Sportowy kozak #6 za nami. Relacja i wideo z quizu

Data publikacji: 12 czerwca 2020, ostatnia aktualizacja: 6 kwietnia 2024.

Jakie miasto najczęściej organizowało finał Ligi Mistrzów? Który zawodnik wygrał Champions League z aż trzema różnymi klubami? Kto ma w dorobku trzy korony króla strzelców tych rozgrywek, ale ani jednego Pucharu Europy? Między innymi na takie pytania odpowiadali uczestnicy 6. edycji quizu na żywo online „Sportowy kozak”, która odbyła się 11 czerwca 2020 roku. Trójka najlepszych zgarnęła nagrody ufundowane przez sklep PodStadionem.pl oraz Wydawnictwo SQN.

„Sportowy kozak” to jedyny w Polsce sportowy quiz online na żywo, w którym razem z kibicami konkurują też eksperci oraz goście specjalni. W tej edycji wystąpili:

Patryk IdasiakZawód: Typer
Michał AbramekFC-Porto.pl
Błażej MałolepszyInterMediolan.com
Paweł LeńJuvePoland.com
Max KossowskiChelseaPoland.com
Adrian ZalewskiLFC.pl
Mateusz RzeszutkoAtleti.pl
Dawid FranekSportowyFanatyk.pl

W quizie wzięło udział łącznie kilkudziesięciu śmiałków. Kto zwyciężył i jaki wynik uzyskał? Tego dowiesz się z poniższej relacji wideo. Zachęcam do odpowiadania na pytania wspólnie z uczestnikami. Uwaga, dalsza część tekstu zawiera informacje na temat wyników, więc jeśli nie chcesz popsuć sobie zabawy, to przeczytaj ją dopiero po obejrzeniu wideo.

 

Choć na początku mieliśmy kilku liderów, to na czele stawki od początku do końca wytrzymał tylko Patryk Idasiak (Zawód: Typer) i to on z dorobkiem 1713 punktów został zwycięzcą quizu. Drugą lokatę wywalczył Adrian Gerula (1518 pkt.), a trzecie miejsce zajął etatowy ekspert „Sportowego kozaka” – Dawid Franek (SportowyFanatyk.pl), który zgromadził 1472 „oczka”.

Dosłownie o włos od podium uplasowali się natomiast użytkownicy ukryci pod nickami „FanRL9” (1451 pkt.) oraz „Mariano95” (1416 pkt.). Z zaproszonych ekspertów oprócz Patryka Idasiaka i Dawida Franka najlepiej wypadli natomiast: Max Kossowski (ChelseaPoland.com, szóste miejsce, 1121 pkt.), Michał Abramek (FC-Porto.pl, siódme miejsce, 1075 pkt.), Paweł Leń (JuvePoland.com, ósme miejsce, 1065 pkt.) oraz Błażej Małolepszy (InterMediolan.com, dziewiąte miejsce, 1060 pkt.).

Ogromne podziękowania dla wszystkich uczestników za udział! Gratuluję też odwagi, bo „Sportowy kozak” to zabawa o wysokim stopniu trudności i w pewnym stopniu weryfikacja wiedzy, chociaż wiadomo, że presja czasu robi swoje.

Po zakończeniu quizu tradycyjnie przepytałem kilku uczestników.

Gratuluję świetnego wyniku! Jak wrażenia po quizie? Które pytanie sprawiło Ci największy problem?

Patryk Idasiak (1. miejsce): Spoko. Prowadziłem od samego początku do końca, to chyba zasłużyłem! Dałem się zrobić w ciula z tym, kto wygrał Champions League jako trener i zawodnik. Zaznaczyłem na pewniaka Ancelottiego, a tutaj podpucha. To Ci wyszło.

Adrian Gerula (2. miejsce): Dziękuję bardzo! Jestem bardzo zadowolony z faktu, że udało mi się zająć takie wysokie miejsce, mając za rywali tylu piłkarskich ekspertów! To nie był mój pierwszy raz w „Sportowym Kozaku”, powiem nawet szczerze, że liczyłem, że w quizie o skokach wypadnę lepiej niż dziś, bo moja specjalność to raczej dyscypliny zimowe. Najtrudniejsze pytanie, jakie padło, to to, na którym stadionie finał LM odbywał się trzy razy. Na sam widok zdębiałem. Strzeliłem. I trafiłem dobrze. Miałem szczęście!

Dawid Franek (3. miejsce): Dziękuję za gratulacje. Wrażenia po quizie jak zwykle wspaniałe. Cieszę się, że znów udało mi się zmieścić na podium. Największe problemy sprawiło mi pytanie o to, które kluby brały udział najwięcej razy w fazie grupowej oprócz Barcelony i Realu Madryt.

Max Kossowski (6. miejsce): Największy problem sprawiło mi pytanie o Christo Stoiczkowa. Nigdy nie mogę zapamiętać, że zdobył Złotą Piłkę i dlatego mi to kompletnie wyleciało z głowy.

Michał Abramek (7. miejsce): Dzięki wielkie, jednak pewien niedosyt pozostał, bo na dwa lub trzy pytania powinienem odpowiedzieć właściwie. Zabawa była jednak ekscytująca i chciałbym podziękować za możliwość zmierzenia się z innymi fanami Ligi Mistrzów. Zaskoczyło mnie może nie tyle konkretne pytanie, co ogólny poziom trudności quizu.

Paweł Leń (8. miejsce): Świetna zabawa, dreszczyk emocji, ciekawa forma. Dobrze się bawiłem, dlatego gratulacje dla organizatora. A co do pytania, okazało się, że najciemniej pod latarnią. W nocy o północy obudzony, jako kibic Juventusu wiem, że przegraliśmy siedem finałów, mogę podać daty, strzelców, przeciwników. Ale dałem się podejść, przecież quiz dotyczył tylko Ligi Mistrzów, więc porażki z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych z Ajaksem i Hamburgerem SV się nie liczą. Zbyt szybko na pewniaka zaznaczyłem siedem i byłem w szoku, gdy zobaczyłem, że odpowiedź jest niepoprawna.

Błażej Małolepszy (9. miejsce): Jest lekki niedosyt, ale zabawa była przednia i przypomniały się czasy występów w Internet Football Quiz. Z przyjemnością wezmę udział w kolejnej piłkarskiej odsłonie. Najtrudniejsze pytanie? Nic specjalnie nie utkwiło mi w pamięci, chociaż zdarzało się strzelać.

Za kogo trzymasz kciuki w Lidze Mistrzów i skąd się wzięła ta sympatia?

Patryk Idasiak: Za Manchester City od ładnych kilkunastu lat. Nigdy nie lubiłem tych, którzy ciągle wygrywali, nie cierpię Lakersów i Man United, stąd ulokowanie sympatii na ich… opozycję. A, że Manchester później przejął szejk, a Clippersów Steve Ballmer, to już nie moja wina. Regularnie zacząłem śledzić City od 2008 roku, od ery pierwszych dzikich streamów. Byłem zauroczony w piłkarzu, który już dawno przepadł. Nazywał się Stephen Ireland. Wcześniej, gdy miałem 10-12 lat, moje „kibicowanie” opierało się na notowaniu z telegazety ile goli strzelił Anelka, do którego mam olbrzymi sentyment.

Adrian Gerula: Hmm… Chyba trochę Cię zaskoczę. Od pół roku uczę się języka serbskiego i trzymałem w tym sezonie kciuki za Crveną Zvezdę Belgrad. A teraz kibicuję Atalancie Bergamo, to prawdziwa rewelacja rozgrywek.

Dawid Franek: Trzymam kciuki za Juventus. Jest wiele powodów, dlaczego tak jest, ale najważniejszym z nich jest Alex Del Piero, który był jednym z moich ulubionych piłkarzy i przyciągnął mnie do tego klubu.

Max Kossowski: Kibicuję Chelsea. Tak się złożyło, że zacząłem ich wspierać od przegranego finału Ligi Mistrzów z Manchesterem United w 2008 roku. Był to pierwszy mecz The Blues, który obejrzałem i mogę powiedzieć, że od razu pokochałem ten zespół i kibicuję mu do dziś.

Michał Abramek: Kibicuję dwóm drużynom: FC Porto i Liverpoolowi. Ze Smokami sympatyzuję od pamiętnego sezonu 2010/2011, kiedy pod wodzą André Villasa-Boasa wygrali potrójną koronę i ustanowili przy tym wiele rekordów. Za The Reds trzymam kciuki, ponieważ moim ulubionym piłkarzem jeszcze z czasów dzieciństwa jest Fernando Torres i mimo, że Hiszpan dawno już na Anfield nie gra, to sympatia do klubu z Merseyside pozostała do dzisiaj.

Paweł Leń: Na to pytanie odpowiedź jest chyba jasna, jest to Juventus FC. Miłość rozpoczęła się w 1996 roku, od meczu Pucharu Interkontynentalnego z River Plate. Bramkę strzelił Alex Del Piero, niedługo później już nosiłem jego koszulkę jako ośmioletni chłopak i tak zostało do dziś. Co ciekawe, tego finału Ligi Mistrzów z 1996 wygranego akurat nie pamiętam, więc można powiedzieć, że całe życie czekam na to aż Juve wygra uszaty puchar.

Błażej Małolepszy: Jak łatwo się domyśleć, moje serce bije w kierunku Interu Mediolan. Nasz związek rozpoczął się na przełomie 1998 i 1999 roku, a bodźcem był artykuł w gazecie Bravo Sport. W Lidze Mistrzów Nerazzurri przygotowywali się wówczas do dwumeczu z Manchesterem United, który nie poszedł jednak po ich myśli.

Który finał Champions League najbardziej utkwił Ci w pamięci i dlaczego?

Patryk Idasiak: Nie pojadę tu sztampowo finałem, który wszyscy pamiętają, tylko moim ulubionym finałem z 2007 roku. Milan został upokorzony, ale bardzo szybko się podniósł i zrewanżował. To mi zaimponowało. Pippo Inzaghi show w Atenach. Wtedy Milan już nie miał Szewczenki, mówiło się, że są w tamtej edycji Ligi Mistrzów bez szans. A tu pyk, niespodzianka.

Adrian Gerula: Coś czuję, że nie będę odosobniony, jeśli powiem, że finał z 2005 roku. Wygrana Liverpoolu to podręcznikowy przykład tego, że w sporcie nigdy nie wolno tracić nadziei na poprawę losu. W sumie – tak jak w życiu.

Dawid Franek: Myślę, że nikogo nie zaskoczę i powiem, że najbardziej utkwił mi w pamięci finał Champions League z 2005 roku. W dodatku był to pierwszy finał, który oglądałem w życiu. W tym finale było wszystko co kocham, czyli dużo goli, zwroty akcji i rzuty karne.

Max Kossowski: Oczywiście, że ten z 2012 roku pomiędzy Bayernem a Chelsea. Mało kto się spodziewał, że ekipa Di Matteo dojdzie do finału, a jednak okazała się czarnym koniem rozgrywek. Sam mecz to była ogromna wojna nerwów. Z tyłu głowy miałem poczucie, że Bayern jest lepszą drużyną na boisku. Siedziałem pełne sto dwadzieścia minut ściskając koszulkę Drogby, w której oglądałem widowisko. Mój doping nie poszedł na marne, bo najpierw Iworyjczyk wyrównał stan gry pięknym strzałem głową, a w konkursie rzutów karnych przesądził o wygranej Chelsea. Była to jedna z najbardziej szczególnych chwil w moim życiu.

Michał Abramek: Wydaje mi się, że wybrałbym mecz na moskiewskich Łużnikach z 2008 roku, ponieważ był to pierwszy finał Ligi Mistrzów, który oglądałem. Mimo, że śledziłem to spotkanie z perspektywy neutralnego kibica, to do dzisiaj mam w pamięci poślizgnięcie się Johna Terry’ego przy decydującym karnym i radość ze zwycięstwa piłkarzy Manchesteru United.

Paweł Leń: 2017 rok, Cardiff, porażka z Realem. Czuliśmy się wtedy naprawdę mocni, mieliśmy niesamowity sezon w Lidze Mistrzów, bardzo silną ekipę. Byliśmy przekonani, że to jest nareszcie ten dzień. A tu nie dość, że mecz zakończył się klęską, to na dodatek ja oglądałem go w Turynie, na Piazza San Carlo, głównym placu miasta. Nie widziałem ostatniej bramki, bowiem około siedemdziesiątej minuty ktoś krzyknął coś o bombie i dwadzieścia tysięcy ludzi zaczęło uciekać w panice tratując się. W Europie panowała w tamtym czasie prawdziwa psychoza ataku terrorystycznego. Miało być święto, a mogło się skończyć drugim Heysel.

Błażej Małolepszy: Jako reprezentant InterMediolan.com, nie mogę wskazać innego meczu niż Inter – Bayern z 2010 roku. Szerszy komentarz wydaje się zbędny.

Pomiędzy trzech najlepszych zawodników rozdysponowane zostały takie oto nagrody:

1 x voucher na dowolnie wybraną piłkę nożną z oferty sklepu PodStadionem.pl;

1 x voucher o wartości 50 zł do sklepu PodStadionem.pl;

1 x  voucher na dwie dowolnie wybrane książki piłkarskie z oferty Wydawnictwa SQN.

piłki PodStadionem.pl

voucher PodStadionem.pl

Voucher SQN

Serdeczne podziękowania dla sponsorów!

Kolejna edycja „Sportowego kozaka” już za kilka tygodni. Tym razem sprawdzę waszą wiedzę o Chicago Bulls 1984-1998! Informacji na ten temat wypatrujcie na LegendySportu.pl oraz na Facebooku.

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *