Spis treści
- Kim jest Michał Listkiewicz?
- Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku. Kto jest współautorem?
- O czym jest książka Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku?
- Kamerdyner Kazimierza Górskiego
- Afera korupcyjna
- Euro 2012
- Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku. Czy warto przeczytać?
- Dla kogo jest książka Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku?
- Ebook Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku. Skąd pobrać?
- Gdzie kupić książkę Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku?
Data publikacji: 21 marca 2022, ostatnia aktualizacja: 6 kwietnia 2024.
Od momentu ujawnienia największej afery korupcyjnej w polskim futbolu postać Michała Listkiewicza kojarzy mi się raczej negatywnie. Lektura książki Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku nie zaspokoiła mojej ciekawości na temat wydarzeń, po których w stan oskarżenia postawiono ponad sześćset osób, ale pozwoliła zajrzeć za kulisy wielu bardziej pozytywnych dla polskiego kibica chwil. Pan Miso, jak go również nazywają, dał się poznać jako całkiem sympatyczny człowiek, a lektura dostarczyła mi sporą dawkę nostalgii, śmiechu i refleksji.
Kim jest Michał Listkiewicz?
Michał Józef Listkiewicz przyszedł na świat 20 maja 1953 roku w Warszawie. W młodości trenował piłkę nożną, koszykówkę i piłkę ręczną, ale zawodowcem nie został. Od 1969 roku pracował jako dziennikarz Tempa i Sztandaru Młodych, a później współpracował z dziennikiem Sport oraz tygodnikiem Tak i Nie. Największą rozpoznawalność zyskał jednak jako sędzia i działacz piłkarski.
W zawodzie arbitra pracował od 1973 roku. Brał udział m.in. w Euro 1988 oraz w mundialach 1990 i 1994. Podczas tej drugiej imprezy zaliczył aż 8 spotkań, w tym finał i półfinał jako asystent głównego sędziego.
Działaczem sportowym „Listek” był natomiast od 1979 roku. W latach 1979-1984 zasiadał w zarządzie Polskiego Związku Koszykówki, a od roku 1989 był związany z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. W latach 1999-2008 pełnił funkcję prezesa PZPN. W tym czasie zatrudnił czterech selekcjonerów reprezentacji narodowej: Jerzego Engela, Zbigniewa Bońka, Pawła Janasa i Leo Beenhakkera. Za jego kadencji ujawniona została też największa afera korupcyjna w dziejach polskiego futbolu. Po odejściu ze stanowiska pracował w UEFA i pomagał przy organizacji Euro 2012.
Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku. Kto jest współautorem?
Łukasz Olkowicz to dziennikarz Przeglądu Sportowego. W 2016 roku razem z Piotrem Wołosikiem napisał książkę pt. Lewy. Jak został królem, a rok później pomógł Łukaszowi Kadziewiczowi w wydaniu autobiografii pt. Siatkówka & rock ‚n’ roll.
Piotr Wołosik również jest dziennikarzem. Od 2008 roku pisze dla Przeglądu Sportowego, a wcześniej pracował w redakcji sportowej Faktu. W 2020 wspólnie z Tomaszem Frankowskim napisał dobrze przyjętą książkę pt. Franek. Prawdziwa historia łowcy bramek.
O czym jest książka Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku?
Przed przystąpieniem do lektury byłem przekonany, że jest to po prostu autobiografia Michała Listkiewicza. Po lekturze stwierdzam, że tej książce bliżej jednak do zbioru anegdot, podsumowanego wywiadem z „Listkiem”. Wydarzenia opisane zostały niechronologicznie, a poczytać można zarówno o dzieciństwie oraz młodości głównego bohatera, jak i o jego karierze dziennikarza, sędziego czy działacza PZPN. Znajdą się też strzępki na temat życia prywatnego, okraszonego trzema małżeństwami. Pan Michał mierzy się też z syndromem DDA oraz potworną zbrodnią, w wyniku której zginęła jego matka.
Michał Listkiewicz w książce napisanej do spółki z Łukaszem Olkowiczem i Piotrem Wołosikiem opowiada o tym, jak to się stało, że absolwent hungarystyki na Uniwersytecie Warszawskim sędziował finał mistrzostw świata we Włoszech w 1990 roku, a dziewięć lat później został prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Mnóstwo miejsca poświęca on nie tyle wydarzeniom, co ludziom. W przytaczanych anegdotach przewija się wiele postaci ze świata polityki i sportu. Do tych najbardziej znanych należą: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Donald Tusk, Sepp Blatter, Kazimierz Górski, Diego Maradona, Grzegorz Lato czy Zbigniew Boniek.
Miałem 43 lata. Nie musiałem opuszczać sceny, przepisy pozwalały sędziować kolejnych siedem lat. Tylko nie widziałem sensu. Dwa razy sędziowałem w mistrzostwach świata, pojechałem na igrzyska olimpijskie. Jako sędzia nic więcej bym nie osiągnął. Mógłbym jedynie żyć przeszłością i odcinać kupony.
