Data publikacji: 12 września 2019, ostatnia aktualizacja: 16 grudnia 2019.
Pary sportowe to w łyżwiarstwie figurowym konkurencja wymagająca połączenia trzech elementów: mistrzostwa technicznego, artyzmu i wzajemnego zaufania. Skomplikowane, wysokie podnoszenia oraz skoki wyrzucane to elementy pokazujące, jak ważna jest pewność partnera. Jednocześnie w środowisku głośno mówi się o szkodliwości mieszania życia na lodowisku ze sprawami prywatnymi. Maksim Trańkow i Tatiana Wołosożar, podwójni mistrzowie olimpijscy z Soczi, stanowią żywe zaprzeczenie tej teorii.
Urodzony w 1983 w Permie Trańkow na sport był skazany od dziecka. Jego ojciec, Leonid, zajmował się niegdyś jeździectwem, natomiast matka, Walentina, była trenerką lekkiej atletyki. Maksim marzył o karierze piłkarza albo chociaż hokeisty, jednak gdy skończył cztery lata, starszy brat zaproponował oddanie go do grupy łyżwiarstwa figurowego. Z początku chłopiec nienawidził nie tylko dyscypliny, ale samego lodowiska. – Potwornie bałem się wyjść na lód – wspomina. – Kiedy dorośli wyciągali mnie na niego siłą, wyrywałem się, wierzgałem, i darłem się na całą halę. Stąd też przez cztery lata nie robił właściwie żadnych postępów. Przyświecała mu jednak szlachetna idea. Sęk w tym, że ojciec Maksima po zakończeniu sportowej kariery popadł w alkoholizm, a jedynym, co odrywało go od ciągów, były treningi i występy syna. – To stało się dla mnie bodźcem do działania – wyznaje Maksim w autobiografii. – Żeby w domu wszystko było w porządku, musiałem jeździć na łyżwach i osiągać jakieś wyniki. Jak gdyby dostrzegał w moich występach własne odbicie, realizował się moimi rękami. Żył łyżwiarstwem figurowym. Siedział w internecie, zbierał informacje o dyscyplinie, udzielał się na tematycznych forach i był moim największym fanem. A potem dzwonił do mnie i przekazywał jakieś plotki, o których nawet my, łyżwiarze, nie wiedzieliśmy. Do końca swoich dni wiedział o łyżwiarstwie wszystko.
Rezultaty nadeszły, gdy w wieku jedenastu lat Trańkow przeniósł się z grupy solistów do par sportowych. Tam wprawdzie też musiał wykonywać znienawidzony element – skoki – ale tylko jeden w programie krótkim i dwa w dowolnym. Szybko okazało się, że siła i wytrzymałość młodego łyżwiarza w połączeniu z jego wzrostem to silne atuty, a jazda w towarzystwie partnerki jest dalece bardziej interesująca niż samotne występy. Tak Maksimowi Trańkowowi spodobało się łyżwiarstwo figurowe. Do stworzenia niezapomnianego duetu z Tatianą Wołosożar było jednak jeszcze wiele czasu. Trańkow występował z kilkoma partnerkami, a w 1999 roku przeniósł się z Perma do Sankt Petersburga, gdzie został podopiecznym znanej trenerki, Ludmiły Smirnowej, i sportowym partnerem jej córki, Iriny. Największe osiągnięcia zdobywał jednak w duecie z Marią Muchortową, z którą zaczął jeździć od 2003 roku. Na lodzie, zwłaszcza do 2005 roku i końca wieku juniorskiego Maksima, para ta wydawała się niezniszczalna. Byli mistrzami Rosji, mistrzami świata juniorów, dostali także przywilej występu na zawodach Grand Prix w Rosji. W późniejszych latach doszły do tego także seniorskie triumfy, w tym srebro Mistrzostw Europy 2008, gdzie przegrali jedynie z Aloną Sawczenko i Robinem Szołkowym.
Im bardziej jednak układało się na lodowisku, tym gorzej było poza nim. Z racji ognistego temperamentu obojga Maksim i Maria w ogóle się nie dogadywali, na treningach buzowało od kłótni, a niekiedy ponoć dochodziło nawet do rękoczynów. Kolejni trenerzy byli bezradni wobec niezliczonych awantur, kiedy zaś ostatni z nich, Oleg Wasiljew, podczas kolejnej kłótni stanął po stronie podopiecznej, Maksim odszedł z hukiem, oskarżając Wasiljewa i Muchortową o romans. W ten sposób na sezon poolimpijski 2010/2011 Trańkow został bez pary. Traf chciał, że w tym samym czasie karierę postanowił zakończyć partner ukraińskiej łyżwiarki, Tatiany Wołosożar…
Tatiana przyszła na świat 22 maja 1986 roku w Dniepropetrowsku (dzisiaj Dnipro, Ukraina). Przygodę z łyżwiarstwem figurowym rozpoczęła w wieku czterech lat w lokalnym klubie. Pierwsze kroki wcale nie były łatwe. Jej nauczyciele nie byli przekonani, czy Tatiana nadaje się na łyżwiarkę. – Jako dziecko byłam bardzo pulchna, więc uznali, że po co trenować taką grubaskę, skoro do łyżwiarstwa garnie się tyle szczupłych dziewczynek – wyznała po latach Wołosożar. – Ale tak prosiłam i namawiałam, że w końcu trener zgodził się mnie przyjąć na miesiąc, a jeżeli spełnię oczekiwania, to będę mogła trenować dłużej. Uparta Tania nie dała za wygraną i trener musiał ulec pracowitej kilkulatce. Potem do czternastego roku życia próbowała swoich sił jako solistka, po czym postanowiła przejść do konkurencji par sportowych. To nie spotkało się początkowo ze zrozumieniem ze strony jej rodziny ani środowiska. Ale Tania już pokazała, że potrafi postawić na swoim, toteż nikogo nie zdziwiło, że i tym razem nie uległa naciskom.
Jej pierwszym partnerem na lodowisku był Petro Charczenko, z którym występowała przez cztery lata. Odnieśli kilka sukcesów w juniorskim cyklu Grand Prix i dwukrotnie zostali mistrzami swojego kraju. Jednak pod koniec sezonu 2003/2004 ich współpraca dobiegła końca; kolejnym partnerem (najpierw tylko na lodowisku, później również w życiu prywatnym) Tatiany został Stanisław Morozow, siedem lat starszy od niej syn trenera par sportowych.
Już kilka miesięcy po rozpoczęciu wspólnych treningów Tatiana i Stanisław mogli pochwalić się srebrnymi medalami zdobytymi podczas Zimowej Uniwersjady w Innsbrucku. Wszystko wydawało się układać idealnie, pomimo problemów z dostępem do lodowiska i warunków fizycznych Morozowa, który w niczym nie przypominał klasycznego wyobrażenia na temat łyżwiarza figurowego. Oboje jednak odznaczali się olbrzymią dozą samozaparcia, co zaowocowało doskonałym piątym miejscem na Mistrzostwach Europy w Turynie, a sezon później dwunastą lokatą na Igrzyskach Olimpijskich rozgrywanych w tym samym mieście.
Z czasem pozostające wiele do życzenia warunki treningowe na Ukrainie zaczęły stanowić coraz większy problem. Po dwóch kolejnych mistrzostwach Europy, podczas których para ocierała się o podium, wspólnie zadecydowali o potrzebie zmiany. Pod koniec sezonu 2007/2008 przenieśli się z Kijowa do Chemnitz, gdzie rozpoczęli współpracę z Ingo Steuerem, byłym medalistą olimpijskim i trenerem Aljony Sawczenko i Robina Szolkowego. Ta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę – sezon 2008/2009 rozpoczął się dla nich pierwszym (i od razu srebrnym!) medalem zdobytym podczas Cup of China oraz brązem przywiezionym z Cup of Russia. Te dwa sukcesy były przepustką do finału cyklu Grand Prix, który ukończyli, po raz kolejny w swojej karierze, na „pechowym” czwartym miejscu, które prześladowało ich również na mistrzostwach Europy przez dwa kolejne lata.
Sezon 2009/2010 oraz, jak się później okazało, ich wspólną karierę wieńczyły Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Vancouver. Ukończyli rywalizację na dwunastym miejscu, a po powrocie do Europy Stanisław podjął decyzję o zakończeniu sportowej kariery. – Wiadomo było, że ze Stanisławem Tatiana może dotrzeć tylko do Igrzysk 2010 – komentowała na gorąco tę decyzję główna trenerka ukraińskich łyżwiarzy figurowych, Maryna Amirchanowa. – Dalej nie mieli przed sobą żadnej przyszłości. Stanisław ma już swoje lata, a do tego prześladują go problemy ze skokami. Tania natomiast jest młoda i może jeszcze wystąpić i na dwóch igrzyskach. Faktycznie, Tatiana ani myślała odwieszać łyżwy na kołek. Właśnie wtedy ich drogi z Maksimem Trańkowem się skrzyżowały.
Początki współpracy okazały się trudniejsze niż oboje się spodziewali i to pomimo faktu, że władze zarówno ukraińskiej jak i rosyjskiej federacji łyżwiarskiej zdawały się im sprzyjać. Ukraińcy zaskakująco prędko podjęli decyzję o udzieleniu Tatianie zgody na reprezentowanie Rosji, dzięki czemu już w maju 2010 roku przeprowadziła się do Moskwy, gdzie dołączyła do swojego nowego partnera. Decyzję ukraińskiej federacji wyjaśniała wzburzonym fanom Amirchanowa: – Niestety, na Ukrainie na dzień dzisiejszy nie mamy partnera dla Tani. Łyżwiarce tej klasy nie jest potrzebny ktoś perspektywiczny, tylko ktoś, z kim od razu może startować na najwyższym poziomie. Brakuje nam też finansowania, by przekonać Trańkowa do reprezentowania Ukrainy.
Karencja związana ze zmianą federacji sprawiła, że w swoim pierwszym sezonie para nie mogła brać udziału ani w cyklu Grand Prix ani w mistrzostwach Europy, Maksim zaś dodatkowo musiał po raz kolejny zmierzyć się ze swoją niechęcią do skoków, aby dorównać Tatianie. W międzyczasie jednak, ku zaskoczeniu widzów i komentatorów, zostali mistrzami Rosji, w pięknej sportowej walce pokonując poprzednich czempionów, Yuko Kawaguti i Aleksandra Smirnowa. Z tym sukcesem w pamięci udali się na mistrzostwa świata do Japonii – które to nie doszły do skutku ze wzgląd na tragiczne trzęsienie ziemi i ostatecznie podjęto decyzję o przeniesieniu zawodów do Moskwy. Na rosyjskiej ziemi na Tatianę i Maksima czekało największe osiągnięcie ich dotychczasowej kariery, czyli zdobycie srebrnych medali. Jak sama Tatiana przyznała w wywiadach, drugie miejsce było dla nich obojga wielką niespodzianką, ale tym, co ucieszyło ich oboje dużo bardziej była owacja na stojąco, którą otrzymali po zakończeniu programu dowolnego.
Podczas przerwy między sezonami, Maksim doznał kontuzji barku, ale mimo to para kontynuowała treningi, rezygnując jedynie na pewien czas z wykonywania podnoszeń. Pierwsze zawody wygrali już w sierpniu, podobnie jak obie rundy Grand Prix, w których brali udział. W finale walka między nimi, a niemiecką parą Sawczenko/Szolkowy trwała do ostatnich sekund obu programów; różnica w ostatecznej punktacji była minimalna, ale Rosjanie musieli zadowolić się srebrem. Mistrzostwa Europy należały już jednak do nich i wydawało się, że są na doskonałej drodze do mistrzostwa świata…
Przebieg feralnego czempionatu w Nicei nadawałby się na scenariusz filmu. Wbrew przewidywaniom Tatiana i Maksim uplasowali się dopiero na ósmym miejscu po programie krótkim, w którym oboje upadli na lód. Za ten fakt obwiniali złe przygotowanie tafli, ale ich zastrzeżenia nie mogły zmienić punktacji. Powrócili jednak w programie dowolnym, zmotywowani bardziej niż kiedykolwiek. Pobili rekord życiowy i z ósmego przeskoczyli na drugie miejsce, a do upragnionego złota zabrakło im jedynie 0,11 punktu.
Kolejny sezon okazał się sprawdzianem nie tylko ich umiejętności sportowych, ale także wytrzymałości psychicznej i wzajemnego wsparcia. Po zwycięstwie w finale cyklu Grand Prix i zdobyciu drugiego tytułu mistrzów Rosji, w przededniu mistrzostw Europy, ojciec Maksima zmarł na nagły atak serca. W zaistniałych okolicznościach spodziewano się, że para zrezygnuje z udziału w turnieju, oni postanowili jednak spróbować – i wygrali. Oboje jednak przyznali, że ten start wiązał się z największym stresem i niepewnością w ich dotychczasowej karierze. O żadnej niepewności nie można już było jednak mówić, gdy w marcu zdobyli upragnione złoto mistrzostw świata. W Kanadzie nie mieli sobie równych, wyprzedzając parę z Niemiec o ponad 20 punktów… A kolejne igrzyska olimpijskie były coraz bliżej.
– Od 2006 roku marzyłem o Tatianie Wołosożar – przyznaje w autobiografii Trańkow, zaznaczając, że przez długie lata marzenie dotyczyło wyłącznie kwestii sportowych – i było powodem wybuchów zazdrości Marii Muchortowej. Gdy u progu sezonu 2010/2011 marzenie wreszcie się spełniło, ani Trańkow, ani Wołosożar nie podejrzewali, że zostaną parą nie tylko na lodowisku. Ona od siedemnastego roku życia była związana ze swoim partnerem z lodowiska, Stanisławem Morozowem, który po zakończeniu sportowej kariery został trenerem duetu Wołosożar – Trańkow. On od 2000 roku dzielił życie z Aleksandrą Nozik, łyżwiarką figurową, a potem akrobatką powietrzną. Mówi się zresztą, że miłość z lodowiska to początek końca sportowych sukcesów – trudno wszak nie przenosić na lód prywatnych historii, sporów i niedopowiedzeń. Pierwsze dwa lata wspólnych występów i dostrajania się do partnera były dla Maksima i Tatiany dość trudne i bez tego. Zbliżyły ich jednak okoliczności pozasportowe, szczególnie wspólny strach, gdy w drodze na Mistrzostwa Świata w Japonii w 2011 roku wylądowali w Kraju Kwitnącej Wiśni na kilka godzin przed katastrofalnym w skutkach trzęsieniem ziemi. Walka z żywiołem sprawiła, że sieci komórkowe straciły zasięg i przez kilka dni los łyżwiarzy pozostawał nieznany. Odnaleźli się w końcu jednak, cali, zdrowi i nieco bliżsi sobie niż przed pamiętnym czempionatem.
O ich romansie plotkowało się w kuluarach od 2012 roku, a plotki przybrały na sile, gdy mniej więcej równocześnie rozpadły się związki obojga. Para jednak utrzymywała życie prywatne z dala od dziennikarzy i stanowczo odmawiała informowania o wzajemnych stosunkach poza lodowiskiem. W sezonie olimpijskim zaś, znużeni narastającą falą doniesień, Wołosożar i Trańkow postanowili zakpić sobie ze wścibskich żurnalistów. Podczas specjalnej konferencji podczas Mistrzostw Europy 2014 w Budapeszcie Tatiana powitała dziennikarzy, informując: – Zebraliśmy się tu, aby ogłosić, że jesteśmy po słowie… Gdy wszystkim zgromadzonym zaparło dech z wrażenia, Maksim spokojnie dokończył: – …z nowym sponsorem.
Plotki jednak okazały się zawierać więcej niż tylko ziarno prawdy. Oficjalnie Trańkow wyznał miłość partnerce w nader romantycznych okolicznościach – w przededniu programu dowolnego na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi.
Igrzyska w Rosji nie niosły ze sobą jednak jedynie szczęścia w życiu osobistym. Maksim z Tatianą udowodnili bowiem po raz kolejny, że są mistrzowską parą sportową. Podczas pierwszego w historii olimpijskiego turnieju drużynowego w łyżwiarstwie figurowym stanowili jeden z filarów reprezentacji Rosji, mimo iż startowali jedynie w programie krótkim. Złoto w drużynie zmotywowało ich przed rozpoczęciem rywalizacji indywidualnej, w której nie dali rywalom żadnych szans – pomimo trzeciego miejsca w programie dowolnym ich przewaga nad srebrnymi medalistami wynosiła ponad osiemnaście punktów. Tym samym stali się pierwszymi łyżwiarzami w historii, którzy na igrzyskach olimpijskich zdobyli pierwsze miejsce zarówno w drużynie, jak i indywidualnie.
Po igrzyskach para postanowiła wziąć półtora roku przerwy, głównie ze względu na niedoleczoną kontuzję barku Maksima. W noworoczną noc 2014/2015, którą spędzali na urlopie na Bali, Trańkow oświadczył się ukochanej w basenie, a w sierpniu kolejnego roku odbył się w Moskwie huczny ślub. Wielu spodziewało się, że nowa droga życia łyżwiarzy oznacza koniec ich występów na zawodach. Jednak Wołosożar i Trańkow po raz kolejny zaskoczyli środowisko, wracając w wielkim stylu w sezonie 2015/2016, który rozpoczęli od zwycięstwa w Nebelhorn Trophy i triumfu w turnieju Grand Prix w Bordeaux, przerwanym po pierwszym dniu w związku z zamachami terrorystycznymi w Paryżu. Z drugiego Grand Prix, rozgrywanego w Japonii NHK Trophy, które miało zapewnić im udział w finale cyklu, para musiała się wycofać ze względu na kontuzję Tatiany. Powrócili jeszcze w sezonie na mistrzostwa Europy w Bratysławie, które pewnie wygrali, a także na rozgrywane w Bostonie mistrzostwa świata, w których jednak zajęli dopiero szóstą lokatę. Niedługo przed kolejnym sezonem para ogłosiła zawieszenie karier ze względu na ciążę Tatiany. W lutym 2017 roku Wołosożar urodziła córkę, Anżelikę.
Oficjalnie o zakończeniu sportowych występów Rosjanie poinformowali w 2018 roku, lecz ich życie nadal kręci się wokół łyżwiarskiego środowiska. Tatiana Wołosożar występuje w galach lodowych na całym świecie, w tym wraz z mężem w reżyserowanych przez znanego choreografa, Ilję Awierbucha, przedstawieniach „Romeo i Julia” oraz „Alicja w krainie czarów”. Maksim Trańkow natomiast stawia pierwsze kroki jako trener, opiekując się między innymi dawnymi rywalami, rosyjską parą sportową Jewgienija Tarasowa – Władimir Morozow. W 2018 roku wspólnie z innym byłym łyżwiarzem, Fiodorem Klimowem, otworzyli w Moskwie pub Kolpak, nazwany tak na cześć rodzinnego miasta Klimowa, Kołpina. W tym samym roku ukazała się w Rosji autobiografia Wołosożar i Trańkowa (choć należy zaznaczyć, że Tatiana ograniczyła się do napisania jednego rozdziału) pod tytułem „Dwie storony odnoj miedali” („Dwie strony jednego medalu”).
Foto: gettyimages.com