Mikaela Shiffrin. Zawsze bądź szybsza niż chłopcy

Mikaela Shiffrin

Data publikacji: 6 marca 2025, ostatnia aktualizacja: 6 marca 2025.

Tytułowa filozofia, którą oznacza swój sprzęt, przyniosła jej nieprawdopodobne rezultaty. Mikaela Shiffrin ma w dorobku wór medali olimpijskich i mistrzostw globu, rekordową liczbę zwycięstw w Pucharze Świata i kilka Kryształowych Kul.

Gdy wiele narciarek alpejskich tuż przed startem włącza muzykę, by nakręcić się na przejazd, ona potrafi siedzieć z nosem w łamigłówkach polegających na wyszukiwaniu słów ukrytych na tablicy liter. Na stoku jest królową slalomu. Wypracowała styl, który inne zawodniczki starają się naśladować. Do tanecznej płynności ruchów Amerykanka potrafi dorzucić agresję rodem ze zjazdów i supergiganta. Często podpatruje przejazdy mężczyzn, którzy slalom pokonują z większym impetem niż kobiety.

Narciarstwo we krwi

Mikaela Pauline Shiffrin urodziła się 13 marca 1995 roku w znanym ośrodku narciarskim Vail w stanie Kolorado. Nietrudno się domyślić, że stok stał się dla niej drugim placem zabaw. Jednak nic nie bierze się z przypadku. Rodzice, Eileen i Jeff, także szusowali. Mama była całkiem niezłą zawodniczką, a tata w podczas studiów rywalizował w barwach Dartmouth College.

Kiedy Mikaela miała osiem lat, familia przeniosła się do New Hampshire. Jeff, z zawodu anestezjolog, podjął wtedy pracę w Dartmouth-Hitchcock Medical Center. Potem jednak znalazł zatrudnienie w Denver, więc wszyscy wrócili do Kolorado. No, prawie wszyscy, bo starszy o trzy lata brat przyszłej legendy, Taylor, pozostał w Vermont, żeby dokończyć naukę w Burke Mountain Academy.

Idolami Shiffrin byli Janica Kostelić i Bode Miller. To właśnie obserwowanie zacięcia Chorwatki i brawury rodaka kształtowało styl dziewczyny. Od początku było widać, że Mikaela ma talent do narciarstwa alpejskiego – łączyła techniczną precyzję z niesamowitym refleksem i odwagą. W 2010 roku jako 14-latka wygrała slalom i gigant podczas prestiżowych zawodów Trofeo Topolino we Włoszech.

Początki w Pucharze Świata

Z mistrzostw świata juniorów w Crans-Montanie Shiffrin przywiozła brąz w slalomie, po czym 11 marca 2011 roku zadebiutowała w Pucharze Świata podczas zawodów w Szpindlerowym Młynie. Ledwo skończyła 16 lat, a w kwietniu w Winter Park jako najmłodsza zawodniczka w historii wygrała slalom na mistrzostwach USA.

Prawdziwy przełom nastąpił jednak 29 grudnia 2011 roku podczas slalomu w Lienz. W Austrii po raz pierwszy wskoczyła na podium Pucharu Świata. Startowała z numerem 40, na stoku zgubiła ochraniacz na piszczel, a i tak wykręciła dwunasty czas pierwszego przejazdu. Drugi przejazd był w jej wykonaniu jeszcze szybszy i ostatecznie skończyła zawody na trzecim miejscu.

Na jej pierwszy triumf nie trzeba było długo czekać – 20 grudnia A.D. 2012 zwyciężyła w nocnym slalomie w Åre, mając zaledwie 17 lat. Potem dołożyła zwycięstwa w Zagrzebiu, Flachau i Lenzerheide, by na koniec sezonu 2012/2013 zgarnąć Małą Kryształową Kulę za klasyfikację slalomową. W Schladming została też mistrzynią świata w swojej koronnej konkurencji.

– To coś wielkiego – mówiła na gorąco. – Poza tym, co się działo na stoku, najpiękniejszym momentem była ceremonia medalowa. Gdy usłyszałam amerykański hymn, poczułam wzruszenie i nawet uroniłam kilka łez. To nie były dwa perfekcyjne przejazdy, ale oba okazały się bardzo szybkie.

Złoto olimpijskie w Soczi i pierwsza Kryształowa Kula

Rok 2014 to epicki pokaz w wykonaniu młodej Amerykanki. 21 lutego w Soczi wygrała slalom, stając się najmłodszą złotą medalistką olimpijską w tej konkurencji. Obroniła też Małą Kryształową Kulę.

– Ludzie oglądają igrzyska, bo potrzebują bohaterów – tłumaczyła w wywiadzie dla „New York Timesa”. – Też tak miałam. Ale mistrz musi robić coś więcej niż tylko nosić medal na szyi, bo to przecież każdy potrafi. Chciałabym dać od siebie coś więcej, coś co ma głębsze znaczenie dla większej liczby ludzi. Nie wiem jeszcze, co dokładnie mogłoby to być, bo w głowie mam mnóstwo chaotycznych myśli. Ale możliwości jest wiele i szkoda byłoby je zmarnować.

W kolejnej kampanii Shiffrin znów pokazała klasę. Wygrała w Sölden pierwszy w karierze gigant i choć zmagania w slalomie zaczęła dość niemrawo, to w kluczowych momentach pokazała moc, odnosząc łącznie pięć zwycięstw. W Beaver Creek ponownie została slalomową mistrzynią świata, a na koniec sezonu wstawiła do gabloty kolejną Małą Kryształową Kulę.

Sezon 2015/2016 zaczął się dla Mikaeli spektakularnie – w Aspen wygrała slalom z przewagą ponad trzech sekund nad drugą zawodniczką, co stanowiło rekord w historii kobiecego Pucharu Świata. Jednak w Åre podczas rozgrzewki do giganta doznała kontuzji kolana i musiała pauzować dwa miesiące. Gdy wróciła w lutym, od razu wygrała slalom w Crans-Montanie. Ba, z pięciu slalomów, w których ostatecznie wystartowała, „opędzlowała” wszystkie.

Z roku na rok Shiffrin rozwijała się nie tylko w slalomie, ale i w gigancie czy supergigancie. Dzięki temu w sezonie 2016/2017 zgarnęła swoją pierwszą w karierze Kryształową Kulę za triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świta, pokonując takie nazwiska, jak Ilka Štuhec czy Sofia Goggia. Dołożyła też czwartą Małą Kryształową Kulę za slalom, a na mistrzostwach świata w St. Moritz zdobyła w tej konkurencji złoty medal oraz srebro w gigancie, znów demonstrując wszechstronność.

Totalna dominacja i rodzinna tragedia

Na Igrzyskach Olimpijskich 2018 w Pjongczangu Amerykanka wywalczyła złoto w gigancie i srebro w kombinacji. Co ciekawe, swój ukochany slalom skończyła dopiero na czwartym miejscu. Szok, sensacja, ale i sygnał, że nawet „niepokonana” Mikaela Shiffrin miewa gorsze chwile. Jednak nikt nie mógł jej zatrzymać w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata – z dwunastoma triumfami na koncie po raz drugi z rzędu zdobyła Kryształową Kulę, dokładając piąty triumf w klasyfikacji slalomowej.

Sezon 2018/2019 to w wykonaniu reprezentantki USA prawdziwa „petarda”. 2 grudnia zwyciężyła w supergigancie w Lake Louise, stając się jedyną alpejką w historii, która zdołała wygrać wszystkie konkurencje alpejskie – slalom, gigant, supergigant, zjazd, kombinację i slalom równoległy. W lutowych mistrzostwach świata w Åre sięgnęła po złoto w supergigancie i slalomie oraz brąz w gigancie. W całej kampanii uzbierała rekordowe 17 wygranych w Pucharze Świata, zgarniając trzecią z rzędu Kryształową Kulę, a do tego Małe Kryształowe Kule za slalom (po raz szósty w karierze), gigant i supergigant.

W sezonie 2019/2020 wszystko układało się dobrze, ale do czasu. Shiffrin miała już kilka zwycięstw na koncie i prowadziła w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, kiedy 2 lutego 2020 doszło do tragedii – jej ojciec zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku w domu. W takich okolicznościach zawodniczka zrobiła sobie przerwę od sportu, by zająć się rodzinnymi sprawami. Wróciła na finały PŚ w Åre, ale te ostatecznie odwołano z powodu pandemii COVID-19. Kryształową Kulę przejęła Włoszka Federica Brignone, przerywając trzyletnie panowanie Amerykanki.

– Wciąż o tym myślę, nie mogę spać ani jeść, a ataki paniki dopadają mnie w zupełnie niespodziewanych momentach – kiedy jestem w trakcie treningu, robię przysiady, a nagle po prostu… nie mogę – mówiła w rozmowie z BBC dwa miesiące po śmierci taty. – Nie jestem nawet w stanie odłożyć ciężaru, zalewam się łzami. Po tym zdarzeniu wszystko przestało być jak dawniej. Pomyślałam: „Czy to możliwe, że po raz pierwszy w historii świat naprawdę się zatrzymał?”.

Raz na wozie, raz pod wozem

W sezonie 2020/2021 reprezentantka USA opuściła inaugurację w Sölden z powodu problemów z plecami, ale po powrocie na stok znów była w ścisłej czołówce. Na mistrzostwach świata w Cortinie d’Ampezzo pokazała jednak klasę – złoto w kombinacji, srebro w gigancie i brąz w slalomie oraz supergigancie. Było to potwierdzenie, że nawet w trudnych okolicznościach potrafi się znakomicie przygotować.

Natomiast Igrzyska Olimpijskie 2022 w Pekinie przyniosły wielkie rozczarowanie – Shiffrin nie ukończyła giganta i slalomu, a supergigant, kombinacja i zjazd również nie przyniosły jej medalu. To był jeden z tych momentów w karierze każdego sportowca, gdy nic nie idzie zgodnie z planem.

– Ludzie ciągle mnie pytają: „Co się stało w Pekinie?” – pisze na łamach „The Players Tribune”. – Chcą jakiejś odpowiedzi. A ja jej po prostu nie mam. Mogłabym podać tę samą wersję, którą zawsze słyszą media. Mogłabym udawać, że wszystko jest w porządku i powiedzieć coś ogólnikowego. Ale prawda jest taka… że nie wiem. To tylko dwie minuty z życia. Dwie minuty, w losowy dzień. Zjeżdżasz ze stoku. Starasz się jechać szybko. Starasz się nie popełnić błędu. Czasem zdobywasz złoto, jak mi się to zdarzyło. A czasem przegrywasz, jak mi się to zdarzyło. I naprawdę nie potrafię powiedzieć dlaczego.

Jednak sezon 2022/2023 okazał się kolejnym przełomem. Amerykanka pobiła legendarny rekord 86 zwycięstw Ingemara Stenmarka, zdobywając 11 marca w Åre 87. wygraną w Pucharze Świata i przekraczając barierę, którą wielu uważało za niemożliwą do złamania. Przy okazji wypełniła gablotę kolejnymi Kryształowymi Kulami – za slalom, gigant i oczywiście za klasyfikację generalną.

Kontuzje i wielki powrót

Życie sportowca to nie tylko zwycięstwa i porażki. W styczniu 2024 roku w Cortinie d’Ampezzo Mikaela zaliczyła wypadek, w którym uszkodziła więzadła w lewej nodze. Na szczęście rehabilitacja przyniosła efekty i po sześciu tygodniach przerwy wróciła na stok, wygrywając jeszcze dwa slalomy.

Niestety, w sezonie 2024/2025 pech jej znów nie oszczędził. Pod koniec listopada w Killington zanotowała upadek w gigancie i odniosła bolesną ranę kłutą brzucha, po tym jak wpadła w bramkę i siatki zabezpieczające. Choć wyglądało to naprawdę źle, badania wykluczyły poważniejsze urazy. Po okresie leczenia i rehabilitacji, wróciła na stok w styczniu, zajmując dziesiąte miejsce w slalomie w Courchevel.

Kolejna dobra wiadomość spłynęła podczas mistrzostw świata w Saalbach-Hinterglemm, gdzie razem z Breezy Johnson sięgnęła po złoto w nowej konkurencji – kombinacji drużynowej. 23 lutego 2025 roku podczas slalomu w Sestriere znów przeszła do historii, wygrywając swoje setne zawody Pucharu Świata.

– Z zewnątrz wszystko wygląda w porządku – wróciłam do jazdy na nartach – ale tak naprawdę wciąż nie jest OK – zwierza się w wywiadzie dla BBC. – Doświadczam tego teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, zwłaszcza w gigancie. Czasem nagle pojawia się w mojej głowie obraz upadku. Nie zawsze jest to wypadek w Killington, ale mogę patrzeć na trasę przede mną i nagle zobaczyć siebie wpadającą w siatki, czując, jak coś wbija się w moje ciało.

Mikaela Shiffrin prywatnie

W 2021 roku zaczęła spotykać się z norweskim alpejczykiem Aleksandrem Aamodtem Kilde. Para chętnie udziela się w mediach społecznościowych, nie stroniąc od żartów i wzajemnych pochwał, ale też wspierając się w chwilach słabszej formy czy kontuzji. W kwietniu 2024 roku ogłosili zaręczyny, co wywołało prawdziwą euforię wśród fanów.

Amerykanka ma w sobie mnóstwo dyscypliny – kładzie się spać nie później niż o 21:00, ale to nie wszystko. Jest znana z miłości do drzemek. Twierdzi, że rzadko kiedy pomija swoją popołudniową sje­stę. Krąży plotka, że na igrzyskach w Soczi, zanim zdobyła złoto w slalomie, po prostu zasnęła na podłodze w namiocie, kładąc się na kurtkach przeciwdeszczowych między jednym a drugim przejazdem.

Choć na stoku mknie jak błyskawica, w wolnej chwili potrafi zasiąść do pianina i grać utwory Ludovico Einaudiego. Jest też miłośniczką gitary, a wśród jej ulubionych wykonawców można znaleźć Ellie Goulding, Taylor Swift czy Daft Punk. Ponoć zdarza się jej pośpiewać w towarzystwie, choć, jak sama żartuje, jeszcze nie myśli o karierze w show-biznesie.

Fot: gettyimages.com

Ziemowit Ochapski

Warto przeczytać: