Megan Rapinoe. Jedno życie. Recenzja książki

Megan Rapinoe Jedno zycie opinie czy warto

Data publikacji: 13 kwietnia 2021, ostatnia aktualizacja: 13 kwietnia 2021.

Do sięgnięcia po tę książkę zachęcił mnie napis Bestseller New York Timesa na okładce. Wcześniej czytałem kilka artykułów na temat Megan Rapinoe, z których wyłaniał się obraz nie tylko znakomitej piłkarki, ale i zaangażowanej feministki oraz aktywistki. Liczyłem, że ktoś ze świata sportu rozprawi się wreszcie w rzetelny sposób z problemami dzisiejszego świata, do których należą m.in. homofobia czy dyskryminacja ze względu na płeć lub kolor skóry, ale srodze się zawiodłem. Dorosła kobieta w książce Jedno życie zaserwowała nam garść przemyśleń godnych co najwyżej bloga nastolatki.

Kim jest Megan Rapinoe?

Megan Rapinoe przyszła na świat 5 lipca 1985 roku w kalifornijskim Redding. W piłkarskiej reprezentacji Stanów Zjednoczonych zadebiutowała w 2006 roku i od tego czasu wywalczyła z kadrą USA m.in. dwa tytuły mistrzyni globu oraz złoty medal olimpijski. Na mundialu A.D. 2019 amerykańska pomocniczka sięgnęła nie tylko po Puchar Świata, ale zgarnęła też koronę królowej strzelczyń oraz nagrody dla najlepszej zawodniczki turnieju i najlepszej zawodniczki finału. Ukoronowaniem 2019 roku była dla niej natomiast Złota Piłka przyznawana przez prestiżowy magazyn France Football. Jest zdeklarowaną lesbijką, a poza boiskiem słynie z działalności na rzecz społeczności LGBTQ+, walki o prawa kobiet i wspierania ruchu Black Lives Matter.

Jedno życie Megan Rapinoe dla kogo książka

Szukasz innej książki sportowej? Tutaj sprawdzisz, czy publikacja o danej tematyce jest dostępna i porównasz ceny →

Jedno życie. Kto jest współautorem?

Emma Brockes to brytyjska pisarka, współpracowniczka Guardiana i New York Timesa. Została trzykrotnie wyróżniona podczas British Press Awards. W roku 2001 otrzymała nagrodę Young Journalist of the Year, rok później zgarnęła statuetkę Feature Writer of the Year, a w roku 2006 została nominowana do nagrody Interviewer of the Year.

O czym jest książka Jedno życie?

To autobiografia Megan Rapinoe, ale… tylko trochę. Już na samym początku amerykańska piłkarka zabiera czytelnika do swojego rodzinnego domu, żeby przedstawić ojca, matkę oraz rodzeństwo, w tym siostrę bliźniaczkę – Rachel. Na kolejnych stronach poznajemy drogę narratorki na futbolowy szczyt, ale i sporo dowiadujemy się o losach jej familii czy kolejnych partnerkach życiowych. Rodzice wiele poświęcali, żeby Megan i Rachel od szóstego roku życia mogły trenować piłkę nożną. W tle natomiast rozgrywał się dramat z o kilka lat starszym bratem dziewczynek, Brianem, który jako nastolatek uzależnił się od narkotyków i trafił do więzienia. Perypetie rodziny Rapine i futbol to jednak tylko tło dla przemyśleń dwukrotnej mistrzyni świata na temat homoseksualizmu czy dyskryminacji ze względu na płeć lub kolor skóry. Poruszane w książce tematy są bardzo ważne, ale niestety wielokrotnie zostały zaserwowane w sposób mogący wywołać u niektórych niestrawność. Na tzw. ciałopozytywnych blogach non-stop tłucze się, że puszyste osoby mają w domach lustra i widzą jak wyglądają, więc nie trzeba im tego na każdym kroku przypominać. Zgadzam się z tym, ale biali ludzie również posiadają lustra, a wmawianie im jak bardzo są ze względu na swój kolor skóry uprzywilejowani to naprawdę słaba droga do zwrócenia uwagi na rasizm. Ciągłe usprawiedliwianie złych życiowych wyborów członków rodziny również trochę psuje wyidealizowany obraz Megan Rapinoe.

Zaczęło się, kiedy ja miałam trzynaście, a on osiemnaście lat – skazano go na więzienie za kradzież samochodu. To był jego pierwszy wyrok w dorosłym życiu i początek jego życia za kratkami. W ciągu następnych dwudziestu lat wychodził z celi tylko po to, żeby zaraz do niej wrócić – zaliczył przy tym odsiadki w Pelican Bay i Susanville, słynących z panującej tam przemocy więzień federalnych w północnej Kalifornii. W sumie spędził w zamknięciu szesnaście lat, z czego połowę w odosobnieniu. Na wolności Brian zmieniał się w klasycznego ćpuna, który kradnie, żeby mieć na heroinę – był przy tym łagodny i posłuszny. Za kratkami występował w roli groźnego członka gangu, któremu raz po raz wydłużano wyrok za posiadanie narkotyków bądź broni oraz za bójki

Nie umiałam pogodzić wizerunku brata, którego znaliśmy, z tym nowym obrazem Briana, ani zrozumieć, jak mogło dojść do tego, że podczas gdy Rachael i ja szłyśmy do szkoły średniej i zaczynałyśmy przyciągać zainteresowanie większych drużyn piłkarskich, on siedział w więzieniu i stał się członkiem gangu białych suprematystów. Później tłumaczył naszej mamie, że za kratkami rasy są podzielone i organizują się w grupy, więc jeśli chce się przetrwać, to lepiej jest mieć ich wsparcie  – ochrona przydaje się szczególnie wtedy, kiedy pojawiają się kłopoty, a tych Brian nie unikał. Nam nigdy o tym nie wspominał, nie próbował nam również wtłaczać do głów rasistowskiej ideologii. Z tego, co mi wiadomo, na wolności nie chodził na marsze white power i nie robił nic zbliżonego z tym, co działo się w więzieniu (nie licząc ćpania). W tę rolę wchodził wyłącznie w celi, traktując ją jak sposób na przetrwanie, nadający mu pewną władzę i konkretną osobowość. Świadomość tego wszystkiego nie sprawiła jednak wcale, że było nam łatwo, gdy jako dziewiętnastolatek wrócił do domu z samodzielnie wytatuowaną swastyką na dłoni.

Podobnie jak miliony więźniów, których głównym przestępstwem jest uzależnienie, Brian nie powinien był tam trafić.

Lesbijka

Publiczny coming out Megan Rapinoe nastąpił w lipcu 2012 roku w wywiadzie dla magazynu Out. Niektórzy zapytają: po co obwieszczać światu swoją orientację seksualną? Cóż, takie zwierzenia nie wyrządzają nikomu krzywdy, więc moim zdaniem są całkowicie OK, jeśli ktoś czuje ich potrzebę. Ba, fragmenty o tym jak to jest, kiedy kochasz osobę tej samej płci, są w mojej opinie najlepszymi momentami tej publikacji. Inna orientacja niż heteroseksualna w świecie sportu to wciąż temat dość drażliwy, dlatego cieszę się, że reprezentantka USA zdecydowała się dość szeroko go poruszyć.

Nie od razu zrozumiałam, że jestem lesbijką. Na spokojnie przyglądałam się temu, co się działo. Nie czułam się z tym źle, tyle wiedziałam na pewno. Wydało mi się to wręcz… normalne. Po raz pierwszy w życiu ktoś naprawdę mi się podobał i byłam tym odkryciem podekscytowana. Koniec z uczuciem zawieszenia, koniec z niezręcznymi randkami. Przez wszystkie te lata pozostawałam w tyle w temacie uczuć, nie przeżywałam tego, co inni, i nie miałam pojęcia dlaczego. Może i mógł mnie zakłuć żal, że obiektem moich uczuć jest kobieta, ale nie było na to miejsca, bo czułam wyłącznie ulgę, że to wszystko już za mną. Uderzyły mnie dwie sprawy. Pierwsza: dlaczego nikt mi nie powiedział, że jestem lesbijką, skoro to takie oczywiste? Druga: ale cudownie!

Tempo, w jakim oswoiłam się z tą nową informacją na własny temat, było, jak sądzę, niezwykłe. Nie było przecież tak, że moi rodzice mieli mnóstwo – lub jakichkolwiek – znajomych gejów; i chociaż nie byli homofobami, nie byli też szczególnie liberalni w tej kwestii. Kiedy dorastałam, jedyną otwarcie homoseksualną osobą w telewizji była Ellen DeGeneres, a w Redding z homofobią miałyśmy styczność na co dzień. Nawet jeśli w danym środowisku uznaje się za normalne używanie określenia „gejowski” czy „pedalski” – „Ale masz pedalską czapkę!” – to i tak jest to oznaka homofobii.

Black Lives Matter

Megan Rapinoe otwarcie popiera ruch Black Lives Matter, będący protestem przeciwko brutalności policji wobec osób czarnoskórych oraz przeciwko nierówności rasowej w amerykańskim wymiarze sprawiedliwości. Wspieranie BLM przysporzyło jej wielu zwolenników, jak i przeciwników. W pewnym momencie pod znakiem zapytania stanęła nawet dalsza gra pomocniczki w reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Było to pokłosie przyklęknięcia podczas odgrywania hymnu narodowego przed jednym ze spotkań jej klubowego zespołu – Reign FC.

Za każdym razem, gdy otwierałam usta, żeby opowiedzieć o tym, dlaczego uklękłam, albo podzielić się przemyśleniami na temat niesprawiedliwości rasowej czy brutalnych działań policji, w świecie piłki nożnej odzywał się chór: Nic takiego nie ma miejsca, prawdziwym przestępstwem jest to, że naruszasz nasz spokój podobnymi sugestiami. Ci, którzy się ze mną nie zgadzali, twierdzili, że mój protest jest bezpodstawny, podobnie jak zarzuty wobec jego krytyków, którzy wcale nie złoszczą się z powodów, o których mówię. Nie umiałam się z tym oswoić. Potrafiłam zrozumieć, że ludzie są wściekli; dzięki ojcowskim flirtom politycznym z prawicą wiedziałam też, że ludzi można zmanipulować tak, by obwiniali niewłaściwe osoby za swoje problemy. Nie potrafiłam natomiast pojąć, jak ktokolwiek myślący i kierujący się własnym sumieniem mógł dojść do wniosku, że właściwie to nie było przeciwko czemu protestować, albo że reakcja Federacji Piłki Nożnej w mojej sprawie była czymś innym niż zwykłą próbą uciszenia.

Początek końca nastąpił w pewien czwartkowy wieczór w połowie września. Tego dnia po raz pierwszy od incydentu z klęknięciem miałam wystąpić w meczu reprezentacji – a więc w rozgrywce o wiele ważniejszej i przed większą publicznością – na stadionie w Columbus w stanie Ohio zgromadziło się około dziesięciu tysięcy kibiców. Był to mecz towarzyski przeciwko reprezentacji Tajlandii i nasza drużyna uchodziła za faworyta, czemu trudno się dziwić – zajmowałyśmy pierwsze miejsce w rankingu, podczas gdy Tajki były trzydzieste drugie. Przed rozpoczęciem gry Jill Ellis, trenerkę reprezentacji, zapytano o moje przyklęknięcie. Odpowiedziała niejasno: coś o tym, że „zespół jest najważniejszy”, co nie brzmiało może jak aprobata, ale nie wydało mi się szczególnie nieprzychylne. Pogoda była przyjemna, w okolicach dwudziestu stopni. Zabrzmiał hymn. Upadłam na jedno kolano.

Nie weszłam na boisko w pierwszej połowie meczu. A w drugiej, gdy tylko wstałam z ławki, z trybun rozległ się pomruk niezadowolenia, który narastał za każdym razem, gdy byłam przy piłce, i cichł, gdy podawałam ją dalej. Pomruk szybko wzbogaciły charakterystyczne gwizdy. Trzy dni później, w meczu towarzyskim z Holandią w Atlancie, kibice buczeli o wiele, wiele głośniej. (Nic dziwnego; w końcu to Południe). Jednak uważam, że to spotkanie z Tajlandią było kluczowe dla trenerki reprezentacji. Podejrzewam, że dla Jill odgłosy dobiegające z trybun tamtego wieczoru w Ohio stanowiły zderzenie z rzeczywistością tego, co działo się w następstwie mojego uklęknięcia. W tamtym momencie nasza relacja znalazła się w poważnych tarapatach.

Potrzebny czytnik ebooków? Sprawdź ceny na Kindle, inkBook, PocketBook i inne →


Jedno życie. Czy warto przeczytać?

Interesuje cię jak wygląda świat kobiecego futbolu od wewnątrz? Chcesz poczytać o relacjach laureatki Złotej Piłki za rok 2019 z koleżankami z zespołu i rywalkami? Liczysz, że po lekturze wzrośnie twoja wiedza na temat piłki nożnej kobiet, albo że książka ta zachęci cię do obejrzenia chociaż jednego meczu pań? Jeśli tak, to nie warto po nią sięgać. O najważniejszych meczach reprezentacji USA z udziałem i bez udziału Megan Rapinoe trochę tu oczywiście jest, ale poza tym narratorka cały czas wałkuje wątki LGBTQ+, praw kobiet oraz BLM. Nie ma w tym oczywiście nic złego, bo to tematy bardzo ważne w XXI wieku, ale niestety w większości zostały tu potraktowane po łebkach i zamiast podanych w przystępny sposób rzeczowych analiz popartych źródłami i badaniami dostajemy coś na kształt infantylnej broszurki propagandowej, w której pada sporo niesłusznych w mojej opinii oskarżeń wobec kilku znanych osób, podczas gdy na wątpliwe moralnie zachowania niektórych członków swojej rodziny Rapinoe zawsze znajduje jakieś usprawiedliwienie. Gdyby autorka nie nazywała się Megan Rapinoe i nie była znaną piłkarką, książka w takiej formie nie miałaby prawa się ukazać. Ma ona tylko 248 stron, więc gdyby tylko autorce się chciało, to mogłaby poświęcić drugie tyle na rzetelne rozwinięcie podejmowanych tematów.

Dla kogo jest książka Jedno życie?

Pierwsza myśl: dla nikogo, albo dla masochistów. Rozdziały o dzieciństwie czy wczesnej młodości Megan Rapinoe czyta się naprawdę przyjemnie, ale stanowią one tylko mały wycinek tej publikacji, w której amerykańska piłkarka strasznie mnie do siebie zniechęciła. O poważnych rzeczach pisze w niepoważny sposób, spłycając często wszystko do wyświechtanych sloganów i przytaczania przypadkowych danych, które akurat pasują do tezy. Wielokrotnie wychodzi też z niej niedojrzałość. Z jedną z partnerek zerwała, gdy stanęła przed trudnością wsparcia jej podczas rehabilitacji, a poprzednią narzeczoną zostawiła niemal natychmiast po tym jak poznała tę obecną. Gdy ojciec wbrew jej przekonaniom zagłosował w wyborach prezydenckich na Donalda Trumpa, ukarała go milczeniem i… życzeniami urodzinowymi bez emotikon. Kiedy przybyła do Francji, żeby grać dla najlepszego żeńskiego teamu w Europie, Olympique Lyon, nie potrafiła się zaaklimatyzować, za co oberwało się koleżankom z drużyny, które nie były takie, jakie zdaniem Megan być powinny. Piłkarka na każdym kroku wymaga od innych tolerancji, podczas gdy sama zbyt często rzuca głupkowate uwagi, np. „Miałam nawet pokój gościnny w swoim trzypokojowym, oczywiście niedogrzanym mieszkaniu – w końcu byliśmy w Europie. Przynajmniej wi-fi działało bez zarzutu”.

Druga myśl: dla Amerykanów lub osób doskonale się orientujących w sytuacji za oceanem, a do tego zgadzających się w pełni z tym, o czym pisze Rapinoe. Inni nie mają tu czego szukać, ponieważ cała narracja prowadzona jest z punktu widzenia Amerykanki, która nie stara się edukować czytelnika i nie rozbiera problemów na czynniki. Walka o wyższe płace dla piłkarek reprezentacji USA, które zarabiają o wiele mniej od mężczyzn pomimo tego, że odnoszą znacznie większe sukcesy, sprowadza się do „robimy to samo, albo nawet więcej, ale za o wiele mniejsze pieniądze, a tak być nie powinno”. Oczywiście, Megan, tak być nie powinno, ale ten problem zasługuje na cały rozdział poparty źródłami, a nie kilka wyświechtanych hasełek z losowymi danymi statystycznymi rodem z broszurki pierwszej lepszej partii politycznej. „Twoi” i tak ci przyklasną, a reszta chciałaby wiedzieć o co dokładnie ten hałas. Szczególnie ci, którzy piłkę nożną znają tylko z męskiego punktu widzenia.

Ebook Jedno życie. Skąd pobrać?

Książka Jedno życie jest dostępna w wersji papierowej oraz jako ebook. Gdzie ściągnąć ebooka? Poniżej znajdziesz listę sklepów, które sprzedają tę książkę w wersji cyfrowej. W momencie publikacji tej recenzji ebook Jedno życie znajduje się też w ofercie Legimi. Koszt subskrypcji tej usługi zaczyna się już od 6,99 zł na miesiąc. Ponadto Legimi kusi nowych użytkowników bezpłatnym, 7-dniowym dostępem do ogromnej bazy ebooków. W praktyce oznacza to, że książkę Megan Rapinoe można przeczytać za darmo i to w pełni legalnie.

 

Tu sprawdzisz, czym jest Legimi i jak wykupić subskrypcję →

 

Gdzie najtaniej kupić książkę Jedno życie?

Nie interesuje cię dostęp do ebooków w formie abonamentu lub chcesz po prostu postawić sobie książkę na półce? Nie musisz już mozolnie przeglądać ofert w poszukiwaniu tej najlepszej. Również nie lubię przepłacać, dlatego w poniższej tabeli znajdziesz też zestawienie cen autobiografii Megan Rapinoe.

Informacje o książce:
Gatunek: autobiografia
Współautor:
Emma Brockes
Tytuł oryginału:
One life
Data wydania: 10.11.2020
Data wydania PL: 24.02.2021
Wydawca PL: Grupa Wydawnicza Relacja
Liczba stron: 248
ISBN: 9788366577992
Tłumacz: Ewa Pater-Podgórna

Jedno życie. Megan Rapinoe

4.5

Okładka

6.0/10

Styl

5.0/10

Dawka wiedzy

3.0/10

Czy wciąga?

4.0/10

Zalety

  • Ciekawie opisane dzieciństwo i początki piłkarskiej kariery
  • Wątek lesbijski

Wady

  • Antypatyczna główna bohaterka
  • Homofobia i dyskryminacja ze względu na płeć i kolor skóry potraktowane po łebkach
  • Indoktrynacja zamiast edukacji
  • Sporo błędów, np. "rundy eliminacji do Mistrzostw Świata CONCAF"

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *