Spis treści
Data publikacji: 2 czerwca 2024, ostatnia aktualizacja: 2 czerwca 2024.
Lata dziewięćdziesiąte XX wieku to złota era koszykówki. W tamtych czasach na parkietach dominowały fizyczne pojedynki, a gwiazdy NBA zachwycały swoimi umiejętnościami. Jednak nie tylko rzeczywiste mecze najlepszej ligi świata przyciągały uwagę fanów, gdyż w 1993 roku na automatach pojawiła się gra, która na zawsze zmieniła sposób, w jaki postrzegamy basket w świecie wirtualnej rozrywki.
Pomysł na rewolucję
Historia NBA Jam zaczyna się w 1992 roku, kiedy Midway – znane wcześniej z takich hitów, jak Mortal Kombat – zdecydowało się stworzyć grę o koszykówce, która miała połączyć sport i rozrywkę w niespotykany dotąd sposób. Mark Turmell, jeden z głównych deweloperów, w rozmowie ze „Sports Illustrated” wspomina, jak na pomysł wydania na świat NBA Jam wpadł podczas oglądania na targach dem technologicznych: – Zobaczyliśmy, że Atari pracuje nad bijatyką Primal Rage, która używała fotografii do tworzenia animacji poklatkowej walczących ze sobą małych dinozaurów. Ponieważ jestem wielkim fanem koszykówki, pomyśleliśmy że możemy zrobić grę koszykarską wykorzystującą tę technologię.
Turmell wraz ze swoim zespołem deweloperów postanowił stworzyć coś więcej niż tylko kolejną symulację basketu. Celem Midway było zrobienie gry, która byłaby zabawna, ekscytująca i dostarczała graczom niespotykanych dotąd wrażeń. To zaowocowało wydaną wiosną 1993 roku dynamiczną, dwuwymiarową produkcją pod nazwą NBA Jam, w której zawodnicy wykonywali niesamowite, wręcz absurdalne wsady, a piłka mogła dosłownie stanąć w ogniu.
Prace nad grą
Proces tworzenia NBA Jam nie był łatwy. Deweloperzy musieli nie tylko wymyślić unikalne mechaniki, ale także znaleźć sposób na zaimplementowanie ich w technologii dostępnej w tamtym czasie. – Odwiedzałem boiska w Chicago i udałem się do hali Uniwersytetu DePaul, aby znaleźć kilku zawodników, którzy mogliby zostać naszymi modelami – opowiada Turmell. To właśnie wtedy Stephen Howard, który potem przez kilka sezonów występował w NBA, dołączył do projektu. – Turmell przyszedł na salę i zapytał: „Hej, czy ktoś z was chce pomóc w tworzeniu gry wideo?”. Odpowiedziałem: „Pewnie” – mówi Howard w wywiadzie dla „Sports Illustrated”.
Jeden z kluczowych elementów, które wyróżniały NBA Jam, stanowiły niezwykle widowiskowe slam dunki. Na początku były one dość realistyczne, ale zespół deweloperski szybko zdał sobie sprawę, że przesadna efektowność może przynieść bardziej spektakularne rezultaty. – Pewnego dnia Mark zadzwonił do mnie: „Chodź, musisz to zobaczyć. Właśnie dodałem do gry jeden z nich”. Odrealnił go do tego stopnia, że zawodnik wybijał się z linii rzutów wolnych i wznosił w powietrze na wysokość dwudziestu stóp. To był klasyczny wsad w stylu NBA Jam – wspomina John Carlton, jeden z twórców.
W trakcie produkcji gry do teamu dołączył również Willie Morris, który znany był ze swoich popisów na ulicznych boiskach w Chicago. Turmell zaczepił go po jednym z meczów i zaprosił do współpracy. Pracujący na co dzień jako ochroniarz w klubie nocnym mężczyzna początkowo myślał, że to żart, ale kilka dni później znalazł się w wynajętym przez Midway magazynie, gdzie jego zadaniem było prezentowanie różnych zagrań przed kamerami. Na tle niebieskiego ekranu wykonywał dryblingi, rzuty, podania i bloki, symulując grę przeciwko niewidzialnemu przeciwnikowi. Jego efektowne slam dunki, takie jak double-clutch, tomahawk czy windmill, stały się podstawą dla animacji w NBA Jam. Budowa ciała Morrisa – 6 stóp i 5 cali wzrostu oraz 198 funtów wagi – idealnie pasowała do typowego zawodnika NBA, co czyniło go perfekcyjnym modelem. Wniósł on do gry elementy, które uczyniły ją wyjątkową. Jego dynamiczne ruchy, wykonywane przy użyciu rampy i obniżonego kosza, nagrywano z różnych kątów, aby zapewnić produkcji jak największy realizm.
Techniczne wyzwania
Stephen Howard i Willie Morris nie byli jedynymi modelami zaangażowanymi do prac przy NBA Jam. Mark Turmell zwerbował także innych zawodników, takich jak Todd McClearn czy Tony Scott, aby dostarczyć różnorodności w wyglądzie postaci w grze.
Produkcja NBA Jam wiązała się z licznymi wyzwaniami technicznymi. Twórcy musieli dokładnie przetwarzać nagrane materiały, usuwając tło i tworząc „sloty” na uniformy drużyn, które mogły być dynamicznie zmieniane podczas rozgrywki. Dzięki temu możliwe było wyświetlanie różnych kombinacji kolorystycznych dla każdego zespołu. Midway wykorzystało zaawansowane technologie graficzne, które pozwoliły na użycie szesnastobitowej głębi kolorów, co umożliwiło stworzenie bogatej i żywej oprawy.
Artyści, tacy jak np. Tony Goskie, mieli za zadanie rysowanie głów wszystkich zawodników z jedenastu różnych kątów. Było to niezwykle czasochłonne zadanie, które wymagało dużej precyzji. Dodatkowo należało zaprojektować całą arenę gry, bazując na zdjęciach prawdziwego boiska Uniwersytetu DePaul.
Wydanie gry i jej sukces
Po miesiącach ciężkiej pracy i wielu godzinach testów NBA Jam w końcu trafiło na rynek. Gra z miejsca stała się hitem. Podobno w jednym z salonów gier w Chicago operatorzy stwierdzili, że produkcja była zepsuta, a w rzeczywistości mechanizmy monetowe nie mogły przyjąć więcej ćwierćdolarówek, gdyż pudełka na monety były przepełnione.
Automatowe NBA Jam sprzedało się w liczbie ponad dwudziestu tysięcy egzemplarzy i wygenerowało miliardowe zyski. Popularność gry była tak wielka, że wkrótce pojawiły się konwersje na konsole domowe, a także sequele i spin-offy. Wersje na Super Nintendo i Segę Mega Drive stały się równie popularne, a gracze mogli rozgrywać wirtualne mecze w domowym zaciszu bez obaw o przepuszczenie na to wszystkich pieniędzy.
NBA Jam zyskało sławę nie tylko dzięki pięknej grafice i niezwykłym animacjom. Podstawowym trybem gry był „arcade”, gdzie gracze mogli rywalizować w intensywnych meczach dwóch na dwóch. W przeciwieństwie do produkcji aspirujących do miana symulatorów, NBA Jam skupiło się na szybkiej akcji oraz widowiskowych zagraniach, eliminując przy tym takie aspekty, jak rzuty wolne czy faule.
Jednym z najbardziej pamiętnych elementów rozgrywki była możliwość „zapalenia się” zawodnika. Kiedy gracz trafił trzy rzuty z rzędu, jego zawodnik stawał się „on fire”, co oznaczało, że mógł wykonywać jeszcze bardziej spektakularne wsady i miał zwiększoną skuteczność rzutów. Efekt ten był podkreślany przez płonącą piłkę i charakterystyczne komentarze.
Kolejnym ciekawym elementem była możliwość gry wieloosobowej. NBA Jam umożliwiało rywalizację na jednym automacie czterem graczom jednocześnie, co sprawiało, że gra była doskonałą rozrywką towarzyską. Natomiast rywalizując w trybie turniejowym, dwaj gracze mogli przechodzić przez kolejne etapy, pokonując coraz trudniejszych przeciwników i zdobywając tytuł mistrza.
Fenomen kulturowy
NBA Jam stało się nie tylko hitem sprzedażowym, ale także fenomenem kulturowym. – Jeśli mogłeś wymyślić sposób, w jaki dziecko chciałoby grać w koszykówkę, to właśnie tym było NBA Jam – mówi Trey Kerby z NBA TV. Gra wprowadziła do kultury masowej takie zwroty, jak „Boomshakalaka!” czy „He’s on fire!”.
Choć Midway upadło w 2009 roku, a Acclaim – wydawca wersji konsolowych – zakończyło działalność pięć lat wcześniej, dziedzictwo NBA Jam przetrwało. Gra zainspirowała wiele innych produkcji, takich jak NFL Blitz i MLB Slugfest, a także współczesne wersje NBA Jam czy NBA Playgrounds.
NBA Jam nie tylko zdefiniowało nowy sposób grania w gry sportowe, ale również stworzyło niezapomniane wspomnienia dla kilku pokoleń graczy. Dziś, patrząc wstecz, możemy tylko podziękować twórcom z Midway za stworzenie czegoś, co na zawsze zmieniło świat gier wideo i pozostawiło niezatarte wspomnienia w sercach milionów fanów koszykówki na całym świecie.