Z trybun finałowi przyglądał się Aleksander Kwaśniewski. Wtedy jeszcze prezydenci Polski zaglądali na decydujące spotkanie krajowego pucharu. Zresztą przed meczem pożegnał mnie z honorami. Wszedł na boisko, wręczył kryształ – choć akurat kryształów szczerze nie znosiłem – jako pamiątkę za wieloletnią karierę. Obok kręcili się fotoreporterzy, spiker uderzył w doniosły ton: – Dziś ostatni mecz sędziego międzynarodowego Listkiewicza. Dziękujemy!
Kwaśniewski klepał mnie po plecach, a ja kokietowałem: – Panie prezydencie, nie przesadzajmy… Jaka tam kariera… Sędziowałem jak umiałem.
Kwaśniewski nachylił się do mojego ucha. I wyszeptał tak, żeby nikt inny nie usłyszał:
– Michał, nie pierdol.
Kamerdyner Kazimierza Górskiego
Michał Listkiewicz w PZPN działał od 1989 roku, ale nie od razu został prezesem. Za kadencji Kazimierza Górskiego pełnił funkcję wiceprezesa ds. międzynarodowych. Praca „Listka” polegała głównie na wożeniu „Trenera Tysiąclecia” na różne spotkania. Z tego powodu prześmiewczo nazywano go kierowcą Górskiego.
Najmilej wspominam nasze wyjazdy. Moja wiceprezesura polegała głównie na zajmowaniu się panem Kaziem i wożeniem go po kraju na spotkania. Byłem jego kierowcą, czasem kamerdynerem.
Z nieznanych mi powodów co roku jeździł na klubową wigilię do Ełku i spotykał się z miejscowymi działaczami. Podejmowali go tam z honorami. Kiedyś i ja załapałem się na taki wyjazd. Dotarliśmy na miejsce, usadzili nas przy wigilijnym stole. Kazio rozgląda się po sali: – Panowie, tutaj rok temu był taki wiceprezes z siwym wąsem. Nie widzę go teraz.
Cisza. W końcu odezwał się ktoś z sali: – Panie Kaziu, on miesiąc temu zmarł.
Kaziu podrapał się po głowie: – Zmarł? Patrz pan, a rok temu jeszcze żył.
Innym razem jesteśmy na naradzie. Na sali dwieście osób, a my z Kaziem spieszymy się na kolejne spotkanie. Nachyliłem się do niego i konspiracyjnym szeptem zaproponowałem wyjście po angielsku. Nie minęło kilka minut, a on stuka łyżeczką w szklankę. Na sali zapanowała cisza. Kazio się podnosi, przemawia do zebranych:
– Bardzo przepraszam, ale my się spieszymy i wychodzimy po angielsku.
Afera korupcyjna
Był maj 2005 roku. Największy skandal w dziejach polskiego futbolu ówczesnego prezesa PZPN zaskoczył na działce pod Grójcem. Zaczęło się od zatrzymania przez policję sędziego Antoniego Fijarczyka, a temat momentalnie podchwycili dziennikarze. – Wśród dziesięciu tysięcy arbitrów niestety znalazła się jedna czarna owca – powiedział Michał Listkiewicz w rozmowie z jednym z nich.
Akurat kosiłem trawę. Nastrój jak to na działce, wybitnie sprzyjał relaksowi. Obok była rodzina, nie chciałem całego dnia wisieć na telefonie. – Wśród dziesięciu tysięcy arbitrów niestety znalazła się jedna czarna owca – rzuciłem na odczepnego pierwszemu dziennikarzowi, przegryzając jabłko. Tamten nieroztropnie wypowiedziany komentarz we wsi Teodorówka wraca do mnie do dziś. Najgłupsze zdanie, które powiedziałem w życiu. Nie miałem pojęcia, że to taka skala. Dopracowali to do tego stopnia, że prokuratura w akcie oskarżenia nazywała ich przestępczą grupą zorganizowaną, czyli nie bawiąc się w kurtuazję – mafią.
Euro 2012
Pomysł wspólnej organizacji Euro 2012 przez Polskę i Ukrainę padł w 2003 roku we Lwowie, gdzie akurat Kazimierz Górski odbierał honorowe obywatelstwo miasta. Delegacja biało-czerwonych z aprobatą przyjęła tę ideę już na miejscu, ale w drodze powrotnej okazało się, że nie dopełniono pewnych formalności.
Nie zdążyliśmy wyjechać ze Lwowa, gdy zobaczyliśmy za nami wóz strażacki na sygnale. Nasz kierowca przykleił się do prawej strony drogi, żeby przepuścić strażaków, ale oni trzymali się naszego zderzaka. Rozglądaliśmy się, ale żadnego pożaru nie widzieliśmy.
– Może jakiś wypadek? – ktoś głośno się zastanawiał.
– To przecież powinni pędzić – zauważył inny.
Kierowca naszego autokaru zredukował prędkość do dwudziestu kilometrów na godzinę. Straż nadal jechała za nami. W końcu przyspieszyła. Zajechała nam drogę i zatrzymała się.
– Słuchajcie, może to my się palimy?! – zaczęliśmy się nerwowo rozglądać.
Z wozu wysiadło dwóch strażaków. Roześmianych. A za nimi ukraińscy działacze, z którymi w Domu Kolejarza świętowaliśmy początek wspólnych starań o EURO. W rękach trzymali siatki. Dziarsko wparowali z nimi do autokaru. Zaraz wyciągnęli gorzałę, kieliszki i czekoladę. Bo u nich taki zwyczaj.
Szli wolno, zatrzymując się przy każdym pasażerze. Nalewali wódkę do solidnych kieliszków, do zagryzienia dawali kostkę czekolady i ustawiali się przy następnym chętnym. Zrobili dwie tury, zanim pozwolili nam odjechać.
Dodatkowe wspomaganie nie posłużyło kilku naszym działaczom, którzy zaraz padli. Przekroczyliśmy granicę ukraińsko-polską, gdy Andrzej Wach niemal się wydarł: – Stop! Panowie, panowie. Statut PZPN mówi, że zarząd nie może podejmować decyzji poza terenem RP. Decyzja jest nieważna.
– To co teraz?
– Jak to co? Głosujemy! Budzić wszystkich! Wstajemy!
Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku. Czy warto przeczytać?
Oczywiście, że warto. Gawędziarski styl tej publikacji sprawia, że ciężko oderwać się od lektury. Michał Listkiewicz zabiera czytelnika za kulisy polskiego oraz światowego futbolu. Jego opowieści sprawiają, że wiele wybitnych postaci przestaje być pomnikami, a staje się ludźmi. Człowiekiem w tej książce jest też sam Michał Listkiewicz. Zdaje on sobie sprawę z tego, że nie ma osób nieomylnych, dlatego uczciwie przyznaje się do wielu swoich błędów. W jego mniemaniu szacunku nie trzeba okazywać przez potakiwanie, a nawet poważne potknięcia nie przekreślają tego, że ktoś może mieć dobre serce.
Książka posiada też mankamenty. Jest trochę chaotyczna, a potencjał wielu wątków nie został wykorzystany. Ma ona 356 stron, a miałem wrażenie, że i dwa razy tyle byłoby za mało. Rozczarować się mogą przede wszystkim ci, którzy poszukują pikantnych szczegółów na temat afery korupcyjnej w PZPN czy kulisów zgrupowań reprezentacji Polski.
Dla kogo jest książka Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku?
Pamiętasz futbol lat osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych i ten z pierwszego dwunastolecia XXI wieku, a do tego lubisz czasem się pośmiać, a czasem głębiej nad czymś zastanowić? Jeśli tak, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że ta książka ci się spodoba. To potężna dawka nostalgii, okraszona mnóstwem anegdot i zakulisowych faktów.
Wolisz porządek i czarno-białe opisywanie rzeczywistości? W tym przypadku możesz się rozczarować. Michał Listkiewicz dość swobodnie skacze po tematach, a na końcu opowieść zmienia się w… wywiad z nim. W tej publikacji poza nielicznymi wyjątkami nie też ma tych dobrych i tych złych. Są po prostu ludzie ze wszystkimi swoimi zaletami i przywarami. Uprzedzam też, że niektórym czytelnikom wyrozumiałość „Listka” względem wielu osób może wydać się wręcz nieautentyczna.
Ebook Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku. Skąd pobrać?
Książka Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku jest dostępna w wersji papierowej oraz jako ebook. Gdzie ściągnąć ebooka? W momencie publikacji tej recenzji ebook Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku znajduje się w ofercie Legimi. Koszt subskrypcji tej usługi zaczyna się już od 6,99 zł na miesiąc. Ponadto Legimi kusi nowych użytkowników bezpłatnym, 7-dniowym dostępem do ogromnej bazy ebooków. W praktyce oznacza to, że publikację tę można przeczytać za darmo i to w pełni legalnie.
Tu sprawdzisz, czym jest Legimi i jak wykupić subskrypcję →
Gdzie kupić książkę Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku?
Nie interesuje cię dostęp do ebooków w formie abonamentu lub chcesz po prostu postawić sobie książkę na półce? Nie musisz już mozolnie przeglądać ofert w poszukiwaniu tej najlepszej. Również nie lubię przepłacać, dlatego w poniższej tabeli znajdziesz też zestawienie cen książki Listek. Najciekawiej jest po końcowym gwizdku.
Gatunek: autobiografia, wywiad
Współautorzy: Łukasz Olkowicz, Piotr Wołosik
Data wydania: 24.11.2021
Wydawca: Ringier Axel Springer Polska
Liczba stron: 356
ISBN: 9788382500967