Spis treści
Data publikacji: 18 lipca 2019, ostatnia aktualizacja: 9 kwietnia 2024.
– Do treningów najbardziej motywował mnie smak zwycięstwa, który jest czymś niepowtarzalnym. Triumf to jednak tylko krótka chwila, a przygotowanie do niego zajmuje mnóstwo czasu – opowiada Aleksander Popow – dziewięciokrotny medalista olimpijski w pływaniu.
Sportowe dzieciństwo
„Car Kraula”, jak go z wiadomych względów nazywają, przyszedł na świat 16 listopada 1971 roku w radzieckim mieście Swierdłowsk-45 (dziś Lesnoj) jako syn Władimira i Walentiny. W szkole nie należał do orłów, gdyż zamiast do książek, bardziej ciągnęło go do sportu, ale nie miał też problemów z przechodzeniem z klasy do klasy.
– Swierdłowsk-45, gdzie się urodziłem, jest miastem zamkniętym – opowiada. – Dlatego też miałem bardzo spokojne dzieciństwo. Lokalizacja oraz izolacja mają duży wpływ na to, że tamtejsze dzieci z jednej strony mogą czuć się bezpiecznie, a z drugiej są bardziej zdyscyplinowane. Obecnie nie odwiedzam tamtych stron zbyt często, ale przynajmniej raz w roku staram się tam pojawić, żeby spotkać się z rodziną.
Młody Aleksander chodził do szkoły sportowej w swoim rodzinnym mieście, a pływaniem zainteresował się dzięki ojcu, który kazał mu uczęszczać na basen pomimo tego, że chłopak bał się wody. Początkowo Popow specjalizował się w stylu grzbietowym.
– Wszystko zaczęło się dość banalnie – wspomina. – W tamtych czasach rodzice niemal obowiązkowo zapisywali swoje dzieci do sekcji sportowych. W ten sposób wylądowałem na pływalni. Miałem wówczas siedem lat, więc aktywność sportową oczywiście łączyłem z nauką. Z biegiem czasu zacząłem się coraz bardziej angażować w pływanie, co sprawiło, iż regularnie ćwiczyłem pod okiem trenera.
Młody pływak
„Car Kraula” pierwsze znaczące sukcesy zaczął odnosić jako nastolatek i wtedy zrozumiał, że z tą dyscypliną warto związać swoje dalsze życie. Wcześniej Aleksander jak niemal każdy chłopak w jego wieku miał zupełnie inne plany, ale dziś na pewno nie czuje rozczarowania z powodu, iż nie udało mu się ich zrealizować.
– Tak jak większość rówieśników marzyłem o zostaniu astronautą lub pilotem, ale sport wywrócił wszystko do góry nogami – tłumaczy. – Nie oznacza to jednak wcale, że droga do zostania zawodowym sportowcem jest usłana różami. Żeby coś osiągnąć, trzeba każdego dnia ciężko nad sobą pracować. Krew, pot i łzy.
W pierwszej fazie przygody z pływaniem „Car Kraula” był prowadzony przez klubową trenerkę ze swojego miasta – Galinę Witman. Jako szesnastolatek pływał sto metrów stylem grzbietowym w czasie poniżej minuty, a tuż po igrzyskach olimpijskich w Seulu w 1988 roku dowiedział się, że jest w planach coacha kadry narodowej, Giennadija Tureckiego, na kolejne olimpijskie zmagania. Trener czuł, że Popow prezentował już odpowiedni poziom, żeby rywalizować w Korei Południowej, lecz postanowił dać mu spokojnie dojrzeć, by za cztery lata mógł pokazać pełnię swoich możliwości.
– Utalentowani trenerzy i nauczyciele dostrzegają potencjał drzemiący w dziecku i potrafią odpowiednio pokierować rozwojem tego potencjału – mówi. – Chodzi mi zarówno o trenerów i nauczycieli w tradycyjnych szkołach, jak i placówkach sportowych oraz przede wszystkim o trenerów opiekujących się zawodnikami na dalszym etapie przygody ze sportem.
Pierwsze znaczące sukcesy
Pod skrzydłami Tureckiego Aleksander znalazł się ostatecznie we wrześniu 1990 roku. Zgodnie z zarządzeniem szkoleniowca przestawił się na styl dowolny, a niedługo później podążył jego śladem do Australii, gdzie pływacy mieli zdecydowanie lepsze warunki do treningów. W sierpniu A.D. 1991 podczas mistrzostw Europy w Atenach Popow sięgnął po złoty medal na 100 metrów stylem dowolnym oraz dwa złote krążki w sztafetach: 4×100 m kraulem i 4×100 m stylem zmiennym.
– Wszędzie czułem się dobrze, a wszystkie moje przeprowadzki były związane z pracą – opowiada. – Życie sportowca jest dość monotonne: rano trening, później odpoczynek, wieczorem trening i znów odpoczynek. Mieszkałem w Australii przez długi czas i udało mi się tam zaadaptować oraz zrozumieć tamtejszy styl życia. Szybko zadomowiłem się również w Szwajcarii. Oczywiście Europejczycy z Zachodu są zupełnie inni niż my – bardziej wyluzowani i nie reagują tak silnie na zmiany w społeczeństwie oraz gospodarce.
Barcelona 1992
Latem 1992 roku podczas igrzysk olimpijskich w Barcelonie „Car Kraula” dołożył do swojej kolekcji cztery ważne krążki: złote na 50 i 100 metrów kraulem oraz srebrne w sztafetach 4×100 metrów stylem dowolnym i zmiennym. W tej pierwszej konkurencji finiszował przed Mattem Biondim i Tomem Jagerem z USA w czasie 21,91, co było nowym rekordem olimpijskim.
– Z osiąganiem dobrych wyników jest jak ze wspinaczką na Mount Everest – tłumaczy. – Za pierwszym razem nie wejdziesz na szczyt. Najpierw musisz wejść na pięć tysięcy metrów i zejść, później na sześć tysięcy i zejść… Nie masz do dyspozycji helikoptera, a tylko swoje własne ręce i nogi. Tak samo jest z olimpijskim podium, na które nie da się wskoczyć z marszu. Wykres przedstawiający drogę do wyników z pierwszych miejsc listy nigdy nie jest poziomą linią.
Rekordzista świata
Na mistrzostwach Europy w Sheffield (1993) i w Wiedniu (1995) Aleksander Popow święcił triumfy we wszystkich konkurencjach, w których zdobywał medale w Barcelonie, a podczas mistrzostw świata w Rzymie (1994) „Car Kraula” dokładnie skopiował osiągnięcia ze stolicy Katalonii. Jak widać po notowanych wynikach, trener Giennadij Turecki postąpił właściwie, kiedy postanowił nie zabierać nastoletniego Popowa na igrzyska olimpijskie do Seulu, żeby dać mu trochę czasu na okrzepnięcie. W czerwcu 1994 roku w Monte Carlo Popow ustanowił też swój pierwszy rekord świata – 48,21 na 100 metrów kraulem.
– W sporcie nie ma drogi na skróty – twierdzi. – Jeśli zaczniesz od dużego obciążenia i wysokiej intensywności, to twoja przygoda ze sportem potrwa od roku do maksymalnie dwóch i pół. Aby ciało mogło nauczyć się optymalnie pracować, konieczne jest zbudowanie procesu treningowego nieco inaczej. Takie wnioski wyciągnięto już dawno temu.
Atlanta 1996
Latem 1996 roku podczas igrzysk olimpijskich w Atlancie „Car Kraula” obronił swoje tytuły na 50 i 100 metrów stylem dowolnym, stając się pierwszym pływakiem od czasów Johnny’ego Weissmullera, który dokonał tej sztuki. Reprezentantowi Rosji udało się to pomimo tego, że zaledwie kilka tygodni wcześniej został pchnięty nożem na ulicach Moskwy, po czym przeszedł operację nerki i płuca. Tamte wydarzenia wpłynęły na to, że Aleksander wkrótce przyjął chrzest w kościele prawosławnym i ożenił się ze swoją partnerką – Darią.
– Zawsze szedłem własną drogą i nie starałem się nikogo naśladować – tłumaczy. – Byli ludzie, od których się uczułem, ale zawsze miałem swoją wizję jak wykorzystać te nauki. Techniki, filozofii czy strategii można się nauczyć od innych, ale trzeba potrafić to wszystko zoptymalizować pod siebie. Podążanie wydeptaną ścieżką nie jest zbytnio interesujące. Co innego podążanie dziewiczym szlakiem, by od czasu do czasu się zatrzymać w celu opracowania planu dalszych działań.
Kolejne sukcesy
W latach 1997 (Sewilla) i 2000 (Helsinki) podczas mistrzostw Starego Kontynentu „Car Kraula” tradycyjnie zgarnął cztery krążki z najcenniejszego kruszcu w swoich koronnych konkurencjach, ale w 1999 roku w Stambule wraz z kolegami z kadry musiał uznać wyższość Pietera van den Hoogenbanda i reprezentacji Holandii. Gorzej Rosjaninowi poszło też na mistrzostwach świata w Perth (1998), gdzie złoto na 50 metrów stylem dowolnym przegrał z Amerykaninem Billem Pilczukiem, a w sztafetach musiał się zadowolić tylko brązem na 4×100 m kraulem. Triumfował za to na „setkę” dowolnym przed Michaelem Klimem i Larsem Frölanderem, a w czerwcu 2000 roku podczas kwalifikacji olimpijskich w Moskwie ustanowił nowy rekord świata na 50 metrów kraulem – 21,64.
– W ogóle nie zwracałem uwagi na rywali – zarzeka się. – Miałem swoje cele i zadania do wykonania. Nie obchodziło mnie to, co myśleli sobie moi przeciwnicy. W sporcie trzeba być czasem egoistą. Należy skupiać się przede wszystkim na samodoskonaleniu się, co powinno skutkować poprawą wyników. Jeśli trener lub sportowiec czuje siłę, by szturmować rekordy świata, trzeba koniecznie przejść do czynów. Wtedy reszta społeczności pływackiej zaczyna ci się bacznie przyglądać. Najtrudniejsze jest to, że non-stop trzeba szukać nowych metod w treningu i w psychologii, gdyż nie ma sensu skupiać się na tym, co zostało już osiągnięte.
Sydney 2000 i Ateny 2004
Na igrzyska olimpijskie do Sydney we wrześniu 2000 roku „Car Kraula” nie wybierał się już w roli faworyta. Jako niemal trzydziestolatek, co dla pływaka jest bardzo zaawansowanym wiekiem, zdołał wyszarpać srebrny krążek na 100 metrów stylem dowolnym, ulegając jedynie Pieterowi van den Hoogenbandowi. Z kolejnych igrzysk w Atenach wrócił jednak już bez medalu, choć w międzyczasie zgarnął jeszcze dwa złota i srebro mistrzostw Europy (Berlin 2002, Madryt 2004), trzy złota i srebro mistrzostw świata (Barcelona 2003) oraz dwa brązowe medale MŚ na krótkim basenie (Moskwa 2002). W styczniu 2005 roku Aleksander Popow ogłosił oficjalnie, że przechodzi na sportową emeryturę.
– Moje ciało powiedziało mi, że jest zmęczone – wspomina. – Stało się to około sześć miesięcy przed igrzyskami olimpijskimi w Atenach. Nie mogłem poradzić sobie z obciążeniami, pojawiały się urazy. Nie mogłem wykonywać swojej pracy na takim poziomie, na jakim bym chciał, więc ciągnięcie tego przestało mieć sens.
Imponujący dorobek
Dziewięć medali olimpijskich (w tym cztery złote), jedenaście krążków mistrzostw świata (w tym sześć złotych) oraz dwadzieścia sześć miejsc na podium podczas czempionatu Starego Kontynentu (w tym dwadzieścia jeden na najwyższym stopniu) – taki dorobek czyni Aleksandra Popowa jednym z najwybitniejszych pływaków w dziejach dyscypliny. Rosjanin nie jest jednak miłośnikiem powracania do starych czasów i woli się skupiać na teraźniejszości.
– Nigdy nie ciągnęło mnie do oglądania nagrań ze swoimi występami – twierdzi. – Nie wiem, po co miałbym to robić. Nie czuję nostalgii, bo na co dzień nie brakuje mi pływania. Pewnego razu podczas spotkania z przyjaciółmi obliczyliśmy, ile trzeba przepłynąć, żeby osiągnąć topowe wyniki. Komuś wyszło, że dziesięć tysięcy kilometrów. Ja lekką ręką licząc pokonałem ich w życiu około czterdzieści tysięcy.
Aleksander Popow od 1997 roku jest żonaty z Darią Szmielową, również byłą pływaczką, z którą ma trójkę dzieci. Na sportowej emeryturze „Car Kraula” spełnia się jako działacz oraz biznesmen. Legendarny pływak jest m.in. właścicielem firmy zajmującej się budową obiektów sportowych. Ukończył Wołgogradzką Państwową Akademię Kultury Fizycznej z tytułem magistra.
Bibliografia:
- bbc.co.uk,
- europeonline-magazine.eu,
- New York Times,
- rsport.ria.ru,
- sport.business-gazeta.ru,
- sport-express.ru,
- swimswam.com,
- worldclassmag.com,
- top4man.ru.
Foto: gettyimages.com