andre od najmłodszych lat musiał robić to, czego od niego oczekiwano. Nie miał na to ochoty, ale nigdy jakoś specjalnie się nie buntował. Zadowolenie despotycznego ojca przedkładał ponad swój komfort psychiczny. Z czasem tenis stał się dla niego dobrze płatną pracą, której nie lubił, ale z której nie chciał rezygnować. Ba, potrafił wyznaczać sobie cele, turniejowe zwycięstwa go w pewien sposób satysfakcjonowały, a porażki dołowały. Koniec końców grał zawodowo aż do trzydziestego szóstego roku życia, a przestał tylko dlatego, że jego kręgosłup błagał już o emeryturę. Co ważne, na krocie zarabiał nie tylko na swoją rodzinę i team, ale też na działającą pod jego patronatem szkołę Andre Agassi College Preparatory Academy. To taki chichot historii, że gość, który zakończył edukację na dziewiątej klasie, powołał do życia placówkę, której celem jest przygotowywanie młodzieży do pójścia na studia.

Ebook Open. Autobiografia tenisisty. Skąd pobrać?

Książka Open. Autobiografia tenisisty jest dostępna w wersji papierowej oraz jako ebook. Gdzie ściągnąć ebooka? Poniżej znajdziesz listę sklepów, które sprzedają tę książkę w wersji cyfrowej. W momencie publikacji tej recenzji ebook Open. Autobiografia tenisisty znajduje się też w ofercie Legimi. Koszt subskrypcji tej usługi zaczyna się już od 6,99 zł na miesiąc. Ponadto Legimi kusi nowych użytkowników bezpłatnym, 7-dniowym dostępem do ogromnej bazy ebooków. W praktyce oznacza to, że książkę Andre Agassiego można przeczytać za darmo i to w pełni legalnie.

 

Tu sprawdzisz, czym jest Legimi i jak wykupić subskrypcję →

 

Gdzie najtaniej kupić książkę Open. Autobiografia tenisisty?

Nie interesuje cię dostęp do ebooków w formie abonamentu lub chcesz po prostu postawić sobie książkę na półce? Nie musisz już mozolnie przeglądać ofert w poszukiwaniu tej najlepszej. Również nie lubię przepłacać, dlatego w poniższej tabeli znajdziesz też zestawienie cen autobiografii Andre Agassiego.

Informacje o książce:
Gatunek: autobiografia
Współautor:
J.R. Moehringer
Tytuł oryginału:
Open. An Autobiography
Data wydania: 09.11.2009
Data wydania PL: 24.08.2011
Wydawca PL: Bukowy Las
Liczba stron: 448
ISBN: 9788362478415
Tłumacz: Jarosław Rybski

Open. Autobiografia tenisisty. Andre Agassi

9.4

Okładka

8.0/10

Styl

10.0/10

Dawka wiedzy

9.5/10

Czy wciąga?

10.0/10

Zalety

  • Świetny styl
  • Pełny wachlarz emocji
  • Prawdziwa twarz Andre Agassiego
  • Odpowiednia dla laików i pasjonatów
  • Nie tylko o tenisie

Wady

  • Wątek narkotykowy potraktowany bardzo pobieżnie

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *