Ołeksandr Usyk. Niekwestionowany mistrz ringu

Ołeksandr Usyk

Data publikacji: 26 stycznia 2025, ostatnia aktualizacja: 26 stycznia 2025.

Kiedy spojrzymy na jego życiorys, trudno uwierzyć, że w dzieciństwie więcej czasu spędzał na piłkarskim boisku niż na sali treningowej. Dziś Ołeksandr Usyk jest fenomenem, który zawładnął bokserskim ringiem w dwóch kategoriach wagowych – cruiser i ciężkiej.

Chłopak z Krymu

„The Cat”, jak go czasem nazywają, urodził się 17 stycznia 1987 roku w stolicy Krymu, Symferopolu, w czasach gdy obwód krymski wchodził w skład Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Jego rodzice pochodzą z północnej części Ukrainy – mama z okolic Czernihowa, a tata z obwodu sumskiego. Ojciec pięściarza był wojskowym, który służył w Afganistanie, a później pracował jako ochroniarz na Krymie. Z kolei mama działała w branży budowlanej i przyjechała do Symferopola na studia.

– Kiedy byłem w drugiej klasie, zachorowałem na bardzo poważne zapalenie płuc – wyjawia w programie „The Overlap” na antenie Sky Sports. – Lekarz powiedział mojej mamie, że mogę nie przeżyć. Ta choroba trwała rok. Spędzałem dwa miesiące w szpitalu, a potem dwa tygodnie w domu. Od tamtej pory babcia zawsze zabierała mnie ze sobą do kościoła. Uważałem to za interesujące, lubiłem uczestniczyć w nabożeństwach. Podobał mi się też zapach kadzidła. Mogłem napawać się tym miejscem i modlić się w samotności. W tym czasie zacząłem też robić pompki, przysiady i biegać. Tak zaczęła się moja przygoda ze sportem.

Ołeksandr jest najstarszym z trójki rodzeństwa. Do piętnastego roku życia jego największą pasją była piłka nożna. Szlifował umiejętności w akademii klubu Tawrija Symferopol, a wiele osób widziało w nim całkiem przyzwoitego futbolistę. Jednak w 2002 roku został usunięty z drużyny po tym jak podczas meczu pobił zawodnika przeciwnej drużyny. Wtedy za namową ojca zaczął trenować pięściarstwo.

– Ojciec zawsze mnie motywował i zmuszał do trenowania oraz nauki – dodaje. – Wszystko, co mam teraz, to jego zasługa. Włożył we mnie tak wiele, nauczył priorytetów w życiu. Dla mnie to rodzina, sport i edukacja. Był wojskowym, a matka nienawidziła, gdy uczył mnie walczyć nożem. Gdy krzyczała: „Sasza wyrośnie na przestępcę, co ty robisz?!”, odpowiadał: „On nigdy nie użyje noża dla kaprysu, ale zrobi to wtedy, kiedy będzie musiał kogoś chronić”.

Kariera amatorska

W boksie amatorskim Usyk bił się tak często, że można by sądzić, iż w ringu spędzał więcej czasu niż poza nim. Jego rekord to aż 335 zwycięstw i 15 porażek! Pierwsze poważne osiągnięcia pojawiły się w 2006 roku, kiedy wystąpił na mistrzostwach Europy. Wprawdzie przegrał w półfinale wagi średniej z Rosjaninem Matwiejem Korobowem, ale zgarnął brązowy medal, pokazując pazur i całkiem niezłe umiejętności.

Z czasem zaczął przenosić się do wyższych kategorii wagowych, a kluczowe sukcesy przyszły w latach 2011-2012. Najpierw w Baku zdobył złoty krążek mistrzostw świata w wadze ciężkiej, a potem w Londynie dołożył złoto olimpijskie. Podczas igrzysk na rozkładzie miał chociażby znanego z zawodowych ringów Rosjanina Artura Beterbijewa.

– Mój ojciec był twardym człowiekiem – wspomina w rozmowie z „The Times”. – Nigdy nie mówił mi czułych słów, ale kiedy wygrałem igrzyska olimpijskie, był już bardzo chory. Zadzwoniłem do niego tego wieczora i powiedział, że mnie kocha. Powiedział też: „Teraz jestem gotów na śmierć”. Odpowiedziałem mu: „To dopiero początek, przed nami zawodowe pasy”, ale kilka dni później o 2:30 w nocy zadzwoniła moja mama i powiedziała: „To już koniec, tata odszedł”. Poleciałem do Czernihowa, gdzie mieszkali. Kiedy wszedłem do pokoju, leżał w drewnianej trumnie. Wziąłem medal, włożyłem mu go w dłoń i powiedziałem: „Proszę, to dla ciebie”. Wiem, że jest tam na górze, w niebie, patrzy na mnie i jest dumny. Myślę o nim każdego dnia i nigdy nie przepuszczam okazji, żeby powiedzieć moim dzieciom, że je kocham.

Starcie z Krzysztofem Głowackim

Profesjonalną karierę Ołeksandr Usyk rozpoczął dość późno, bo dopiero w 2013 roku, mając 26 lat. Podpisał kontrakt z K2 Promotions braci Kliczków. Już na starcie dał do zrozumienia, że chce nadrabiać zaległości czasowe błyskawiczną ścieżką. Pierwszych dziewięciu rywali znokautował, a w międzyczasie stał się atrakcyjnym kąskiem dla telewizji w Ukrainie. Jego potyczkę z Andrijem Kniaziewem oglądało 3,6 mln widzów.

Przełomowym momentem kariery Usyka było starcie z Krzysztofem Głowackim o pas WBO w wadze cruiser, mające miejsce 17 września 2016 roku w Gdańsku. To wtedy „The Cat” po raz pierwszy założył na biodra trofeum zawodowego mistrza świata. Dokonał tego bardzo szybko, bo w swojej dziesiątej walce, a do dziś wielu uważa, że jego przewaga w tempie i pracy nóg była tak duża, iż „Główka” nie miał wówczas nic do powiedzenia.

– Były takie momenty, gdzie zanosiło się na to poważną wymianę ciosów – wraca do tamtego starcia. – Byłem na to przygotowany, ale nie wdałem się w bójkę. Tego chciałem uniknąć. Nie jestem zdziwiony werdyktem. Tak zadecydowali sędziowie. A czy miałem trudny moment w tej walce? Szczerze mówiąc, nie pamiętam.

Król kategorii cruiser

Następnie Ukrainiec dwukrotnie bronił swojego pasa WBO, pokonując w Stanach Zjednoczonych Thabiso Mchunu i Michaela Huntera. Potem przystąpił do elitarnego turnieju World Boxing Super Series. Ten pomysłowy format sprawił, że w wadze cruiser zebrali się najlepsi z najlepszych, by wyłonić niekwestionowanego króla tej kategorii.

W półfinale WBSS spotkał się w Rydze z Mairisem Briedisem. Choć Łotysz postawił trudne warunki, to zwycięstwo Usyka decyzją większości potwierdziło, że nie tylko potrafi poruszać się w ringu jak baletnica, ale i wykazać się żelazną kondycją. W finale czekał Murat Gasijew. Ten pojedynek, przeniesiony w końcu do Moskwy, był jak starcie szachisty z wojownikiem – potężny Rosjanin chciał ubić Ukraińca swoimi firmowymi ciosami, a ten boksował lekko i sprytnie, bezlitośnie punktując. Sędziowie nie mieli wątpliwości i orzekli jednogłośne zwycięstwo Usyka, który zgarnął w ten sposób wszystkie najważniejsze tytuły oraz statuetkę Muhammada Alego, zostając pierwszym niekwestionowanym mistrzem świata kategorii cruiser w tzw. erze czterech pasów.

20 listopada 2018 roku w Manchesterze „The Cat” pokonał błyskotliwego Brytyjczyka Tony’ego Bellew. Po tym starciu jego rywal zakończył karierę, a on – zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią – przeniósł się do wagi ciężkiej.

Przenosiny do wagi ciężkiej

– Nie było żadnych problemów z przejściem do kategorii ciężkiej – ocenia Usyk w wywiadzie dla matchroomboxing.com. – Przynajmniej dla mnie to nie było problemem. Po prostu przeszedłem do wagi ciężkiej i tyle. Praktycznie nic się nie zmieniło w moich treningach, zaczęliśmy jedynie pracować jeszcze więcej.

12 października 2019 roku Ołeksandr Usyk oficjalnie zawitał w królewskiej kategorii. Jego pojedynek z Carlosem Takamem był ciągle przekładany, a reprezentanta Francji ostatecznie zastąpił Chazz Witherspoon. Chociaż nie była to walka z czołowym ciężkim, dla Ukraińca liczyło się jedno – przywitanie się z nowym limitem i przetestowanie ciała w kategorii, w której potężne ciosy potrafią ściąć z nóg każdego gladiatora. Amerykanin zrezygnował z dalszej walki po siódmej rundzie, uznając wyższość debiutanta.

Kolejnym sprawdzianem był Derek Chisora – brytyjski siłacz, który nigdy nie odpuszcza i zawsze potrafi przyłożyć. Usyk wygrał jednogłośnie, chociaż nie obyło się bez trudniejszych momentów. Po tym zwycięstwie stało się jasne, że Ukraińcowi bliżej do wielkich walk niż do pojedynków z solidnymi średniakami.

Potyczki z Anthonym Joshuą i Danielem Dubois

W końcu „The Cat” doczekał się prawdziwego wyzwania – starcia z Anthonym Joshuą, który dzierżył aż trzy pasy wagi ciężkiej (WBA Super, IBF i WBO). Wielu ekspertów zastanawiało się czy Usyk ma jakiekolwiek szanse z cięższym i wyższym „AJ’em”. Okazało się, że odpowiedź brzmi „tak”. 25 września 2021 roku w Londynie dał prawdziwy popis pięściarskiego kunsztu. Pokazał wszystko to, z czego słynął w cruiser: lewą rękę precyzyjną niczym laser oraz wyśmienity balans i mobilność. Wygrał jednogłośnie na punkty, a rewanż w Arabii Saudyjskiej 22 sierpnia 2022 roku potwierdził, że nie był to przypadek. Co prawda Joshua wyglądał wtedy zdecydowanie lepiej i prowadził ciekawszą walkę, ale to Usyk ponownie sięgnął po wygraną – tym razem po niejednogłośnej decyzji. W efekcie Brytyjczyk wpadł w szał i wyrzucił poza ring dwa pasy, za co jednak później przeprosił.

– Nie mogę powiedzieć, że jego zachowanie było skandaliczne – to były po prostu emocje – wspomina Usyk w rozmowie z BBC. – Nie sądzę, że chciał mnie obrazić. Myślę, że był po prostu przytłoczony, to było dla niego za dużo, i zaczął wyrzucać z siebie różne rzeczy. Nie chowam do niego żadnej urazy i chcę powiedzieć ludziom, żeby również nie mieli do niego pretensji – nie zrobił nic złego.

26 sierpnia 2023 roku we Wrocławiu Ukrainiec bronił swoich pasów przeciwko Danielowi Dubois. Choć Brytyjczyk miał w rękawicach młodzieńczą siłę, to nie potrafił tego wyraźnie zaakcentować. Jednak w piątej rundzie zrobiło się kontrowersyjnie, gdy Usyk padł na deski po ciosie, który sędzia uznał za faul. Wielu obserwatorów twierdziło, że był to cios prawidłowy, podczas gdy inni wskazywali, że otrzymał uderzenie poniżej linii pępka. Koniec końców starcie wznowiono, a mistrz w końcowych rundach przyspieszył i w dziewiątej odsłonie pokonał pretendenta przed czasem.

Usyk vs. Fury

Reprezentujący Wielką Brytanię Tyson Fury to gigant, którego nazwisko elektryzuje miliony fanów. Pogromca Władimira Kliczki i Deontaya Wildera po długich namowach zgodził się na starcie z Ołeksandrem Usykiem o tytuł niekwestionowanego mistrza świata wagi ciężkiej. „The Cat” i „Gipsy King” zmierzyli się w Rijadzie 18 maja 2024 roku, a na szali pojawiły się pasy WBA Super, IBF i WBO należące do Usyka oraz trofeum WBC będące w posiadaniu Fury’ego. To było starcie królewskiej kategorii z prawdziwego zdarzenia. Po zaciętej batalii Ukrainiec zwyciężył niejednogłośnie, zapisując się w annałach boksu jako pierwszy niekwestionowany mistrz wagi ciężkiej w tzw. erze czterech pasów. Niewiele ponad pół roku później wygrał w stolicy Arabii Saudyjskiej również rewanż, tym razem jednogłośnie.

– Wygrałem. To dobrze – powiedział jeszcze ringu. – Nie jestem sędzią, jestem sportowcem. Wygrałem, dzięki Bogu. On jest wielkim wojownikiem, świetnym przeciwnikiem. To były niewiarygodne dwadzieścia cztery rundy. Bardzo za nie dziękuję. Chcę zadedykować to zwycięstwo mojej mamie. Zawsze się o mnie martwi i chcę jej bardzo podziękować za wszystko, co dla mnie zrobiła. To wszystko dla niej oraz wszystkich matek Ukrainy.

Prawdziwy czempion

Ołeksandr Usyk to nie tylko wspaniały sportowiec, ale też osoba, która łączy w sobie cechy skromnego chłopaka z sąsiedztwa i tytana pracy. W ringu jest bezlitosny, ale poza nim emanuje ciepłem i spokojem. Po sukcesach potrafi odtańczyć kozaka, mrugnąć do kamery czy rzucić krótkim dowcipem, ale zawsze podkreśla szacunek dla przeciwnika.

To również człowiek głębokiej wiary. Nie waha się dziękować Bogu za każdy sukces i powtarzać, że to właśnie w wierze odnajduje siłę. Ma żonę i czwórkę dzieci, a w 2022 roku, podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę, wstąpił do kijowskich oddziałów obrony terytorialnej. Dziś kojarzy się go głównie z boksem, ale pozostaje wielkim fanem innych sztuk walki, takich jak jiu-jitsu, sambo czy judo. Pięściarz nie zapomina również o swojej pierwszej sportowej pasji, czyli piłce nożnej. W 2023 roku podpisał krótki kontrakt z ukraińskim klubem Polissia Żytomierz. Wprawdzie to bardziej ciekawostka niż poważny plan na życie, lecz wyraźnie pokazuje, że stara miłość nie rdzewieje.

Ringowy rekord Ołeksandra Usyka jest imponujący (23-0, 14 KO) i dlatego często zapomina się o tym, że Ukrainiec potrafił przegrać w amatorskich turniejach, a w zawodowym boksie zdarzały się rundy czy momenty, w których musiał się sporo napracować, by zdominować mniej utytułowanych rywali. Jednak to właśnie te chwile kształtowały jego charakter i dowodziły, że nie ma drogi na skróty. Jeśli przegrywał jakąś rundę, to tylko po to, by w kolejnej wrócić dwa razy silniejszy. Każdy etap jego kariery jest dowodem na to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wystarczy tylko uwierzyć, wziąć się do roboty i mieć w sobie odrobinę tego szaleństwa, które każe stawać w ringu naprzeciw większych i silniejszych. Ołeksandr Usyk udowodnił, że w boksie czasem ważniejsze są spryt, inteligencja i odwaga niż sama siła.

Foto: gettyimages.com

Ziemowit Ochapski
Latest posts by Ziemowit Ochapski (see all)

Warto przeczytać: