Retrospekcja: Colin McRae Rally 2.0

Colin McRae Rally 2.0 recenzja

Data publikacji: 21 sierpnia 2020, ostatnia aktualizacja: 21 sierpnia 2020.

– Nie ma nic lepszego niż ogranie paru kumpli na setne sekundy w Colin McRae Rally 2.0 w Kenii, gdzie wszystko było proste. I jeszcze w dodatku Mini Cooperem, gdzie hamowało się dwa razy w trakcie trzech minut oesu – wspomina Robert Kubica – mistrz świata WRC-2 oraz wieloletni kierowca Formuły 1.

Złota era rajdów

Juha Kankkunen, Carlos Sainz, Colin McRae, Tommi Mäkinen, Marcus Grönholm, Richard Burns, Petter Solberg czy Sébastien Loeb – rajdy samochodowe pod koniec minionego stulecia i na początku obecnego przeżywały swoją złotą erę, a tych jegomościów kojarzy każdy szanujący się fan tej dyscypliny. Na polskim podwórku również mieliśmy wtedy kilka wyróżniających się postaci, takich jak Marian Bublewicz, Krzysztof Hołowczyc, Janusz Kulig czy Leszek Kuzaj. Gier wideo, w których mogliśmy pokonywać rozsiane po całym globie oesy było wówczas multum, ale jedna z nich zdobyła szczególną popularność. Chodzi oczywiście o Colin McRae Rally 2.0, czyli drugą odsłonę produkcji sygnowanej nazwiskiem rajdowego mistrza świata A.D. 1995. – To wielki kierowca, podziwiam go, bo to chyba najszybszy kierowca świata. Może nie najlepszy taktycznie, ale najszybszy – twierdzi „Hołek”, mający na koncie trzy tytuły mistrza Polski, złoty medal mistrzostw Europy oraz dziesięć występów w Rajdzie Dakar. – Młody kierowca chce być Colinem, a nie powiedzmy Mäkinenem, który jedzie sobie, jedzie, a na końcu zwycięża.

Colin McRae Rally 2.0

Gra idealna

Rajdy samochodowe mają to do siebie, że jak człowiek już się z nimi zetknie, to zazwyczaj wsiąka na amen. Osobom związanym z tym środowiskiem często imponują kierowcy, którzy bez względu na okoliczności pędzą z pedałem gazu wciśniętym do podłogi, co z jednej strony jest bardzo efektowne, a z drugiej sprawia, że albo wygrywasz lub jesteś w czołówce, albo wypadasz z trasy, rozbijasz auto i nie kończysz zawodów. W rzeczywistości takich pozytywnych wariatów nie ma zbyt wielu, ale w dobrze zbalansowanej grze wideo nieustraszonym rajdowcem może zostać dosłownie każdy. W Colin McRae Rally 2.0 mieliśmy osiadające na karoserii błoto, ciekawy system uszkodzeń pojazdów i możliwość „grzebania” w ustawieniach samochodów, ale model jazdy był tak świetnie przemyślany, że duch „Latającego Szkota” budził się zarówno w totalnych laikach, jak i w ludziach, którzy na rajdach zjedli zęby. – Gry, przy których pracowałem, miały za zadanie jak najwierniej oddać prawdziwe zmagania na rajdowych trasach. Duży ekran oraz sprzęt obsługujący dźwięk przestrzenny pomagają zwiększyć to doświadczenie, a ja jestem naprawdę dumny z tego jak udało nam się oddać prędkość pędzącego auta. Według mnie to największy atut każdej odsłony Colin McRae Rally – opowiada Colin McRae.

W Polsce też mieliśmy swojego Colina, którego mogliśmy naśladować w grze. – Nigdy nie kalkulowałem. Ja lubię przełamywać granice. A czasami przełamię samochód. Dlatego porównywano mnie do mojego rówieśnika – Colina McRae. Podobnie jak on albo byłem w czubie i wygrałem, albo nie kończyłem. Nie było miękkiej gry – opowiada Leszek Kuzaj – zdobywca dziewięciu krążków Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, w tym czterech złotych oraz brązowy medalista ERC. W Colin McRae Rally 2.0 takiego Kuzaja mógł naśladować dosłownie każdy, bowiem gra nie starała się na siłę być symulatorem, lecz zawierała wiele opcji, które sprawiały, że daleko jej było do zwykłej zręcznościówki.

Znani kierowcy również grają

Wiemy już, że Robert Kubica nie stroni od gier rajdowych, ale wśród polskich kierowców nie jest on pod tym względem rodzynkiem. – Moim idolem jest Colin McRae, nawet gra komputerowa nazwana jego imieniem jest moją ulubioną – zwierza się Leszek Kuzaj. – Gram, ponieważ zawsze wtedy, gdy nie mam okazji wsiąść do prawdziwej rajdówki, mogę w ten sposób poczuć choć trochę adrenaliny – dodaje Krzysztof Hołowczyc. – Korelacja kierownicy z gazem, hamulcem – te wszystkie rzeczy, które w grach nie do końca są oczywiście takie same, ale jednak pozwalają człowiekowi nie wychodzić z rytmu. Zauważyłem, że jazda w świecie realnym i wirtualnym wzajemnie się uzupełnia. Na przykład, jak kończę trening rajdowy, siadam w domu za kółkiem i poprawiam czasy na PS4. I podobnie w drugą stronę – jak trochę pojeżdżę na PS4 i potem wsiadam do auta, to nie mam „drewna” w rękach.

Colin McRae Rally 2.0

Hołowczyc jako pilot

Gra Colin McRae Rally 2.0 światową premierę miała 10 grudnia 2000 roku, a w naszym kraju zadebiutowała dziesięć dni później dzięki firmie CD Projekt. Jak wiadomo, załoga rajdowego auta składa się nie tylko z kierowcy, ale również z pilota, który swoimi wskazówkami ułatwia pokonywanie krętych i wyboistych oesów. W oryginalnej wersji tej produkcji w rolę „podpowiadacza” wcielił się oczywiście Nicky Grist, który przez wiele lat towarzyszył nieustraszonemu Szkotowi, natomiast polski dystrybutor postanowił wykorzystać ówczesną popularność rajdów w naszym kraju i dlatego w pecetowej wersji CMR2 pilot przemawia głosem Krzysztofa Hołowczyca. – To był szalony pomysł – dowiedziałem się o tej propozycji tuż przed odlotem do Australii – wspomina „Hołek”. – Zapytałem się nawet: dlaczego nie Maciej Wisławski? On jako profesjonalista powinien to robić. Ale z jakichś względów, nie wiem, chyba reklamowych, trafiło na mnie. Pomyślałem sobie: czemu nie? To będzie zabawa, nigdy nie byłem pilotem, zawsze strasznie się boję siedzieć na jego fotelu, a tu proszę, w grze sprawiam wrażenie odważnego gościa, który z powodzeniem dyktuje, a gracze na pewno będą walić w drzewa nie gorzej niż ja, kiedy grałem. Myślę, że taki odważny pilot, który sobie spokojnie siedzi i chłodnym tonem dyktuje, będzie dobrze wpływał na zawodników. Ale bez żartów. Sądzę, że w ogóle moja obecność w tym, co się dzieje wokół rajdów, wokół mego ukochanego sportu, jest logiczna. To, że mnie poproszono, i że się zgodziłem, to nic specjalnego. Ja po prostu lubię rajdy. Powiem mocniej: kocham rajdy. Wielu ludzi chciałoby przejechać się samochodem WRC, ale nie każdy wyciągnie miliony dolarów. Niewielu ma taki przywilej, a tu za rozsądne pieniądze można pojeździć supersamochodem i wrażenia są podobne. Tylko żyć jest wiele.

Colin McRae Rally 2.0

Zawartość i grywalność

Finlandia, Grecja, Francja, Szwecja, Australia, Kenia, Włochy i Wielka Brytania w CMR2 gracze mogli rywalizować w tych ośmiu lokacjach, a twórcy przygotowali dwa główne tryby, rajd i zręcznościowy (rallycross), w których dało się rozgrywać m.in. mistrzostwa oraz pojedyncze zawody. Do dyspozycji wirtualnych rajdowców oddano takie maszyny, jak Ford Focus WRC, Peugeot 206 WRC, Subaru Impreza 22B, Toyota Corolla WRC, Seat Cordoba WRC, Mitsubishi Lancer Evo VI, Lancia Delta HF Integrale, MG Metro 6R4, Peugeot 205 T16, Ford Racing Puma, Ford Sierra Cosworth, Lancia Stratos, Ford Escort Mk I oraz Mini Cooper S.

Zawartość Colin McRae Rally dziś nie robi wielkiego wrażenia, ale w 2000 roku nie było mowy o poczuciu niedosytu. Zresztą żadna rajdówka wypchana po brzegi samochodami i trasami nie przyciągnie do siebie gracza, jeśli nie będzie mieć w sobie „tego czegoś”. Tymczasem CMR2 to pozycja z gatunku „easy to play, hard to master”, dzięki czemu świetnie się przy niej bawili zarówno totalni nowicjusze, jak i ludzie, którzy mieli wcześniej do czynienia nie tylko z grami rajdowymi, ale i z prawdziwymi autami WRC. – Co prawda niektórzy zawsze za jedyną słuszną grę rajdową uważać będą Richard Burns Rally, ale ja myślę, że tam ten poziom trudności jest jakby aż nadto przesadzony ocenia Krzysztof Hołowczyc. – Niektórych zachowań auta rajdowego i tak nie uda się w pełni oddać na kierownicy do gier, o padach czy klawiaturze nie wspominając, a musi być też z tego trochę zabawy, a nie tylko ciągła walka z autem.

Colin McRae Rally 2.0

Popularność

Pierwsza odsłona Colin McRae Rally ukazała się w 1998 roku, a “dwójka” pojawiła się na rynku dwa lata później. Obie sprzedały się łącznie w kilku milionach egzemplarzy, co na ówczesne standardy jest rewelacyjnym wynikiem. Potem światło dzienne ujrzało jeszcze kilka następnych rajdówek od Codemasters sygnowanych przez Szkota i pewnie ukazywałyby się one do dzisiaj, gdyby nie niespodziewana śmierć Colina we wrześniu 2007 roku. Co ciekawe, wcale nie jest tak, że gra odniosła wielki sukces dzięki nazwisku McRae w tytule, a to właśnie tytułowy kierowca zyskał światowy rozgłos dzięki tej produkcji. – Angażując się w latach dziewięćdziesiątych w prace nad grą Colin McRae Rally nie miałem o tej branży zielonego pojęcia, ale efekt przerósł oczekiwania i dzięki temu stałem się bardzo popularny – opowiada Colin. – Oczywiście w świecie sportów motorowych byłem rozpoznawalną postacią już wcześniej, ale gry wideo to zupełnie inna bajka i całkowicie inna publika. Dzięki temu usłyszeli o mnie ludzie, którzy wcześniej nie mieli pojęcia o co chodzi w rajdach samochodowych.

Kiedyś to było

Pełna polska wersja językowa Colin McRae Rally 2.0 na pewno znacznie przyczyniła się do tego, że gra osiągnęła w naszym kraju spory sukces. – Gra wypas. Pamiętam jak na kółku informatycznym grało się na dwóch. Później w domu już na własnym sprzęcie szalało się Imprezą lub Lancerem. Dobre czasy wspomina Dawid z facebookowej grupy Retro Lovers Miłośnicy kultury gier wideo. – Pamiętam, że samo menu i nawigacja po nim zrobiły na mnie wrażenie. Pomyślałem: a więc tak wygląda przyszłość gier dodaje Damian. – Osiemdziesiąt, pięć prawy i pięć lewy. Pięćdziesiąt, trzy prawy. Kto słyszy Hołowczyca? Dwójka była najlepsza pisze Konrad. – Świetna, kompletna gra. Jako jedna z niewielu tego typu potrafiła zatrzymać mnie przy ekranie. Na PSX był splitscreen, więc można było się ścigać z kolegą przywołuje dawne czasy Jakub.

Gdy wyszedł CMR2, posiadałem już własnego peceta, a grę nabyłem najpierw od znajomego, który prowadził w domu własną „wytwórnię”, a później w serii „eXtra Klasyka” za naprawdę przystępną cenę. Uwielbiam sporty motorowe, w tym rajdy samochodowe, więc pod Colina zakupiłem sobie nawet wypasiony gamepad spod szyldu Media Tech. Niestety nie wytrzymał on moich rajdowych zapędów i drugiego dnia… ułamałem prawy analog, który domyślnie odpowiadał za operowanie pedałem gazu. Po chwili namysłu funkcję tę przypisałem pod jeden z cyfrowych przycisków i giercowałem dalej. Za co uwielbiam CMR2? Za idealnie wyważony model jazdy, oscylujący gdzieś pomiędzy arcade a symulacją. Dzięki temu dało się czerpać przyjemność z gry, która z jednej strony była wymagająca, ale z drugiej nie powodowała frustracji, gdyż jeden malutki błąd nie przekreślał naszych szans na danym oesie.

Colin McRae Rally 2.0

Oceny

„Boksujące koła, piszczące bynajmniej nie z zachwytu zawieszenia, skrzypiące resory i kwiczące jak świnie silniki oto obraz CMR2! Co bardzo cieszy, to fakt, iż wyraźnie, bardzo wyraźnie czuć różnice pomiędzy poszczególnymi nawierzchniami”, pisał HIV w swojej recenzji, opublikowanej w „PSX Extreme” nr 35/36. Produkcja została ogólnie bardzo dobrze przyjęta przez krytyków, a średnia ocen w serwisie Metacritic to 83/100 dla wersji pecetowej oraz 90/100 dla edycji na PlayStation. Gra od Codemasters nie była oczywiście pozbawiona wad. Oberwało jej się za zbyt mało zmian w stosunku do pierwowzoru oraz jakość grafiki na leciwą już konsolę Sony, ale wszystkie te mankamenty gasły jak tylko człowiek zasiadł za kierownicą wirtualnej rajdówki.

Colin McRae Rally 2.0

Jak dziś w to zagrać?

W chwili pisania tego tekstu od premiery Colin McRae Rally 2.0 minęły już prawie dwie dekady. Dziś w tę produkcję nadal gra się przyjemnie, a odpalenie tej perełki na platformie innej niż pierwsze PlayStation jest prostsze niż mogłoby się wydawać. Jeśli posiadasz PC z Windowsem 10 na pokładzie, to wystarczy zainstalować niewielki patch, żeby cieszyć się rozgrywką w 1080p lub 4K. Ja tak właśnie niedawno zrobiłem. Wielbiciele mobilnego retrogrania powinni się natomiast zainteresować emulatorami PSX, które świetnie sobie radzą z CMR2.


Źródła: rallypl.com, komputerswiat.pl, przegladsportowy.pl, motofakty.pl, monsterenergy.com.

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *