Riddick Bowe – upadek mistrza

Riddick Bowe

Data publikacji: 30 stycznia 2019, ostatnia aktualizacja: 9 kwietnia 2024.

– Moja pierwsza styczność z boksem to fascynacja Muhammadem Alim. Uwielbiałem sposób w jaki się wypowiadał i to jak radził sobie w ringu. Dzięki niemu zainteresowałem się tym sportem. Po prostu kochałem jego styl – opowiada Riddick Bowe, bokserski mistrz świata czterech organizacji w wadze ciężkiej oraz srebrny medalista olimpijski.

Trudne dzieciństwo

„Big Daddy”, jak zaczęto go później nazywać, przyszedł na świat 10 sierpnia 1967 roku w Brooklynie jako dwunaste z trzynastu dzieci Dorothy Bowe, która swoje pociechy wychowywała samotnie. Okolica, w której mieszkała rodzina, delikatnie mówiąc nie należała do najciekawszych, w efekcie czego niemal wszystkie dzieciaki wpadły w złe towarzystwo niestroniące od narkotyków i kradzieży.

– W siódmej klasie mieliśmy do napisania esej – wspomina. – Nauczyciel przed zabraniem się do pracy nakazał nam między sobą porozmawiać i wtedy pewien bałwan, który nazywał się Darryl Lane, stwierdził że Muhammad Ali jest frajerem, Joe Frazier to prawdziwy wojownik, a jeśli uważam inaczej, to też jestem frajerem. Poprzedniej nocy akurat oglądałem „Cooley High”, więc pozostało mi tylko zrobić inteligentną minę i  gestykulując à la Cole Chief z filmu wypalić w jego kierunku: „Cóż, twoja mama musiała naprawdę to lubić”. Cała klasa wybuchła wówczas śmiechem, a my zaczęliśmy się bić. Podszedł do mnie niczym Joe Frazier, a ja przywaliłem mu pięścią w twarz jak Muhammad Ali.

Riddick miał wielkie szczęście, iż nie podążył w życiu śladami swojego rodzeństwa. Po szkolnej bójce zamiast srogiej kary otrzymał szansę rozładowania energii poprzez treningi bokserskie. Wszystko dzięki jego nauczycielce – pani Hill.

– Powiedziała, że jestem całkiem niezły w te klocki i zapytała czy może w moim imieniu zadzwonić do kilku sal treningowych – opowiada. – Bed-Stuy Boxing Association zmieniło moje życie. Otrzymałem od tego stowarzyszenia pozwolenie na treningi, lecz moja mama nie chciała go podpisać. Strasznie wtedy płakałem, ale na szczęście moja starsza siostra, Karen, podrobiła podpis i w tamtej chwili trafiłem do świata boksu.

Srebro olimpijskie

Na amatorskim ringu „Big Daddy” stał się prawdziwym dominatorem. Jako siedemnastolatek znokautował Jamesa Smitha po zaledwie czterech sekundach walki. Dzięki swojej fenomenalnej postawie Amerykanin w 1988 roku wystąpił na igrzyskach olimpijskich w Seulu, skąd przywiózł srebrny medal. Pojedynek o złoto przegrał w dość kontrowersyjnych okolicznościach z Lennoxem Lewisem. Sędzia w pierwszej rundzie odjął Riddickowi punkt za domniemane trzecie uderzenie głową, a w drugiej reprezentant USA był dwa razy liczony i choć po drugim liczeniu do ośmiu wydawało się, że jest zdolny do dalszej walki, to arbiter przerwał pojedynek.

– Trenowałem w klubie i przechodząc przez kolejne kategorie wiekowe zdałem sobie sprawę z tego, że pewnego dnia mogę zostać mistrzem – mówi. – To uczucie dawało mi w ringu niesamowitą swobodę. Wielu chłopaków miało o wiele większe doświadczenie ode mnie, ale pokonywałem ich tak jakbym trenował boks od równie długiego czasu lub nawet jeszcze dłużej.

Śmierć siostry i przejście na zawodowstwo

Miesiąc przed igrzyskami siostra Riddicka, Brenda, została śmiertelnie ugodzona nożem podczas napadu rabunkowego, a gdy „Big Daddy” walczył z Lewisem, jego starszy brat, Henry, umierał właśnie na AIDS. Przejście na zawodowstwo i zarobienie dużych pieniędzy wydawało się dla Bowe’a jedyną szansą na wyrwanie się z toksycznego środowiska. Do sukcesów miał go poprowadzić Eddie Futch, który trenował wcześniej czterech z pięciu pogromców Muhammada Alego.

– Eddie nakazał mi wstawać o określonej porze i wykonywać opracowany przez niego program treningowy – wspomina. – Pewnego dnia oznajmił mi, że musi wyjechać, a ja miałem każdego dnia działać według nakreślonego planu. Robiłem co chciał, a gdy pewnego razu biegłem stromym wzgórzem, na końcu trasy spotkałem Eddiego siedzącego w swojej ciężarówce. To był po prostu jego sposób na przetestowanie mojego zaangażowania. Test zaliczyłem, bo po nim Futch był już pewien, że chce mnie mieć pod swoimi skrzydłami.

Pasy IBF, WBA i WBC oraz trylogia z Holyfieldem

„Big Daddy” na zawodowym ringu zadebiutował 6 marca 1989 roku, pokonując przez techniczny nokaut Lionela Butlera. W grudniu młody pięściarz miał na koncie już trzynaście wygranych pojedynków, a następnie rozprawił się z m.in. z byłym mistrzem świata WBC – Pinklonem Thomasem. 1991 rok przyniósł natomiast triumf Bowe’a nad złotym medalistą olimpijskim z Los Angeles, Tyrellem Biggsem, oraz dość kontrowersyjne zwycięstwo na punkty z Tonym Tubbsem. Chłopak z Brooklynu cieszył się coraz większą renomą, więc po pokonaniu Pierre’a Coetzera zmierzył się 13 listopada 1992 roku w Las Vegas z Evanderem Holyfieldem. Stawką pojedynku były pasy mistrza świata wagi ciężkiej IBF, WBA oraz WBC. Bowe wygrał tamtą walkę na punkty po jednogłośnej decyzji sędziów. Dwanaście miesięcy później doszło do rewanżu, w którym arbitrzy orzekli zwycięstwo Holyfielda. Trzecia walka pomiędzy tymi dwoma jegomościami odbyła się natomiast w listopadzie 1995 roku. Stawką starcia nie był już jednak żaden pas mistrzowski, a ze zwycięstwa przez TKO mógł cieszyć się Bowe.

– Mój najtrudniejszy przeciwnik w karierze to bez wątpienia Evander Holyfield – twierdzi. – Potrafił mnie rozszyfrować i zawsze szukał okazji do kontrataku. Starcia z nim to były wspaniałe pojedynki, takie prawdziwe bokserskie szachy. „The Real Deal” charakteryzował się też ponadprzeciętną determinacją. Był mniejszy niż większość ciężkich i przez to ciągle chciał coś komuś udowodnić. Gdyby była taka możliwość, to chciałbym się z nim zmierzyć po raz czwarty, ale nie wiem czy po tej walce byłoby 3-1 dla mnie, czy Evander wyrównałby stan rywalizacji na 2-2.

Choć w trzecim starciu z Holyfieldem Bowe nie rywalizował o żaden tytuł, to wcześniej w fenomenalnym stylu sięgnął po pas WBO, posyłając na deski Herbiego Hide’a. Kilka miesięcy później obronił trofeum nokautując Jorge’a Luisa Gonzáleza, a następnie zrzekł się tytułu.

– Mój najlepszy czas to pojedynek z Gonzálezem i pierwsza walka z Holyfieldem – ocenia. – Dlaczego tak wysoko stawiam to pierwsze starcie? Cóż, González najpierw pokonał mnie wśród amatorów, a następnie obraził pod prysznicem. To wszystko bardzo mnie zmotywowało do zaserwowania mu lekcji prawdziwego boksu.

Bowe vs. Gołota

Rok 1996 przyniósł dwa starcia Bowe’a z Andrzejem Gołotą. Riddick w ringu potrafił cuda, ale pomiędzy walkami prowadził się fatalnie, co miało odzwierciedlenie w jego wadze oraz formie fizycznej. Przed pierwszym pojedynkiem „Big Daddy” ważył aż sto czternaście kilogramów, czyli najwięcej w swojej dotychczasowej karierze. W efekcie tego w ringu był ospały i wyraźnie nie radził sobie z agresywnym stylem „Andrew”, który jednak okazał się… zbyt agresywny. Prowadzący wyraźnie na punkty Gołota zaczął bić rywala poniżej pasa, za co w czwartej i szóstej rundzie stracił po punkcie, a gdy w siódmej odsłonie sytuacja się powtórzyła, sędzia przerwał pojedynek i zdyskwalifikował Polaka. W nowojorskiej Madison Square Garden doszło do bójki pomiędzy obozami obu pięściarzy, więc rewanż rozegrano już pięć miesięcy później w Atlanic City. Tam historia zatoczyła koło. „Big Daddy” otrzymywał od „Andrew” potworny oklep, przyjmując na głowę ponad trzysta ciosów i zaliczając dwa nokdauny. Nawet nokdaun na Polaku w czwartej odsłonie nie zdołał przyćmić jego fatalnej dyspozycji. I ten pojedynek jednak Riddick wygrał, gdyż Gołota znów nie potrafił utrzymać nerwów na wodzy, uderzając rywala w tył głowy, z byka oraz poniżej pasa, za co na kilka sekund przed końcem dziewiątej rundy został zdyskwalifikowany.

– Nie doceniłem Gołoty – mówi. – Miałem wrażenie, że dzięki mojemu doświadczeniu, sile oraz posturze wygram te walki bez większych problemów. Te dwa pojedynki to najboleśniejsze momenty w mojej karierze. Oba te starcia potoczyły się całkowicie nie po mojej myśli. Czułem się trochę jak Muhammad Ali po walce z Larrym Holmesem.

Niedoszły rewanż z Lewisem

Walki z Andrzejem Gołotą miały przywrócić Riddickowi dawny blask, lecz obnażyły jedynie jego słabości i odcisnęły spore piętno na zdrowiu. Amerykanin w wieku dwudziestu dziewięciu lat miał problemy z wysławianiem się oraz zmagał się z ciągłymi zmianami nastroju. Jeszcze przed starciami z „Andrew” marzył o pojedynku z Lennoxem Lewisem, ale w 1997 roku nie było na to już żadnych szans. Ta pierwsza i jak się okazuje jedna realna okazja rewanżu za igrzyska w Seulu pojawiła się po pierwszym starciu Bowe’a z Holyfieldem, lecz wówczas „Big Daddy” zrzekł się tytułu WBC, do którego „The Lion” pretendował.

– Lennox Lewis tak naprawdę nigdy nie chciał ze mną walczyć – twierdzi. – Gdy były robione podchody do naszego starcia, zażądał takiej samej gaży jak moja, a ja jako panujący mistrz świata nie mogłem się na to zgodzić. Nikt na moim miejscu nie zaakceptowałby takich warunków, a on doskonale o tym wiedział, dzięki czemu miał wymówkę, żeby nie wychodzić ze mną do ringu.

Przerwa od boksu i pobyt w więzieniu

Po dwóch ringowych wojnach z Gołotą Amerykanin wziął aż ośmioletni rozbrat z zawodowym ringiem. Stwierdził, że pójdzie do wojska i rzeczywiście to zrobił, lecz w reżimie wytrwał tylko przez kilka dni, a jego upadek trwał dalej. Apogeum przyszło w lutym 1998, kiedy to uprowadził swoją żonę Judy oraz piątkę dzieci. Wcześniej kobieta od niego odeszła, a on pojechał do jej domu w Cornelius w Karolinie Północnej i przy użyciu noża, kajdanek, taśmy klejącej oraz gazu pieprzowego zmusił całą szóstkę do pojechania z nim do jego domu w Fort Washington w stanie Maryland. W trakcie porwania Riddick ugodził żonę nożem w klatkę piersiową, a cała akcja zakończyła się udaną interwencją policji w South Hill w Wirginii. Sprawa miała oczywiście swój finał w sądzie. Bokser najpierw został skazany na zaledwie 30 dni więzienia, a za czynnik łagodzący sędzia przyjął wyniki badań lekarskich pięściarza, według których cierpiał on na trwałe uszkodzenie przedniego płata mózgu. Wyrok ten jednak został później uchylony i pięściarz spędził za kratkami 18 miesięcy.

– Zrobiłem coś, czego nigdy nie powinienem był zrobić – mówi. – To był błąd, którego bardzo żałuję. Nigdy więcej nie zrobię czegoś podobnego, ale po prostu kochałem tę kobietę i dzieci. Byłem zrozpaczony i zwyczajnie chciałem znów być z nimi.

Bankrut

Luksusowe domy, sportowe auta, pomoc rodzinie i przyjaciołom oraz działalność charytatywna kosztują, a gdy się nie zarabia, kupka pieniędzy zmniejsza się w ekspresowym tempie. Szczególnie, gdy ma się nieodpowiednich doradców. W latach 2004-2008 „Big Daddy” stoczył jeszcze trzy wygrane pojedynki z marnej klasy rywalami, lecz i to nie uchroniło go przed ogłoszeniem bankructwa we wrześniu A.D. 2005. Jego ostateczny rekord na zawodowym ringu to 43 zwycięstwa i 1 porażka. W 2015 roku Riddick Bowe został włączony do Międzynarodowej Galerii Sław Boksu.

Foto: gettyimages.com

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *