Sobiesław Zasada. Moje rajdy. Recenzja książki

Data publikacji: 9 kwietnia 2021, ostatnia aktualizacja: 9 kwietnia 2021.

Szczyt popularności Sobiesława Zasady przypadł na dzieciństwo moich rodziców, więc siłą rzeczy o jego wyczynach na rajdowych trasach wiem tylko z opowieści oraz różnych materiałów archiwalnych. Zawsze jednak chciałem nieco bliżej poznać tę wyjątkową dla polskiego motorsportu postać, a książka Moje rajdy w satysfakcjonujący sposób mi to umożliwiła.

Kim jest Sobiesław Zasada?

Sobiesław Zasada (ur. 27 stycznia 1930 roku w Dąbrowie Górniczej) to najbardziej utytułowany kierowca rajdowy w naszym kraju. Trzy razy zostawał mistrzem Europy, a po tytuł mistrza Polski sięgał aż jedenastokrotnie. Był fabrycznym jeźdźcem czterech producentów: Steyr Puch, Porsche, BMW i Mercedes-Benz. To on jest autorem powiedzenia „szerokiej drogi”. Wcześniej kierowcy życzyli sobie „gumowych drzew” lub „połamania karku i nóg” (z niemieckiego), co nie za bardzo mu się podobało, więc postanowił wymyślić coś swojego. Jego triumfy w czempionacie Starego Kontynentu są równoznaczne z tytułami najlepszego rajdowca globu, gdyż mistrzostw świata wówczas nie rozgrywano, a cała światowa czołówka rywalizowała w ME. Pan Sobek jest też prezesem Grupy Zasada, czyli jednej z największych grup kapitałowych w Polsce. Wielokrotnie gościł na listach najbogatszych Polaków. Napisał kilka książek, otrzymał wiele nagród i odznaczeń państwowych.

Szukasz innej książki sportowej? Tutaj sprawdzisz, czy publikacja o danej tematyce jest dostępna i porównasz ceny →

Moje rajdy. Kto jest współautorem?

Wstęp do książki napisał znany dziennikarz i felietonista – Jerzy Iwaszkiewicz. Epilog to natomiast dzieło innego dziennikarza, Jana Żdżarskiego, który przez wiele lat towarzyszył Sobiesławowi Zasadzie na rajdowych trasach. Ponadto na ostatnich stronach publikacji znajduje się krótki wywiad z autorem, przeprowadzony przez Grzegorza Chmielewskiego – znanego dziennikarza rajdowego, który doskonale zna ten sport od wewnątrz, gdyż już w latach sześćdziesiątych minionego stulecia jeździł w barwach Automobilklubu Śląskiego.

O czym jest książka Moje rajdy?

Książka Moje rajdy to nie jest autobiografia Sobiesława Zasady. Legendarny kierowca w ogóle nie wspomina w niej o swoim dzieciństwie, które przypadało na czasy II wojny światowej, a przez wczesną młodość, związaną głównie z harcerstwem, lekkoatletyką i narciarstwem, przebiega w iście olimpijskim tempie. Tytuł zobowiązuje, więc autor szybko przechodzi do sedna, czyli wspomnień z rajdów samochodowych, w których brał udział. Czytelnik poznaje nie tylko drogę głównego bohatera do tytułów mistrza Europy, ale też wrażenia z występów w takich imprezach jak Gran Premio (Argentyna), maraton Londyn-Sydney, Press-on-Regardless (USA), Vuelta a la América del Sud (Ameryka Południowa) czy Rajd Safari (Kenia). Pan Sobek przy okazji opowiada o swoich pilotach oraz ludziach, którzy pojawiali się na jego drodze czasem tylko na chwilę. Autor co chwilę częstuje czytelnika różnymi ciekawostkami na temat miejsc, w których rozgrywane są poszczególne etapy, a także drobiazgowo opowiada o niuansach mających wpływ na końcowy wynik. Moje rajdy pozwalają również zrozumieć i docenić sukcesy Sobiesława Zasady osobom, które nie mają prawa pamiętać jego wyczynów za kółkiem. Polak swego czasy był nie tylko jedynym kierowcą fabrycznym z tzw. bloku socjalistycznego, ale też jedynym z nich, który należał do ścisłej światowej czołówki.

Moje najdłuższe Safari miało prawie 6400 kilometrów. Wtedy, w 1972 r., moim pilotem był Marian Bień. Po około 5800 kilometrach zdecydowanie prowadziliśmy w rajdzie, w którym uczestniczyło pięć fabrycznych zespołów. 25 minut za nami jechały fabryczne Fordy. To była trzecia z rzędu noc rajdu. Na lewym zakręcie byłem przekonany (może w półśnie?), że droga prowadzi prosto. Szybkość wynosiła blisko 160 km/h. Ocknąłem się w powietrzu. Ogromny huk. Zgasły światła i silnik. Na szczęście wylądowaliśmy na plantacji ananasów. Wypadła przednia szyba. Czuliśmy szok i przerażenie, ale byliśmy cali. Było już około drugiej po północy. W oddali błyskały światła. Nadbiegła gromada miejscowych z latarkami. Trudno było zebrać myśli. Szkoda – taki piękny rajd…

Ale żyliśmy. Wyszliśmy z samochodu. Ku naszemu zdumieniu dwóch chłopców przyniosło nam przednią szybę w całości. Leżała gdzieś między ananasami 10 metrów przed autem.

Pomału zacząłem myśleć, jak wyjść z tej krytycznej sytuacji. Wsiadłem do auta, spróbowałem uruchomić silnik. O dziwo odpalił, rozbłysły też światła. Na szczęście mieliśmy ze sobą dobre taśmy klejące i udało się prowizorycznie zamocować przednią szybę.

Gran Premio

Sobiesław Zasada zwyciężył w niemal stu pięćdziesięciu rajdach. Za swój największy triumf uważa ten odniesiony w słynnym rajdo-wyścigu Gran Premio. Zmagania w Argentynie odbywały się na dystansie ponad czterech tysięcy kilometrów, a pilotem Pana Sobka był wtedy Jerzy Dobrzański. Polska załoga startowała samochodem Porsche 911. Zasada był wówczas kierowcą fabrycznym niemieckiego producenta, ale ten nie wierzył, że auto sprosta trudom długiej i wymagającej trasy, wobec czego zapewnił tylko samochód – bez serwisu fabrycznego. Tymczasem na miejscu pieczę nad polskim teamem objął nie byle kto, bo pięciokrotny mistrz świata Formuły 1 – Juan Manuel Fangio.

Nie przypuszczałem, że ten legendarny wielki Fangio tak przyjacielsko nas przyjmie i tak się nami zaopiekuje. W przygotowaniu do wyścigu wiele nam pomógł. Równocześnie pokazał, że umie zabiegać o swoje interesy. Każde spotkanie z nami potrafił wykorzystać dla reklamy. Podczas przygotowań samochodów przed wyścigiem w zakładzie Fangio jak spod ziemi wyrastali dziennikarze i telewizja.

A po wyścigu Gran Premio, który przecież zakończył się naszym zwycięstwem, Fangio był ogromnie zadowolony. Polak Zasada to podopieczny Fangio, a gdzie jest Fangio – tam jest zwycięstwo.

Dwa dni po zakończeniu Gran Premio do naszego hotelu przyjechał Fangio:

– Słuchajcie, kochani, dyrekcji naszej fabryki Torino ciężko jest pogodzić się z porażką. Ja wcale ich nie żałuję, przewidziałem twoje zwycięstwo. Sobek, mam jednak prośbę. Fabryka Torino chce zorganizować dla ciebie pokaz swoich samochodów na torze wyścigowym w Buenos. Chodzi o to, aby złagodzić porażkę Torino. Wypróbujesz kilka wozów. Torino jest dobrym samochodem, na pewno ci się spodoba. Udzielisz kilku wywiadów. Będzie telewizja, dziennikarze i sprawozdawcy radiowi.

Oczywiście się zgodziłem.

Maraton Londyn-Sydney

Przed przystąpieniem do lektury sądziłem, że książka Moje rajdy skupiać się będzie głównie na walce Zasady o kolejne tytuły mistrza Europy, ale bardzo się myliłem. O imprezach zaliczanych do czempionatu Starego Kontynentu oczywiście trochę tu jest, ale Pan Sobiesław zdecydowanie więcej uwagi poświęca pozaeuropejskim wojażom, takim jak np. maraton Londyn-Sydney A.D. 1968.

Wśród listów lakoniczny folder drukowany na czerpanym papierze. Po raz pierwszy angielski dziennik „Daily Express” organizuje maraton samochodowy na trasie Londyn – Sydney.

Z Londynu do Bombaju: przez kanał La Manche, Paryż, Turyn, Belgrad, Sofię, Stambuł, Ankarę, Kabul i przez Pakistan do Bombaju. Z Bombaju do Perth w zachodniej Australii statkiem. Czyli przerwa 11 dni.

Start 24 listopada w Londynie. Meta 17 grudnia w Sydney. Dystans dla kierowców – ponad 10 tysięcy mil do pokonania non stop. Spośród zgłoszeń organizator dopuścił do startu tylko 100 samochodów. Kryterium kwalifikacyjne – dotychczasowe wyniki w zawodach międzynarodowych. Załogi mogą startować w składzie od dwóch do czterech osób w jednym samochodzie.

Tam mnie jeszcze nie było. Ciekawa impreza. Dla zwycięzcy ogromna nagroda, widocznie organizator liczy, że nikt z zawodników nagrody nie dostanie, bo do Sydney nie dojedzie.

Potrzebny czytnik ebooków? Sprawdź ceny na Kindle, inkBook, PocketBook i inne →


Moje rajdy. Czy warto przeczytać?

Warto, po stokroć warto, ale niestety najpierw trzeba się trochę przemęczyć. Po pierwszych kilku rozdziałach książka najzwyczajniej w świecie mi się nie podobała ze względu na dość specyficzny sposób narracji, do którego jednak z biegiem stron się przyzwyczaiłem. Pan Sobiesław swoje perypetie opisuje w sposób godny rasowego… pilota rajdowego. Nie rozwodzi się nad detalami i skupia się na tzw. „mięsku”. Ja jestem przyzwyczajony do bardziej opisowego stylu narracji, dlatego na początku przeżyłem szok, który ustąpił dopiero w trakcie lektury rozdziału poświęconego Gran Premio w Argentynie i spotkaniu z Juanem Manuelem Fangio. Akcja kolejnych rozdziałów w głównej mierze również toczy się poza Europą, więc zapewne w tym należy upatrywać przyczyny takiego stanu rzeczy. W końcu w XX wieku Polacy niewiele podróżowali, a poza Stary Kontynent jeszcze rzadziej, więc Zasada najwięcej starał się opowiadać o tym, co powszechnie nieznane (pierwsze wydanie pochodzi z 1996 roku). Niestety w książce znajduje się też trochę błędów, np. „Anglik Colin McRae„.

Dla kogo jest książka Moje rajdy?

Pan Sobiesław tłumaczy wprawdzie, czym się różnią rajdy samochodowe od wyścigów, ale tę publikację w pełni docenią raczej tylko fani motorsportu. Dla ludzi takich jak ja, wychowanych już w tzw. wolnej Polsce, książka Zasady to również doskonała okazja do przeniesienia się w czasy, w których najważniejsze zmagania rajdowe rozgrywano na dystansach kilku tysięcy kilometrów. O zajętej pozycji nie decydowały wówczas aż tak bardzo osiągi samochodu, a liczyły się przede wszystkim kunszt kierowcy oraz dokładność opisu dyktowanego przez pilota. Moje rajdy to nie jest książka dla kogoś, kogo interesuje życie prywatne Sobiesława Zasady czy jego działalność biznesowa. Nie ma w niej na te tematy ani słowa i choć na początku czuć z tego powodu lekki niedosyt, to zdobyta podczas lektury wiedza o rajdach w pełni to rekompensuje. Nasz mistrz kierownicy nie jest sułtanem narracji i raczej nie funduje czytelnikowi barwnych opisów rzeczywistości, ale może to i dobrze, bo dzięki temu podczas lektury ma się wrażenie, że Pan Sobek siedzi obok. A przecież sam przyznaje, że gdy pędził na złamanie karku z prędkością 200 km/h, to jego mózg funkcjonował jak komputer.

Ebook Moje rajdy. Skąd pobrać?

Książka Moje rajdy jest dostępna w wersji papierowej oraz jako ebook. Gdzie ściągnąć ebooka? Poniżej znajdziesz listę sklepów, które sprzedają tę książkę w wersji cyfrowej. W momencie publikacji tej recenzji ebook Moje rajdy znajduje się też w ofercie Legimi. Koszt subskrypcji tej usługi zaczyna się już od 6,99 zł na miesiąc. Ponadto Legimi kusi nowych użytkowników bezpłatnym, 7-dniowym dostępem do ogromnej bazy ebooków. W praktyce oznacza to, że książkę Sobiesława Zasady można przeczytać za darmo i to w pełni legalnie.

 

Tu sprawdzisz, czym jest Legimi i jak wykupić subskrypcję →

 

Gdzie najtaniej kupić książkę Moje rajdy?

Nie interesuje cię dostęp do ebooków w formie abonamentu lub chcesz po prostu postawić sobie książkę na półce? Nie musisz już mozolnie przeglądać ofert w poszukiwaniu tej najlepszej. Również nie lubię przepłacać, dlatego w poniższej tabeli znajdziesz też zestawienie cen papierowej książki Moje rajdy.

Informacje o książce:
Gatunek: pamiętnik
Autor:
Sobiesław Zasada
Data wydania: 19.06.2020 (papier) / 16.07.2020 (ebook)
Rok I wydania: 1996
Wydawca: Oficyna Wydawnicza Przybylik&Rosner (papier) / Saga Egmont (ebook)
Liczba stron: 486
ISBN: 9788395619304 (papier) / 9788726571929 (ebook)

Moje rajdy. Sobiesław Zasada

7.1

Okładka

6.0/10

Styl

6.5/10

Dawka wiedzy

9.0/10

Czy wciąga?

7.0/10

Zalety

  • Czuć ducha "tamtych" rajdów
  • Kopalnia wiedzy
  • Autor jest samokrytyczny

Wady

  • Specyficzny sposób narracji
  • Zdarzają się błędy
  • Nic o dzieciństwie, życiu prywatnym i biznesie

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *