Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia. Recenzja książki

Bez hamulcow Tai Woffinden Autobiografia książka recenzja

Data publikacji: 5 lutego 2021, ostatnia aktualizacja: 5 lutego 2021.

O Taiu Woffindenie usłyszałem po raz pierwszy jakoś w 2006 roku przy okazji sprawdzania wyników trzeciego poziomu rozgrywek żużlowych w Wielkiej Brytanii. Nawet nie przeszło mi wtedy przez myśl, że kilkanaście lat później ten niepozorny wówczas chłopak będzie trzykrotnym indywidualnym mistrzem świata i wyda autobiografię, która ukaże się również w Polsce. „Wiem, że są tacy, którzy uważają mnie za aroganta, egocentryka i samoluba” zauważa w niej, a ja niestety właśnie dołączyłem do tego grona.

Tai Woffinden. Kto to taki?

Tai Woffinden to jeden z najbardziej utytułowanych żużlowców w XXI wieku. Urodził się 10 sierpnia 1990 roku w Scunthorpe w Wielkiej Brytanii, ale większość dzieciństwa spędził w Australii. Jego ojcem jest były żużlowiec, Rob Woffinden, który po zakończeniu kariery wraz z rodziną wyemigrował na antypody. „Woffy” lub „Tajski”, jak go nazywają, do ojczyzny wrócił jako nastolatek, by wzorem taty uprawiać speedway. Poważną przygodę z żużlem zaczął w lokalnym klubie Scunthorpe Scorpions, ale w UK najbardziej jest znany z jazdy dla Wolverhampton Wolves. W Polsce do tej pory bronił barw trzech drużyn: Włókniarza Częstochowa, Startu Gniezno i Sparty Wrocław. Słynie nie tylko z trzech złotych medali indywidualnych mistrzostw świata, ale również z otwartości, całego ciała pokrytego tatuażami oraz wyjątkowo luzackiego podejścia do życia, któremu często daje upust w mediach społecznościowych.

Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia. Czy warto?

Szukasz innej książki sportowej? Tutaj sprawdzisz, czy publikacja o danej tematyce jest dostępna i porównasz ceny →

Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia. Kto jest współautorem książki?

Peter Oakes często przedstawiany jest jako dziennikarz, ale tak naprawdę to jedna z najbardziej wpływowych osób w brytyjskim żużlu. Do 2011 roku aktywnie działał jako promotor i menadżer czołowych klubów żużlowych na Wyspach. Był też menadżerem sześciokrotnego IMŚ – Ivana Maugera. Pisał dla takich tytułów jak Speedway Star, Daily Star, Daily Star on Sunday czy Daily Mirror. Brał udział w pracach nad ponad trzydziestoma książkami sportowymi.

O czym jest książka Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia?

Motywem przewodnim autobiografii Taia Woffindena jest śmierć jego ojca w styczniu 2010 roku. Rob zmarł na raka trzustki, a odejście mężczyzny z czasem wywołało w młodym żużlowcu wielką przemianę – z balangowicza stał się gościem, który w trakcie sezonu cały czas pilnuje, żeby być w formie pozwalającej na walkę o najwyższe cele. „Tajski” sporo opowiada o dzieciństwie spędzonym w Australii i początkach żużlowej kariery w Wielkiej Brytanii. Dowiadujemy się o jego młodzieńczych wybrykach, sposobach na spędzanie wolnego czasu, osobach, które pomagały i przeszkadzały mu w życiu oraz kumplach i rywalach z toru. Znaczną część publikacji stanowią wrażenia z poszczególnych sezonów Grand Prix, polegające głównie albo na popadaniu w samozachwyt, albo na pokrętnym tłumaczeniu, dlaczego tym razem nie udało się wykręcić dobrego wyniku. Niewiele dowiemy się o relacjach Taia z mechanikami, a jego zamiłowanie do tatuaży zostało praktycznie całkowicie pominięte. Trochę to dziwne, bo facet na przestrzeni kilku lat niemal całe ciało pokrył dziarami, a w książce zamiast opowiadać o tym, to snuje opowieści o historii brytyjskiego speedwaya czy dziejach czeskiego producenta motocykli żużlowych. Momentami aż za bardzo widać, kiedy Peter Oakes próbuje wejść w skórę Taia Woffindena i pisać o rzeczach, o których trzykrotny IMŚ nie ma zielonego pojęcia.

Australijska beztroska

Tai Woffinden przez wiele lat mieszkał w Perth. Zdecydowanie nie był molem książkowym. Nie lubił chodzić do szkoły, bo wolał surfować i imprezować z kumplami. Edukację zakończył w wieku piętnastu lat. W swojej autobiografii bez cienia żenady opowiada o piciu alkoholu, paleniu trawki oraz akcjach z drogówką, która wielokrotnie łapała go na prowadzeniu różnych pojazdów bez uprawnień czy poważnym łamaniu przepisów. Wiadomo, nikt nie jest święty, ale mnie uderzyło niemal bezrefleksyjne podejście „Tajskiego” do dużej większości tych występków. Na początku książki wyraża bowiem nadzieję, że młodzi ludzie wyciągną wnioski z jego błędów, ale później niekoniecznie ich na te wnioski odpowiednio naprowadza.

Moje życie było jedną wielką imprezą. Grubą zabawę zacząłem, mając 15 lat. Razem z kolegami ze szkoły popijaliśmy sobie wesoło przed lekcjami, po lekcjach, a nawet na przerwach, kiedy nikt nie widział. Miałem taki zwyczaj, że kiedy wychodziłem do szkoły, to po drodze skręcałem w krzaki, waliłem piwko i dopiero szedłem na lekcje.

Była taka sytuacja, że gdzieś jechaliśmy i nagle wyskoczyło nam czerwone światło. To była dwupasmówka, więc odbiłem na lewy pas i wcisnąłem gaz do dechy, aż do ronda, które pokonałem na ręcznym. Wtedy oczywiście dostrzegłem nieoznakowany radiowóz stojący na skrzyżowaniu, ale przeleciałem obok niego i dałem gazu, po czym skręciłem w lewo, olewając sygnalizację świetlną.

Byłem trochę podjarany tym, co właśnie zrobiłem. Złamałem wszystkie możliwe przepisy i jeszcze miałem policję na karku. Spojrzałem w lusterko i pomyślałem, że znowu mam przejebane.

Szczery do bólu porzygu

„Jeździłem jak pizda” – to stwierdzenie w autobiografii Taia Woffindena pojawiło się tylko raz. Czytając książkę „Tajskiego” miałem wrażenie, że gość, który dopiero niedawno skończył trzydziestkę, głosi żużlową prawdę objawioną. „Woffy” z nikim się nie patyczkuje, lecz jego wywody momentami zahaczają o śmieszność. „Nie chcę wypowiadać się źle o Tomaszu, ale pewnego razu bardzo mocno mnie wkurwił” – pisze o sytuacji z Grand Prix Skandynawii A.D. 2013, kiedy uderzył w tylne koło motocykla Tomasza Golloba, a Polak upadł na tor i doznał poważnej kontuzji. Dalej czytamy natomiast: „Nie twierdzę, że ten wypadek to była jego wina, oczywiście, że to ja na niego wpadłem”, ale po chwili Tai tak odwraca kota ogonem, że jednak sens jego wypocin jest taki, iż Gollob nie tylko był sam sobie winien, ale niemal wykluczył Woffindena z walki o tytuł (Tai też wtedy upadł). Co najśmieszniejsze, „Woffy” po zawodach publicznie przeprosił Tomka za tamtą akcję. To jak to w końcu było?!

W Pradze pożarłem się z moim starym kolegą z Wolverhampton, Fredrikiem Lindgrenem. W ciągu kilku minionych lat nasze relacje uległy pewnemu pogorszeniu. Przede wszystkim drażnił mnie jego styl jazdy. Jeździł strasznie agresywnie, bezkompromisowo, zwłaszcza podczas ostatnich trzech−czterech rund. Przeginał coraz mocniej i mocniej, aż wreszcie na GP Czech doszło między nami do kolizji na torze. Po biegu zaczekałem, aż wróci do parku maszyn, i zwyczajnie wziąłem go za mordę.

Założyłem mu gilotynę na szyi i powiedziałem:

– Ostatni, kurwa, raz robisz mi taki numer. Ostatni raz!

Zadbałem o to, by nie widziały nas żadne kamery ani kibice na trybunach.

Potrzebny czytnik ebooków? Sprawdź ceny na Kindle, inkBook, PocketBook i inne →


Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia. Czy warto przeczytać?

Pewnie, że warto. Wydaje mi się, że książka bardzo dobrze oddaje osobowość „Tajskiego”. No, może poza momentami, gdy do głosu za bardzo dochodzi dziennikarska dusza Petera Oakesa, ale to tylko szczegół, który nie psuje odbioru całości. Z tej autobiografii można się naprawdę sporo dowiedzieć o pierwszych dwudziestu latach życia Taia Woffindena i to jest moim zdaniem zdecydowanie najlepsza jej część. Gdzieś około rozdziału, w którym „Tajski” zostaje indywidualnym mistrzem świata, narracja zaczęła mnie jednak denerwować. Za dużo wygłaszania sądów nad innymi, a za mało autorefleksji. No, ale to nie wina Petera Oakesa czy tłumacza Tomasza Jastrzębskiego (dobra robota!), że „Woffy” jeńców nie bierze. Zresztą w autobiografii chyba chodzi o to, żeby pokazać prawdziwe oblicze, a nie pudrować rzeczywistość. Liga brytyjska jest więc do dupy z powodu gównianych torów, napiętego terminarza i niskich zarobków. W zasadzie, to Tai czuje się Australijczykiem, ale reprezentuje Wielką Brytanię, bo tak kiedyś komuś obiecał. Brytyjscy kibice są niewdzięczni. Jest najlepszym żużlowcem w UK, a reszta tylko wcina kebaby i nie chce słuchać jego pomysłów na uzdrowienie tamtejszego speedwaya. Nie lubi się ścigać z Nickim Pedersenem, z Fredrikem Lindgrenem nie są już dobrymi kumplami, bo Szwed zaczął zbyt ostro jeździć, a Ben Barker rozpowiada na jego temat plotki. Antypatyczny narrator nie sprawia jednak, że to zła książka. Wręcz przeciwnie. Oby na naszym rynku ukazywało się więcej tej klasy pozycji na temat gwiazd speedwaya.

 

Kibice pragną, żebyś odnosił dla nich kolejne sukcesy, ale kiedy tylko zrobisz coś nie po ich myśli, zmieszają cię z błotem.

Jasne, można sobie tłumaczyć, że ci wszyscy hejterzy to idioci. Problem polega na tym, że jest ich od groma, przez co czasami potrafią zepsuć humor. Nie mówimy tu o dwóch, ale 200 albo nawet 300 osobach w skali roku. Jednak mam na nich swój sposób: blokuję ich na Twitterze i już.

Przeszukując Twittera pod hasłem „Woffinden”, widzę wszystkie posty na swój temat, nawet jeżeli nie zostałem w nich oznaczony. Kiedy ktoś po mnie jedzie, sprawdzam sobie jego profil. Jeżeli mnie obserwuje, daję mu bloka. I tak z każdym, kto ma ze mną jakiś problem.

Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia. Recenzja

Dla kogo jest książka Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia?

Peter Oakes w skórze Taia Woffindena momentami tłumaczy na czym polega cały ten żużel, ale osoby niezainteresowane tym sportem i tak nie zrozumieją, o co biedakowi chodzi. Ba, autobiografia została napisana w taki sposób, że ktoś „nieżużlowy” i tak nic wartościowego z niej nie wyniesie. Jeśli jednak jesteś kibicem lub kibicką speedwaya, to książka „Tajskiego” jest dla ciebie pozycją obowiązkową. To niepowtarzalna okazja do zagłębienia się w najmłodsze lata życia trzykrotnego indywidualnego mistrza świata oraz ujrzenia drogi do tych tytułów jego oczami. Wielu osobom, tak jak mnie, poglądy głoszone przez Woffindena zapewne się nie spodobają. Prawdopodobnie część kibiców dosłownie zakochanych w Brytyjczyku i jego otwartości radykalnie zmieni zdanie na jego temat. Fani Sparty Wrocław będą trochę rozczarowani, bo nazwa dolnośląskiego klubu została w książce wspomniana zaledwie kilka razy. Z jednej strony wielka to szkoda, bo na temat kierownictwa Sparty urosło wiele mitów i miło byłoby poczytać jak Woffinden się z nimi rozprawia, lecz z drugiej należy wziąć pod uwagę, że książka w oryginale jest przeznaczona na rynek brytyjski.

Ebook Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia. Skąd pobrać?

Autobiografia Taia Woffindena została wydana w wersji papierowej oraz jako ebook. Skąd ściągnąć ebooka? Poniżej znajdziesz listę sklepów, które sprzedają tę książkę w wersji cyfrowej. W momencie publikacji tego tekstu ebook Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia znajduje się też w ofercie Legimi. Koszt subskrypcji tej usługi zaczyna się już od 6,99 zł na miesiąc. Ponadto Legimi kusi nowych użytkowników bezpłatnym, 7-dniowym dostępem do ogromnej bazy ebooków. W praktyce oznacza to, że autobiografię Taia Woffindena można przeczytać za darmo i to w pełni legalnie.

 

Tu sprawdzisz, czym jest Legimi i jak wykupić subskrypcję →

 

Gdzie najtaniej kupić książkę Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia?

Nie interesuje cię dostęp do ebooków w formie abonamentu lub chcesz po prostu postawić sobie książkę na półce? Nie musisz już mozolnie przeglądać ofert w poszukiwaniu tej najlepszej. Również nie lubię przepłacać, dlatego w poniższej tabeli znajdziesz też zestawienie cen papierowej książki Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia.

Informacje o książce:
Gatunek:
autobiografia
Współautor:
Peter Oakes
Tytuł oryginału:
Raw speed. Tai Woffinden. My Autobiography
Data wydania: 19.08.2019
Data wydania PL: 25.03.2020
Wydawca PL: Sine Qua Non (SQN)
Liczba stron: 328
ISBN: 9788381295468
Tłumacz: Tomasz Jastrzębski

Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia

7.5

Okładka

8.0/10

Styl

8.0/10

Dawka wiedzy

7.0/10

Czy wciąga?

7.0/10

Zalety

  • Wreszcie jakaś autobiografia współczesnego żużlowca wydana w Polsce,
  • Sporo o dzieciństwie i młodości Taia w Australii,
  • Przyjemny styl, dzięki któremu szybko się czyta,
  • Woffinden pokazuje prawdziwą, a nie przypudrowaną twarz.

Wady

  • Po lekturze możesz przestać lubić Taia,
  • Ani słowa o tatuażach,
  • Sparta Wrocław pojawia się tylko z nazwy.

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *