Spis treści
Data publikacji: 13 lutego 2019, ostatnia aktualizacja: 9 kwietnia 2024.
– Nie potrafię siedzieć bezczynnie i nawet w domu przed telewizorem zajmuję się dodatkowo rękodziełem. Najgorszy dla mnie był zawsze czas tuż przed zawodami, spędzany bezproduktywnie w hotelu. To było pięć lub sześć godzin, podczas których myślałam sobie tylko: „Co ja tu robię? Tego się nie da wytrzymać!”. W takich chwilach zawsze tęskniłam za domem, a dzień przed powrotem miałam już spakowaną torbę – mówi Magdalena Neuner, trzykrotna medalistka olimpijska i trzykrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli w biathlonie.
Usportowiona
Lena, jak ją zdrobniale nazywają, przyszła na świat 9 lutego 1987 roku w Garmisch-Partenkirchen jako drugie z czworga dzieci Paula i Margit Neunerów. Rodzina do dziś mieszka natomiast w pobliskim Wallgau w otoczeniu pięknej, bawarskiej przyrody.
– Już jako dziecko uwielbiałam aktywność ruchową na świeżym powietrzu – opowiada. – Próbowałam swoich sił w sportach takich jak narciarstwo alpejskie, tenis czy narciarstwo biegowe. W wieku dziewięciu lat zdałam sobie sprawę z tego, że największą przyjemność sprawia mi to ostatnie oraz biathlon. Byłam autentycznie zafascynowana połączeniem biegania ze strzelaniem.
Talent czystej wody
Eksplozja talentu Magdaleny Neuner miała miejsce w latach 2004-2006, kiedy to niemiecka biathlonistka sięgnęła po aż pięć złotych medali mistrzostw świata juniorów. Niedługo później zaczęła rywalizować o Kryształową Kulę i krążki „dorosłego” czempionatu.
– Gdy miałam szesnaście lat, zostałam powołana do niemieckiej kadry C – wspomina. – Od tamtej chwili moja kariera nabrała rozpędu. Wywalczyłam kilka razy tytuł mistrzyni świata juniorów, a w wieku osiemnastu lat zadebiutowałam w Pucharze Świata. W sezonie 2006/07 byłam już pełnoprawną członkinią reprezentacji Niemiec, a w 2007 roku podczas mistrzostw świata w Anterselvie wywalczyłam trzy złote medale.
Pierwsza Kryształowa Kula
Od momentu sukcesów we Włoszech kariera Leny zaczęła się toczyć w niesamowitym wręcz tempie. W sezonie 2007/08 Niemka sięgnęła po swoją pierwszą Kryształową Kulę, okraszoną Małymi Kryształowymi Kulami za bieg masowy i sprint, a w lutym 2009 roku z mistrzostw świata w Östersund wróciła ze złotymi medalami w biegu masowym, sztafecie oraz sztafecie mieszanej.
– Od 2008 roku musiałam nieustannie mierzyć się z oczekiwaniami – tłumaczy. – Najpierw trzeba było udowodnić, że te trzy medale mistrzostw świata nie były przypadkowe, a po pewnym czasie chodziłam już jak zombie. Doszło to tego, że po czempionacie w Östersund poczułam ulgę zamiast radości. Z tego względu zdecydowałam się rozpocząć współpracę z psychologiem. To nie jest tak, że psycholog pomaga tylko osobom z problemami natury psychicznej. Sesje odbywały się raz w tygodniu i pomogły mi w osiągnięciu równowagi oraz w wydobyciu z siebie całego potencjału.
Druga Kryształowa Kula i dominacja
W kampanii 2008/09 Neuner w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata ustąpiła Helenie Jonsson i musiała się zadowolić jedynie Małą Kryształową Kulą za bieg indywidualny, ale kolejne zmagania to już całkowita dominacja Leny, która zgarnęła Kryształową Kulę, dwie Małe Kryształowe Kule (bieg masowy oraz bieg pościgowy), złoto w sztafecie mieszanej podczas mistrzostw świata w Chanty-Mansyjsku i… trzy medale igrzysk olimpijskich w Vancouver (złote w biegu pościgowym i biegu masowym oraz srebro w sprincie).
– Wiedziałam, jak wiele kibice ode mnie oczekują, ale nie wpłynęło to negatywnie na moją postawę – zauważa. – Wydaje mi się, że wewnętrzny spokój był moim największym atutem i jednym z głównych powodów moich sukcesów w Vancouver. Mentalne przygotowania do tych startów czyniłam już od dłuższego czasu. Wiedziałam na co mnie stać, a do zawodów podeszłam z jednej strony na luzie, a z drugiej w pełni skoncentrowana na strzelaniu.
Mroki sławy
Popularność Leny w ojczyźnie po rywalizacji w Vancouver biła wszelkie rekordy. Tuż po lądowaniu w Monachium sportsmenka przeżyła mały szok. Myślała, że po czterech tygodniach rozłąki będzie mogła od razu przytulić rodziców i chłopaka, lecz nie było na to szans, ponieważ fotoreporterzy prawie ją stratowali.
– Omal nie doszło wtedy do bójki, a ja stałam ze łzami w oczach, dwadzieścia metrów od najbliższych mi osób – wspomina. – To jest właśnie ciemna strona sławy. Na szczęście już po wszystkim moi menadżerowie zadbali o to, żeby nie przybyło mi obowiązków. Jeśli chodzi o występy w telewizji, to sama decyduję kiedy i na co mam ochotę. Nie należę do osób, które minimum raz w tygodniu muszą się gdzieś pojawić, ponieważ jako aktywna zawodniczka miałam w ciągu tygodnia tylko jeden dzień wolny i bardzo sobie ten komfort ceniłam.
Dobra koleżanka
Co ciekawe, Lena w Kanadzie miała ogromną szansę na cztery medale, lecz postanowiła zrezygnować z udziału w sztafecie na rzecz koleżanki z reprezentacji. Będąc na jej miejscu niewielu sportowców zdecydowałoby się na podobny gest, a większość osób z otoczenia Magdaleny przez długi czas nie potrafiło zrozumieć tej decyzji.
– Moi rodzice również długo nie potrafili tego pojąć – wraca do tamtych chwil. – Pytali: „Dlaczego rezygnujesz z takiej szansy?”. Ja jednak nie jestem Ole Einarem Björndalenem i nie ma dla mnie większego znaczenia czy mam trzy złote medale, czy dwa. Wielu nie może tego zaakceptować, ale moim celem było zostanie mistrzynią olimpijską, więc nawet posiadając jeden złoty krążek byłabym szczęśliwa. Ole natomiast pragnął wygrywać wszystko co się da. Ja nie miałam takiego instynktu kanibala. Być może powinnam go mieć, ale nie miałam. Wiedziałam, że jeśli wystartuję w tej sztafecie, to ktoś wróci do domu z igrzysk niezadowolony. Decyzja o rezygnacji nie była łatwa, lecz wesołe miny wszystkich koleżanek z reprezentacji sprawiły, że czułam się lepiej niż czułabym się z kolejnym złotym medalem na szyi.
Trzecia Kryształowa Kula
Zwycięską passę Neuner kontynuowała w kolejnych latach. W sezonie 2010/11 zdobyła Małą Kryształową Kulę za sprint oraz trzy złote krążki MŚ w Chanty-Mansyjsku (sprint, bieg masowy i sztafeta), a zmagania 2011/12 przyniosły jej trzeci triumf w „generalce” PŚ, okraszony Małą Kryształową Kulą za sprint i dwoma złotymi krążkami mistrzostw świata w Ruhpolding (sprint i sztafeta). Ogromny talent połączony z miłą aparycją sprawił, że Niemce momentami trudno było odciąć się od fanów i dziennikarzy chociaż na chwilę.
– Niektóre reakcje fanów są przesympatyczne, ale ja chcę być po prostu zwykłą Magdaleną, a w pewnym momencie nie mogłam być sobą nawet w domu – żali się. – Wyjście do sklepu po mleko stało się problematyczne, ponieważ nagle stawałam się atrakcją turystyczną. Ja rozumiem, że bez fanów nie byłoby sportowców, ale są granice, których przekraczać nie wolno, bo wtedy popularność staje się dla człowieka przytłaczająca. Mój dom to moja twierdza i mam tam prawo do prywatności. W międzyczasie jest jednak mnóstwo okazji do spotkań z kibicami.
Przedwczesny koniec kariery
Sportowa rywalizacja na najwyższym poziomie ma swoją cenę. Ciągłe podróże, wszechobecny stres i niedobór wolnego czasu potrafią niejednemu dać w kość i nie każdy jest w stanie żyć w takim tempie przez wiele lat. Magdalena Neuner w wieku dwudziestu pięciu lat czuła się już w pełni spełnioną sportsmenką, a jeszcze przed startem sezonu 2011/12 oznajmiła, że będzie on dla niej ostatnim w roli profesjonalistki.
– Skończenie z profesjonalnym uprawianiem biathlonu dało mi w życiu przede wszystkim więcej wolnego czasu – tłumaczy. – Jak już wspomniałam, jako aktywna zawodniczka nie czułam się zniewolona, ale musiałam przestrzegać planu treningowego, wypełniać obowiązki wobec sponsorów i mierzyć się z oczekiwaniami kibiców. Moja pierwsza myśl po przejściu na emeryturę to: „Wow! Teraz wreszcie sama mogę decydować, co robię, jak to robię i w jakim tempie”. Oczywiście mój grafik nadal jest dość napięty, ale w tej chwili mam nad nim większą kontrolę.
Sportowy dorobek i życie prywatne
Magdalena Neuner na najwyższym poziomie rywalizowała na biathlonowych trasach przez zaledwie siedem sezonów, ale lista jej największych sukcesów jest imponująca: trzy medale olimpijskie (w tym dwa złote), trzy Kryształowe Kule (trzydzieści cztery zwycięstwa w zawodach cyklu), siedem Małych Kryształowych Kul oraz siedemnaście krążków mistrzostw świata (w tym dwanaście złotych). Jej profesjonalna kariera trwała bardzo krótko, lecz Niemka nigdy nie żałowała, że prawdopodobnie najlepsze lata swojego życia poświęciła na treningi i starty w zawodach.
– Nigdy nie miałam takiej myśli, że zawodowy sport pochłonął najlepsze lata mojego życia. Trenować na poważnie zaczęłam już w wieku dziewięciu lat, ale nigdy nie czułam się źle z tego powodu. Oczywiście czasem przyjaciele pytali mnie czy gdzieś z nimi wyskoczę, czy muszę trenować, ale ja lubiłam te treningi, szczególnie latem. Wtedy doceniałam fakt, że mogę biegać po lesie, zamiast siedzieć w biurze.
Magdalena Neuner w marcu 2014 roku wyszła za kolegę ze szkolnej ławki – Josefa Holzera. Niedługo później legendarna biathlonistka urodziła córkę i swój wolny czas zaczęła poświęcać przede wszystkim rodzinie. Do sportowej rywalizacji nie planuje już wracać, ale rozważa podjęcie w przyszłości pracy trenerki.
Foto: gettyimages.com