Renata Mauer-Różańska. Strzał, który usłyszał cały świat

Renata Mauer-Różańska

Data publikacji: 17 lipca 2025, ostatnia aktualizacja: 17 lipca 2025.

Nie planowała kariery sportowej. Nie marzyła o olimpijskich medalach. Po prostu na lekcji przysposobienia obronnego wzięła do ręki karabin i poczuła coś, co zmieniło całe jej życie. Renata Mauer-Różańska, dwukrotna mistrzyni olimpijska, to jedna z tych postaci, które na zawsze zapisały się w historii polskiego sportu. Jej droga była trudna, naznaczona bólem i wyrzeczeniami, ale prowadziła prosto na najwyższy stopień podium.

Pierwsze strzały, pierwsze sukcesy

Urodzona 23 kwietnia 1969 roku w Nasielsku, była najmniejsza wśród siedmiorga rodzeństwa. Podczas zajęć z przysposobienia obronnego w szkole średniej okazała się najlepsza w strzelaniu, co skłoniło nauczyciela do zachęcenia jej do treningów.

– Jak pierwszy raz wzięłam karabin do ręki na zajęciach, to poczułam taką dziwną radość – wspomina w wywiadzie dla „Słowa Sportowego”. – Od razu wiedziałam, że to to. To chyba była miłość od pierwszego wejrzenia. Później cały czas miałam w sobie tę radość. Na pierwszych zawodach w Rembertowie, które zresztą wygrałam, w ogóle się nie stresowałam. Właściwie przez całą moją karierę strzelanie było dla mnie niesamowitą frajdą.

Wypadek

Wkrótce wstąpiła do warszawskiego Związkowego Klubu Strzeleckiego, a później dołączyła do sekcji strzeleckiej Śląska Wrocław. Jednak jej sportowa kariera mogła się skończyć zanim tak naprawdę się zaczęła. W 1989 roku potrącił ją samochód, a skutki wypadku były tak poważne, że zaproponowano jej nawet przeszczep kości.

– Po zawodach Pucharu Świata, na których zajęłam miejsce na podium, taka byłam w skowronkach, że kiedy szłam na strzelnicę, nie zauważyłam nadjeżdżającego samochodu – opowiada Aleksandrze Szumskiej. – Nogę, a dokładnie kość udową, trzeba było składać operacyjnie, później gips miałam założony aż do pasa. Dostałam wtedy mieszkanie we Wrocławiu. Stało puste, bo nie zdążyłam go urządzić. Trafiłam do szpitala wojskowego, w którym się mną zajęli. Byłam załamana, bo nie wyobrażałam sobie, jak dam później radę na strzelnicy zupełnie bez przygotowania fizycznego. Od tego momentu już wiedziałam, że obojętnie, co by się nie działo, zawsze trzeba zachować zimną krew i nie można wpadać w przesadną euforię.

Ostatecznie Renacie Mauer-Różańskiej udało się wrócić do sportu. W 1992 roku, jako 23-letnia zawodniczka, wzięła udział w igrzyskach olimpijskich w Barcelonie. Chociaż jej występ nie przyniósł medalu, był cennym doświadczeniem. W zawodach karabinu pneumatycznego zajęła 17. miejsce, a w rywalizacji karabinu sportowego z trzech postaw uplasowała się na 14. lokacie. W obu przypadkach brakowało jej zaledwie kilku punktów do awansu do finału.

– W Barcelonie moje wyniki nie były takie, jakich oczekiwaliśmy, ale nie były aż tak złe – mówi w wywiadzie dla „Magazynu Sportowiec”. – Zabrakło mi trzech punktów, aby wejść do finału. Myślę, że wtedy mój organizm nie podołał. W Barcelonie były bardzo wysokie temperatury i wysoka wilgotność powietrza. Ja w takich warunkach do tej pory źle funkcjonuję.

Renata Mauer Atlanta 1996

Macierzyństwo, kontuzje i powrót

Przygotowania do igrzysk w Atlancie rozpoczęły się w szczególnym momencie życia Renaty Mauer-Różańskiej. Na początku 1996 roku urodziła córeczkę Natalię. Powrót do formy po porodzie był ogromnym wyzwaniem, ale zawodniczka pokazała niezwykłą determinację, łącząc treningi z opieką nad niemowlęciem. Aby zakwalifikować się do igrzysk, musiała uczestniczyć w zawodach Pucharu Świata, co robiła, podróżując z kilkumiesięczną córką.

Jednak do Stanów Zjednoczonych nie mogła zabrać Natalki ze sobą.

– Byłam piekielnie zmęczona, bo spałam po cztery godziny i miałam chwile kryzysu, w których stwierdzałam, że nigdzie nie jadę – wraca do tamtych chwil w rozmowie ze „Słowem Sportowym”. – Zdecydowałam się dopiero wtedy, kiedy moja mama obiecała, że przyjedzie zająć się córką. Jakby mało było kłopotów, na dwa dni przed wylotem z Wrocławia byłam na spotkaniu z ówczesnym prezydentem Wrocławia Bogdanem Zdrojewskim. Kiedy wracałam, już pod moim domem miałam wypadek samochodowy. Pani, która wyjeżdżała z podporządkowanej, mnie nie zauważyła. Na szybko załatwiałam lawetę, która odholowała samochód, a ja z bólem kręgosłupa wróciłam do domu.

– Przylecieliśmy do USA na 10 dni przed moim pierwszym startem – dodaje. – Nie miałam żadnych problemów z tym, żeby się zaaklimatyzować. Spałam jak zabita, a jedyne, co mogło mnie w nocy obudzić, to chłód, bo klimatyzacja jak dla mnie była zbyt mocna.

Mauer Horneber Atlanta 1996

Legenda, która trafiała w środek tarczy

20 lipca 1996 roku był wyjątkowym dniem. W kwalifikacjach karabinu pneumatycznego z odległości 10 metrów, zaliczanych do wyników finału, Renata Mauer-Różańska zdobyła 395 punktów, zajmując drugie miejsce ex aequo z trzema innymi zawodniczkami. Faworytka, Niemka Petra Horneber, prowadziła z wynikiem o dwa „oczka” lepszym. W trakcie rywalizacji o medal Polka wykazała się niesamowitą precyzją i opanowaniem, stopniowo zbliżając się do liderki. Ostatni strzał w 3-milimetrowe centrum przyniósł jej 10,7 pkt. i złoty medal. Pokonała Horneber o zaledwie 0,2 pkt.

– Po złocie w Atlancie popłynęły mi łzy, ale tylko z jednego oka. W chwilach wzruszenia płaczę właśnie w ten sposób – opowiada Rafałowi Kazimierczakowi.

Ceremonia wręczenia medali była wyjątkowym momentem. Renata Mauer-Różańska odebrała swój pierwszy olimpijski złoty krążek z rąk ówczesnego prezydenta Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego – Juana Antonio Samarancha.

Kilka dni później Polka zdobyła brąz w strzelaniu z karabinu sportowego z trzech postaw, ustanawiając w kwalifikacjach nowy rekord olimpijski. Jej sukcesy były inspiracją dla wielu młodych sportowców i przyczyniły się do znacznego zwiększenia zainteresowania strzelectwem w Polsce.

Na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney w 2000 roku dorzuciła do kolekcji kolejne złoto w karabinie pneumatycznym. W 2014 roku oficjalnie zakończyła sportową karierę, zostawiając po sobie niezatarte ślady w historii polskiego sportu.

Renata Mauer-Różańska na zawsze pozostanie w pamięci jako jedna z najwybitniejszych polskich sportsmenek. Jej determinacja, talent i niezłomność ducha stanowią inspirację dla przyszłych pokoleń. To dzięki takim osobom jak ona polski sport ma szansę na kolejne sukcesy i chwile triumfu.

Foto: gettyimages.com

Ziemowit Ochapski

Warto przeczytać: