Sam Ermolenko – żużlowiec z przypadku

Sam Ermolenko

Data publikacji: 6 września 2018, ostatnia aktualizacja: 1 stycznia 2020.

Urodzony 23 listopada 1960 roku w kalifornijskim Maywood Guy Allen Ermolenko z biegiem czasu zyskał na żużlowym torze przydomek „Sudden Sam”, ale zanim to nastąpiło, fascynował się motocrossem. Jego ojciec prowadził sklep motocyklowy, więc start w tym sporcie miał wymarzony.

Pech chciał, że gdy chłopak miał szesnaście lat, został potrącony przez samochód, czego skutkiem była potrzaskana doszczętnie kość udowa prawej nogi. Kończynę udało się uratować, lecz po operacji była o pięć centymetrów krótsza.

– Po trzech latach rehabilitacji nadal nie radziłem sobie z jazdą na crossie – opowiada. – Do żużla trafiłem dzięki swojemu sąsiadowi – Dave’owi Wootenowi. On sam nie zrobił wielkiej kariery, ale zachęcił mnie do podjęcia wspólnych treningów. Zaczynałem w Taft, leżącym na północ od Los Angeles, gdzie ścigaliśmy się na dzikim torze. Po sześciu tygodniach takiej rywalizacji trafiłem na owal posiadający licencję.

Przez dwa lata Sam doskonalił swoje umiejętności na przeróżnych kalifornijskich torach. Gdy w 1982 roku Bruce Penhall w Los Angeles sięgał po swój drugi tytuł indywidualnego mistrza świta, Ermolenko podziwiał o zaledwie trzy lata starszego rodaka z trybun i mógł jedynie marzyć, że kiedyś pójdzie w jego ślady.

– Jeździłem na żużlu, ponieważ to lubiłem – mówi. – Czynnik strachu w moim przypadku w ogóle nie istniał, ale to pewnie dlatego, że tak późno trafiłem do tego sportu i znakomicie czułem motocykl. Podczas swojego pierwszego występu w poważnych zawodach miałem na karku już dwadzieścia jeden lat. Po drodze musiałem pokonać kilka przeszkód, lecz speedway dał mi dobre życie.

Przełom nastąpił już wkrótce, kiedy na zaproszenie promotora Poole Pirates, Briana Maidmenta, Amerykanin udał się do Wielkiej Brytanii, żeby w sezonie 1983 występować w najsilniejszej wówczas lidze żużlowej na świecie. Ermolenko został w hrabstwie Dorset również na kolejne zmagania, lecz po nich Piraci wypadli z najwyższej klasy rozgrywkowej i Sam był zmuszony wrócić do USA. W kraju zabawił na szczęście bardzo krótko, bowiem w sezonie 1985 na torze w Bradford wywalczył brązowy medal indywidualnych mistrzostw świata.  Złoto przegrał dopiero w biegu dodatkowym z Erikiem Gundersenem i Hansem Nielsenem. Po tym sukcesie po „Sudden Sama” zgłosili się działacze Wolverhampton Wolves, a on sam w kampanii 1987 ponownie sięgnął po brąz IMŚ. Złoto znów było na wyciągnięcie ręki, ponieważ Amerykanin prowadził po pierwszej odsłonie dwudniowego finału. Ostatecznie musiał jeszcze raz uznać wyższość Nielsena i Gundersena.

W drugiej połowie lat osiemdziesiątych Duńczycy totalnie zdominowali speedway, a ich hegemonię dopiero w 1990 roku przerwał Per Jonson, lecz tylko na rok, gdyż w sezonie 1991 w IMŚ triumfował Jan Osvald Pedersen. Kampania 1992 przyniosła jednak triumf Gary’ego Havelocka z Wielkiej Brytanii, co było sygnałem, że jeźdźców z Półwyspu Jutlandzkiego da się pokonać. „Sudden Sam” dokonał tej sztuki 29 sierpnia 1993 roku w Pocking.

– Do 1993 roku zawsze czegoś mi brakowało w kluczowym momencie, ale do zawodów w Pocking postanowiłem podejść na całkowitym luzie – tłumaczy. – Wszyscy zawodnicy mieli być zakwaterowani w tym samym hotelu, lecz ja zdecydowałem się oddzielić i wraz z żoną, dziećmi i mechanikiem zamieszkałem w cichym hotelu na polu golfowym. Przez kilka dni przed zawodami po prostu pływaliśmy w basenie i korzystaliśmy z innych rozrywek.

Speedway nie mógłby chyba istnieć bez kontrowersji. W piętnastym wyścigu finału IMŚ 1993 pomiędzy Amerykaninem a Hansem Nielsenem doszło do starcia, w wyniku którego Duńczyk upadł na tor. W opinii wielu obserwatorów Ermolenko powinien zostać wykluczony, lecz decyzją arbitra w powtórce gonitwy zabrakło „Profesora z Oksfordu”.

– Hans miał o to sporo pretensji – wraca do tamtych chwil. – Twierdził, że go podciąłem, ale sędzia uważał inaczej. Nie protestowałem, gdyż w poprzednich latach miałem zbyt wiele pecha. Kilka tygodni później zmierzyliśmy się w finale drużynowych mistrzostw świata w Coventry. Hans jechał wtedy na swoim ulubiony torze, a w wyścigu ze mną startował ze swojego ukochanego pola. Pokonałem go i to Stany Zjednoczone zostały najlepszym teamem globu.

Życie żużlowca to nieustająca podróż, głównie pomiędzy Polską, Wielką Brytanią i Szwecją, gdzie toczą się rozgrywki najważniejszych lig. „Sudden Sam” ma w swoim dorobku łącznie aż 21 medali mistrzostw świata (4 indywidualnie, 12 drużynowo i 5 parowo), ale tak naprawdę mało który z nich mógł właściwie celebrować.

– Tytuł indywidualnego mistrza świata jest najjaśniejszym punktem mojej kariery, a zabrakło mi czasu, żeby tę chwilę odpowiednio uczcić – mówi. – Wilki już następnego dnia rano miały spotkanie w Cradley, więc tuż po zawodach w Pocking spakowaliśmy sprzęt i udaliśmy się na Wyspy. Świętowaliśmy dopiero po europejskim sezonie. Wywalczyłem wówczas tytuł mistrza USA, po czym odbyło się wielkie przyjęcie.

Najważniejsze zawody żużlowe rozgrywane są w Europie, więc jeźdźcy z Ameryki Północnej czy Antypodów większą część sportowego życia spędzają na Starym Kontynencie. Po przejściu na emeryturę zazwyczaj wracają w rodzinne strony, by wieść spokojne życie, szkolić swoich następców lub rozkręcić biznes. Sam Ermolenko w Wolverhampton spędził kilkanaście sezonów i dziś nie wyobraża sobie zamieszkania poza hrabstwem West Midlands. Amerykanin pracuje w branży lotniczej, pojawia się w telewizji w roli komentatora i eksperta, a od czasu do czasu wsiada jeszcze na motocykl bez hamulców, żeby odjechać rekreacyjnie kilka kółek.

– Jeden jedyny raz, kiedy myślałem o powrocie do USA, miał miejsce w 1989 roku – przyznaje. – Miałem wówczas fatalny wypadek w półfinale mistrzostw świata na długim torze w Herxheim w Niemczech. Minęło jedenaście długich miesięcy zanim ponownie wsiadłem na motocykl. Moja prawa noga była złamana w dwunastu miejscach. Ludzie martwili się o moje zdrowie, spędziłem w szpitalu cztery tygodnie i gdyby nie zaproszenie od australijskiego promotora Trevora Hardinga, to pewnie po prostu spakowałbym manatki i wrócił do Stanów.

Sam Ermolenko karierę zakończył oficjalnie w 2007 roku. Ostatni wielki indywidualny sukces odniósł w sezonie 1995, kiedy to sięgnął po brąz IMŚ, rozgrywanych po raz pierwszy w formule Grand Prix. W lidze polskiej zadebiutował w 1992 roku w barwach klubu z Bydgoszczy. W późniejszych latach zdobywał również punkty dla teamów z Łodzi, Częstochowy, Gdańska i Opola.

Foto: alamy.com

Warto przeczytać:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *